- „Wszystko jest tylko małą ulotną chwilą. Myślimy, że możemy być
lepszymi, lecz złudna nadzieja, pozostaje taką jaką jest … bez sensu ”
Mrocznymi ulicami
Magnolii, oświetlonymi tylko latarniami, kroczyła postać ubrana w czerń i
śmierć. Szum wody zdawał się być tak głośny jak ryk niedźwiedzia, a ona sama
wyglądała jak krew dzieciątek niewinnych. Skojarzenia jakie wywoływała ta woda
świadczyły o uczuciach, jakie targały osobą, niosącą grozę i mrok.
- „Muszę to zrobić … Bo nikt nie będzie bezpieczny” – myśli jakie
zaprzątały jego głowę, były bezlitosne i okrutne, sama świadomość co musi
zrobić, była ciężarem, którą z trudem doniesie do końca swych dni.
Zauważył dwójkę ludzi
kryjących się w mrokach doki, powoli zaczął wyjmować za płaszcza Colta 1911,
który czekał już od dawna naładowany. Zaczął po cichu zbliżać się do celu, jak
bestia do swej ofiary. Delikatnie podniósł ręce na poziom barku, przycisnął
palec na spust i już miał strzelać, gdy poczuł czyjąś rękę na swoich plecach.
- Ty … Czy to ty zabiłeś? – za jego plecami stała młoda dziewczyna, nie
miał żadnych wątpliwości, kim była ta kobieta. Jednak przez tę chwilę nieuwagi
zapomniał gdzie się znajduje. Sekundy, tylko one decydowały o wszystkim, ale i
ich było za mało.
- ZABIĆ! – usłyszeli rozkaz, a zaraz po nim serię pocisków lecących w ich
stronę. Mężczyzna tylko uśmiechnął się i
stanął przed młodą dziewczyną, osłaniając ją swym ciałem …
Na komisariacie Fairy Tail, aż
wrzało od rozmów i kłótni. Od momentu, gdy wstrzymano sprawę Juda Heartfilii,
nie było dnia, by wrzaski zagłuszały telefony, urządzenia Laxusa i skargi
Makarova. Każdy policjant i policjantka zachowywali się jak małe dzieci,
próbując odkopać skarb, zakopany w ogródku babci.
- I co macie coś? –
Makarov, zazwyczaj nieobecny przy sprawach, dziś czekał by dowiedzieć się
czegoś o sprawie. Lisanna spojrzała dziwnym wzrokiem na przełożonego i po
chwili zastanowienia odparła.
- Jeszcze nic,
najlepiej będzie jak pójdzie pan do Levy, ona może już coś ma. – odpowiedziała
– „Ta dziwka, zobaczy … jak tylko ta sprawa się skończy, ja z nią skończę! ” –
na zewnątrz anioł, a wewnątrz diabeł wcielony. Ludzie nie znali o niej prawdy,
nie wiedzieli co się działo z dzieckiem porwanym na dwa lata. Nikt się nie pytał, nikt się nie zastanawiał
… Kim jest tak naprawdę Lisanna Strauss ?
- O BOŻE?! –
krzyknął Natsu wchodząc przez próg komisariatu, do głównego pomieszczenia. –
Apokalipsa się szykuje czy co ? A może Gray wreszcie zmądrzał, no tak to byłby
powód do świętowania …
- Ty… - z zaciśniętą
pięścią odpowiedział Gray, gdy usłyszał śmiechy swoich przyjaciół – Jeszcze
głośniej bo was nie słyszę!!!
- Oj Gray nie
denerwuj się tak, dzieci specjalnej troski czasami potrzebują zaistnieć w tym
małym świecie … - odezwała się Lucy, a na co komisariat odpowiedział gromkimi
brawami i śmiechem.
- ZAMKNĄĆ SIĘ!!!! –
wszyscy przerażonym wzrokiem spojrzeli na Makarova, który wściekły wrócił z
powrotem do sali głównej. – Czy wy nic
nie rozumiecie? Mamy tak ważną sprawę, a wam tylko zabawa w głowie ! –
policjanci ze spuszczonymi głowami powrócili do swych obowiązków. – Żelazna
głowo! – ponownie podniesionym głosem rzekł Komisarz Główny. Wszyscy zaczęli
się rozglądać, kto by mógł pasować do tego pseudonimu. Gdy wszyscy uchwycili
pasującą twarz, ta zaczęła się rozglądać dookoła ze zdziwieniem, co się dzieje.
- Ja? – zapytał
niewinnie mężczyzna
- Tak! Ty do cholery
Gajeel, już zabieraj dupę i na dół. Nie chce mi się samemu słuchać Levy! – po
czym zaczął iść w kierunku windy. Gajeel spojrzał jeszcze raz na policjantów,
jednak wszyscy odwrócili się i ten musiał pobiec do szefa.
- Ej, co się dzieje?
– Lucy podeszła do Erzy, już przeglądającej dokumenty, przy swoim biurku.
- Nie do końca
wiadomo, ale … - Erza zdjęła okulary, kładąc je na stole. Zaplotła palce u rąk,
po czym wzięła głęboki oddech i rzekła – Ktoś, kto zadzwonił na Komisariat w
Pietre, powiedział, że to Jude Heartfilia odkopał zwłoki. – Lucy spojrzała na
koleżankę przezroczystymi oczami, bez wyrazu i uczucia. – Lucy?
- Wiesz … wcale bym
się nie zdziwiła, gdyby żył … - odpowiedziała cicho
- Nie martw się, to
raczej nie on, tylko osoba, która dzwoniła. – Erza wyciągnęła z szuflady kasetę
z nagraniem i włożyła ją do odtwarzacza – Słuchaj ! – Lucy posłusznie założyła
słuchawki i po chwili zrozumiała, co Erza miała na myśli. Po wysłuchaniu z
uśmiechem na twarzy oddała sprzęt koleżance.
- Tak, masz rację… -
skinęła głową w podziękowaniu, po czym poszła w stronę biurka Natsu, by
dowiedzieć się czegoś więcej o sprawie.
- Lucy! – zawołała
za nią Erza. Dziewczyna odwróciła się, gdy nagle ujrzała obok siebie
czerwonowłosą – Staruszek wie więcej niż ci mówi, ale zastanów się, czy chcesz
znać prawdę …- tak szybko, jak się pojawiła, tak samo szybko znikła. Lucy
zrozumiała jej słowa, ale nie mogła pojąc skąd Erza wie o jej poszukiwaniach.
Nie mając czasu by się zastanawiać ruszyła w stronę Natsu i Graya
- I co macie coś ? –
zapytała radośnie
- Nic konkretnego,
ale ta sprawa … mam wrażenie… - Natsu zaczął mówić, ale nagle przerwał swoją
wypowiedź – Już nic.
- W skrócie, nie
mamy nic oprócz zwłok, nagrania rozmowy, miejsca, gzie były zakopane zwłoki i
skąd dzwonił ten człowiek … czyli niewiele – podsumował Gray
- Gray-sama Juvia w
ciebie wierzy! – podeszła do nich nowo przybyła dziewczyna, która starając się
zaklimatyzować na komisariacie, zaczęła zaprzyjaźniać się na początku z Grayam.
- Tak, tak… -
odpowiedział obojętnie
- Ej, no co ty? Ona
się tu stara, a ty ją tak okrutnie odpychasz! – powiedziała szeptem Lucy
- A co ja ksiądz
jakiś, żeby każdego przyjmować do siebie? – zapytał urażony
- Nie, ale widać, że
łatwo jest jej nawiązać z tobą kontakt. Pomyśl, mając takiego szefa, jak Jose,
dziw, że nie jest psychicznie chora. – wyjaśniła Lucy
- Też prawda. –
zgodził się z nią Gray. Dry dry, nagle usłyszeli dźwięk telefonu. Lucy
spojrzała na swój i zszokowana tym, kto do niej dzwoni wyszła. Natsu i Gray
popatrzyli się na siebie, po czym ze wzruszonymi ramionami wrócili do pracy. –
Juvia, jak chcesz możesz przejrzeć dokumenty, własności lasu na przestrzeni
lat. – powiedział Gray z lekko zarumienionymi policzkami. Pełna radości
dziewczyna, chwyciła teczkę i pognała do swojego biurka.
- Ej, wiesz? –
podjechał na krześle do Graya, Natsu – Niby nie jestem specem w tych sprawach,
ale mam wrażenie, że jej się podobasz.
- CO?! – krzyknął na
cały głos granatowo włosy. Wszyscy popatrzyli się w jego stronę srogim wzrokiem
– Co? – zapytał drugi raz, ale ciszej
- I chyba, ty też ją
lubisz? – niepewnie wypowiedział swoje spostrzeżenie Natsu
- Jeśli masz czas na
takie głupoty, to lepiej bierz się to lepiej bierz się do roboty! – delikatne
rumieńce okryły mężczyznę o lodowym sercu, gdy wypowiadał te słowa. Odwrócił
się od przyjaciela i powrócił d swoich zajęć.
- „Chyba jednak ją
lubi” – pomyślał Natsu
- „Czy ja… ją
lubię?” – zapytał sam siebie Gray.
***
- Jestem w pracy! Po
co dzwonisz ?! – zapytała się z jadem w ustach Lucy, która stojąc na korytarzu,
zaczęła rozmawiać z tajemniczą osobą
- Oj kochanie, proszę nie bądź zła… - Loki złościli wie odpowiedział złośliwie, po
czym dodał – Powinienem się dowiedzieć,
co u żonki !
- Zamknij się ! –
wrzasnęła dziewczyna – „Po jaką cholerę, ja się zgodziłam na tę propozycję! ”
- Jutro jest spotkanie biznesowe, czyli w skrócie
przyjęcie, więc mam nadzieję, że moja żona zaszczyci nas swoją obecnością.
Lokiś z kim rozmawiasz? – Lucy usłyszała po drugiej strony głos nie
należący do jej „męża”
- Nie! –
odpowiedziała stanowczo
- Na pewno ? Jeśli dobrze wiem, rynek nie jest
zbyt stabilny i jedna zła transakcja i całą firmę szlak weźmie, a wraz z nią
miliony pracowników. Nie chcę być złośliwy… - Lucy czuła ten uśmieszek,
jakby był blisko niej - …, ale musisz
przyjść dla dobra swojej firmy. Posłuchaj mogę skrócić nasze małżeństwo do …
kilku miesięcy, ale ty musisz się w tym czasie postarać, a nie tylko ja!
- Co oni ci zrobili?
– zapytała Lucy, ze smutkiem na twarzy. Wspominała zabawy z rudowłosym
przyjacielem, który tulił ją gdy płakała, bawił w chowanego, zrywał kwiaty … -
Co się z tobą stało?! - dziewczyna
usłyszała tylko ciche westchnienie
- Dorosłem … - odpowiedział spokojnie – Przynajmniej ja. Do zobaczenia, mam
nadzieję, że przyjdziesz.
- Loki… - chciała
coś powiedzieć, ale chłopak rozłączył się – Co się stało przez te lata? Gdzie
jest mój przyjaciel? – szybko włączyła przeglądarkę w telefonie i wyszukała
artykuł.
„Rodzina
Regulus – Tylko zdrada, czy może więcej …”
Jak wiemy
w ostatnich tygodniach doszły nas słuchy o planowanym rozwodzie państwa Regulus.
Przyczyny nie są do końca znane, jednak nasz reporter dowiedział się, że pan
Regulus jest częstym bywalcem domów publicznych i barów Go-Go.
Lucy nie mogła dalej czytać, wyłączyła stronę,
po czym włączyła kolejną.
„Seks i
prostytucja w rodzinie Regulus”
Wyłączyła stronę, po czym
przeglądając tytuły kolejnych artykułów doszła do jednego wniosku.
- Loki … Co ty
musiałeś przejść? – wrzuciła komórkę do torebki, po czym wróciła na sali
głównej.
***
Makarovem i Gajeel szli prosto do
królestwa Levy, w którym to dziewczyna badała zwłoki. Weszli do środka, gdy
nagle usłyszeli dźwięk piły. Spojrzeli na dziewczynę, ta odwróciła się i
wymierzyła w ich kierunku włączoną piłkę.
- Nie zabijaj ! –
krzyknęli równocześnie mężczyźni
- Nie zamierzam! –
odpowiedziała Levy – Co chcecie?
- jejku. –
skomentował Gajeel
- Co? – dopytała się
dziewczyna
- Nie sądziłem, że
takie chucherko może tutaj pracować. Raczej wyobrażałem sobie jakiegoś babo
chłopa – Levy włączyła z powrotem piłę, ale po chwili ją wyłączyła, gdy napotkała
wzrok swojego szefa.
- Zgaduję, że
chcecie poznać wyniki autopsji? – spojrzała na nich delikatnym wzrokiem, oboje
kiwnęli głowami. Levy podeszła do blatu, gdzie miała teczkę z dokumentacją.- o
dobra, to tak. Wiek zwłok, w sensie, ile leżały w ziemi, nie da się określić.
Możemy tylko spekulować.
- A ile im dajesz? –
pytanie Makarova zaskoczyło dziewczynę.
- Od 5 do 10 lat. –
odpowiedziała szybko. – Są to praktycznie tylko kości. Możemy z nich wyczytać,
że był to mężczyzna w średnim wieku. Dziura w czaszce, jasno nam mówi, że zmarł
on na skutek postrzału w tył głowy. Okrutna śmierć. Nie możemy wiele
powiedzieć. Na pewno na kościach nie ma żadnych szczegółów, oprócz rysy na
kości udowej.
- Kości udowej ? –
kolejny raz pytanie Makarova zaskoczyło Levy
- Tak, a mogę się
dowiedzieć, czemu szef tak bardzo jest tym zainteresowany ? – po minie
Makarova, było widać, że nie spodziewał się takiej podejrzliwości u dziewczyny.
- Mam pewne
podejrzenia, ale jak na razie nic nie mogę powiedzieć. – odpowiedział mężczyzna
- No dobrze, jak
chcesz. Trudno mi powiedzieć więcej, ale jedna rzecz mnie niepokoi. Zazwyczaj w
tył głowy strzela się osobie, która ucieka, albo tej, której wymierzana jest
kara. Natomiast ta rana sugeruje, że ofiara nie uciekała, ale też nie została
ukarana… Może nie została zabita od strzału?
- Póki co nie możemy
gdybać, tylko szukać dowodów. – podsumował Gajeel
- Tak… musimy teraz
poinformować ludzi … Levy chodź z nami! – zarządził Makarov. Dziewczyna
ustosunkowała się do tego, nie odzywając się. Poszla za swoim szefem, do
głównej Sali, gdzie Komisarz Główny zaczął wygłaszać swą mowę. – CISZA! – krzyknął – Mam pewne podejrzenia,
co do tej sprawy, ale muszę je poprzeć bardziej konkretnymi dowodami, więc
proszę was o jeszcze większe zaangażowanie niż dotychczas. Levy wiele się
dowiedziała, więc u niej możecie zasięgać informacji. Dobra robota! – gdy
zaczął ją chwalić, Lisanna, która stała w kącie nie wytrzymała, coś w niej
pękło.
- CO?! Ta dziwka,
która sprzedaje nas ?! – wykrzyknęła na cały komisariat
- O co ci chodzi ? –
zapytała się zdziwiona Erza
- A nic… - zaczęła
mówić. Levy przeraziła się. Miała się już cofać, gdy nagle palcem wskazała ją
Lisanna – Mam dowód, nagranie, gdzie wyraźnie pani patolog sprzedaje informacje
obcej osobie.
- Lleevy? Czy to
prawda? – Makarov bał się zapytać, bał się znać odpowiedzi.
- Ja… To nie tak ! –
krzyknęła – Ja…
- No to może powiesz
komu ? – zapytała się złośliwie Lisanna
- Nie mogę…
- Dlaczego wcześniej
w takim razie tego nie powiedziałaś? – do rozmowy włączyła się Lucy – Czekałaś
na odpowiedni moment by zgarnąć chwałę, ale teraz? Gdy jest ważna sprawa dla
samego Głównego Komisarza, ty pozbawiasz go najlepszego patologa w mieście!
- Dla mnie też jest
to podejrzane… - odezwał się Gray
- Ja nie znam tej
małej, ale… nie sądzę, że z własnej woli by coś takiego by zrobiły – widać
było, że Gajeel trzyma stronę dziewczyny. Jednak złość Lisanny zaczęła udzielać
się wszystkim i już wiedzieli, że ta sprawa nie pójdzie w zapomnienie. Drrdrrr,
Levy usłyszała wibracje na swoim telefonie.
- Ale ona popełniła
poważne przestępstwo! – wtrącił się Elfman
- Nikt jeszcze nie
usłyszał tego nagranie, więc … - i tak kłótnie rozniosły się po całym
komisariacie. Levy skorzystała z okazji i z ukrycia przeczytała SMS, który
dostała. „Wiem, jaka jest sytuacja,
dlatego odejdź z pracy… Z.”
- „Skąd on wie? Nic
z tego nie rozumiem, czy to był jego plan? Wszystko się za szybko dzieje,
dlaczego teraz ? ” – pytania zaprzątały coraz bardziej głowę Levy. Fairy Tail
stało się dla niej w pewnym momencie domem, którego tak bardzo pragnęła i za
którym tak bardzo tęskniła, więc odejście z tego domu, byłoby niczym inny jak
ucieczką. Miała cały czas wątpliwości, ale musiała podjąć decyzję, nawet jeśli
nie miałaby ona być dla niej odpowiednia.
- Ja! – zaczęła
mówić – Ja, chcę … - Dzyń, dzyń… Wszyscy nagle umilkli słysząc dźwięk telefonu.
Makarov podszedł i odebrał.
- Słucham? –
powiedział. Chwilę nasłuchiwał, co ma do powiedzenia osoba po drugiej stronie,
a potem tylko odpowiedział. – Rozumiem. – i odłożył telefon. – Ej Levy czemu od razu nie powiedziałaś, że
rozmawiałaś z agentem FBI? Sam szef do mnie dzwonił! Dostałaś tam pracę!
- F B I ? –
dziewczyna dokładnie przeliterowała to słowo – „Co on wyrabia?” – zaczęła się
zastanawiać co a odpowiedzieć – A tak przepraszam, że wcześniej nie
powiedziałam.
- Gartulujemy! –
odpowiedzieli wszyscy, po czym każdy z osobna poszedł podziękować jej za
współpracę i pogratulować. Wszyscy byli szczęśliwi z powodu tego wydarzenia,
oprócz Lisanny i Levy.
- Dzięki, a teraz
pójdę, pewnie ktoś na mnie czeka… - ze spuszczoną głową wybiegła, rzucając swój
biały fartuch na ziemię. Założyła na siebie kurtkę i rzuciła się do swojego
samochodu. Wyjęła telefon z kieszeni i zadzwoniła do Z. – Co ty do cholery
robisz?! – wrzasnęła do słuchawki
- Ratuję ci życie. Gdyby Acnologia się
dowiedział, że z nami współpracujesz od razu by cię skrócili o głowę. Pamiętaj
jesteś jednym z kluczy. – mężczyzna spokojnie
wyjaśnił dziewczynie sytuację.
- A co z FBI? –
zapytała się niepewnie
- Masz załatwione fałszywe papiery, teraz tam
będziesz pracować się. Ale wiesz na serio ci z Fairy Tail to idioci, skoro dali
się tak łatwo nabrać !
- ZAMNIJ SIĘ! –
rozłączyła się, wyrzucając telefon na tylne siedzenie. Włączyła samochód, po
czym ruszyła z piskiem opon. Jechała szybko, by dotrzeć, jak najprędzej „do
tego miejsca”. Gdy wyjechała zaa miasto, skręciła na wiejską drogę, jadąc prosto
nad brzeg morza. Gdy dojechała na skraj lasu. Zatrzymała się nagle, wysiadła z auta i
pobiegła nad zbocze.
- MAMO, TATO … -
wrzasnęła w stronę szumiących fal – Przepraszam … - ciche przeprosiny i upadek
na kolana. Łzy płynące po kredowych policzkach, usta wykrzywione w wyrazie rozpaczy
i bólu. – Mamusiu, tatusiu … - otuliła się własnymi rękoma, wspominając
wydarzenia sprzed 14 lat …
14 lat temu …
- Kochanie przestań się wygłupiać,
tata prowadzi! – mała dziewczynka bawiła się lalkami, co chwilę rzucając jedną
z nich na przód samochodu.
- Dobrze mamusiu! – odpowiedziała radośnie
dziewczynka.
- A ty uważaj! Zaraz zacznie się to
cholerne zbocze! – skarciła cicho kobieta, swojego męża.
- Nie martw się! Od dziś zaczynamy
nowe życie, więc nic … - zaczęli się zbliżać do niebezpiecznego odcinka drogi.
Mężczyzna powoli zaczął zwalniać, ostrożniej jadąc - … nic nam tym razem nie przeszkodzi
normalnie żyć…- oczy spojrzały na znajdującą się w oddali lufę strzelby
skierowanej prosto na niego. Przerażony krzyknął : - CHOWAJCIE SIĘ! – były to
jego ostatnie słowa. Pocisk zaczął lecieć prosto na niego. Przebił się przez
szybę, trafiając prosto w głowę mężczyzny. Krew rozbryznęła się po całym aucie.
Kobieta krzyknęła. Mała dziewczynka zamilkła, jej przezroczyste oczy były tak
przerażające, gdy patrzyła, jak samochód spada prosto do morza.
- Mamo … - powiedziała cicho, licząc
na ratunek. Nagły plusk wody zagłuszył wszystko. Woda zaczęła się wlecieć przez
dziurę w szybie. Matka próbowała rozpaczliwie wydostać dziecko a auta, ale nie
potrafiła. Kopała na szybę, by jeszcze bardziej się rozwaliła, ale miała za
mało siły. Nagle ujrzała mężczyznę płynącego w kierunku auta. Patrzyła na niego błagalnym wzrokiem, licząc
na pomoc. Wszystko się działo w jednej
chwili. Kobieta zauważyła, że mężczyzna podaje jej przez otwór pistolet.
Uśmiechnęła się delikatnie. Po czym strzeliła obok powstałej wcześniej dziury ,
kopnęła w punkt i szyba rozwaliła się, wlewając ostro do środka wodę. Mężczyzna
wpłynął do środka. Próbował chwycić kobietę, ale ta z uśmiechem na twarzy,
podała mu dziecko. Popatrzył na jej nogę i ujrzał, że jest przygnieciona przez
fotel. Mężczyzna chwycił dziecko i odpłynął pozostawiając kobietę. Ostatnie
spojrzenie na samochód, było wtedy, gdy opadał on coraz niżej na dno. Gdy
wypłynął na powierzchnię, szybko podpłynął do brzegu. Wziął kilka głębokich
oddechów i przystąpił do reanimacji dziecka. Po kilku próbach usłyszał, że
dziecko wypluwa wodę z ust. Odetchnął z ulgą. Jednak gdy tylko zobaczył twarz
dziecka, z powrotem ogarnęło go poczucie winy. Podszedł do miejsca, gdzie zostawił
swoją marynarkę. Okrył nią dziecko, po czym powiedział jej:
- Mama i tata uratowali cię i teraz
dostali nagrodę w niebie. – nie wiedział jak ma inaczej wytłumaczyć całą tą
sytuację dziewczynce.
- Mama, tata … - powiedziała smutnie
dziewczynka, wypuszczając łzy z oczu.
- Jak masz na imię? – zapytał mężczyzna
- Le… levy – odpowiedziała cicho.
- Dobrze!
- A ty? – zapytała się dziewczynka.
Mężczyzna uśmiechnął się, wziął ją na ręce i zaczął iść w nieznanym kierunku.
- Ja, jestem … Zeref. –
odpowiedział.
- Mama i tata nie żyją ? – zapytała Levy
- Tak, więc od teraz będę twoim
tatą. – delikatne łzy popłynęły po jego policzkach. Spojrzał na dziewczynkę,
która zasnęła. Czuł się tak szczęśliwy. – Chociaż raz.. chociaż raz mogłem
kogoś uratować. Zeref Dragon, więc ty będziesz od teraz Levy Dragon, ale dla
bezpieczeństwa, będziesz Levy McGarden. Jeszcze nie wiesz co cię czeka… - i
odeszli …
14 lat później
- Nie martw się … -
do płaczącej dziewczyny od tyłu podszedł mężczyzna, delikatnie dotykając jej
ramienia.
- Zeref? – niepewnie
powiedziała – Co tu robisz? – na początku tylko westchnął, czekając z
odpowiedzią.
- Minęło już 14 lat,
kochanie… - podszedł na kraniec zbocza patrząc na szumiące morze – Niby piękne,
ale zarazem odebrało ci rodziców.
- A, więc chcesz się
zemścić?
- Nie! –
odpowiedziała stanowczo – o nic nie zmieni, chcę by Acnologia nigdy więcej
nikogo nie skrzywdziła.
- Dobrze, tylko
musisz mi pomóc. Ok.? – puścił do niej oczko, po czym nagle przytulił.
- Tak, tato … - wtuliła
się w niego, wylewając wszystkie łzy na jego koszulę …
Wspaniale!!! Już się doczekać nie mogę :). Hmmmm.... Raczej druga :P
OdpowiedzUsuńSuper, czekam z niecierpliwością. =D
OdpowiedzUsuńA co do pytania, to raczej ta druga opcja.
Świetne,no ba ze zaskakuje nie wpadłabym na to że Levy jest przybraną córką Zerefa.Czekam XD
OdpowiedzUsuńO ranyści!!! Ale się dzieję :)., Rozdział cudowny!!! Szkoda tylko, że Lucy i Natsu nie dokończyli rozmowy, którą prowadzili w trakcie śniadania. Jestem ciekawa dlaczego tak dobrze włada mieczem :). I jeszcze Levy, jako córka Zerefa!!! Rany!!! I jeszcze przechodzi do FBI!!! Czekam na ciąg dalszy :). Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńJa się męczę, piszę, żeby rozdział był jak najbardziej ciekawy, zagadkowy itd, a tu się okazuje, że tak mało komentarzy ... Popłaczę się :(
OdpowiedzUsuńPoczekaj, a na pewno się pojawią :D. Głowa do góry :).
UsuńByło super. W życiu bym nie wpadła na to że Levy jest córką Zerefa. Jest coraz ciekawiej z każdym rozdziałem. Ale łeee... Ja nie chcę żeby Levy odchodziła. Bez niej to już nie bd to samo :-( biedny Loki co on musiał przejść? Ale to i tak go nie usprawiedliwia jest po prostu okropny! Mam nadzieję że już niedługo Lucy uwolni się od niego. Już się nie mogę doczekać :-) do następnego.
OdpowiedzUsuńZapomniałam się podpisać :-P
OdpowiedzUsuń~Victress
Coraz więcej poszlak więc trzeba skomentować i opisać swoje spostrzeżenia bo dawno nie pisałem ;p
OdpowiedzUsuń1.Nie wiadomo jeszcze kim jest truposz, jedyna poszlaka to dziewczyna, której tożsamości też nieznamy, wiadomo tylko iż jego śmierć jest sprawką Acnologii.
2.Sprawda Lokiego, tu jest już więcej pola do manewru, więc:
a)z Lokim gadał miszczu Bob który jest jego kochankiem co oznacza, że rudy jest gejem ;p,
b)z Lokim gadała Karen która jest jego kochanką ale teraz go szantażuje żeby się z nią ożenił inaczej wszystko rozpowie więc rudzielec próbuje zasłonić się Lucyną,
c)z Lokim gadała Aries która jest jego kochanką,
3.Nazwisko Zerefa wiele mówi tym co czytają twój drugi blog, Dragon to nazwisko rodowe Natsu. Jeśli na drugim blogu jest więcej poszlak do tego to idąc dalej tym tropem, wychodzi na to:
-Zeref jest spokrewniony z Natsu,
-ojcem Lucyny jest Acnologii co by się zgadzało ze stwierdzenia jej kuzyna, którego imię po polskiemu brzmi "Mroźny Sztylet", że jej biologiczny ojciec jest jeszcze gorszym skurwysynem.
4.Tu bardziej stwierdzenie ale napiszę. Osoba o której płaczu mówił Zeref na końcu sezonu pierwszego to Levy
Tak w ogóle to dawaj tu więcej przygód wesołego grabarza Jellala ;p
Garett-Sama który uciekł z blogu Kaori
zobaczymy pożyjemy, ale niestety muszę ci powiedzieć, że ... no dobra nic nie zdradzam!
UsuńTo ostatnie zszokowało mnie tak, że nie potrafię zamknąć buzi. Dziewczyno ty to masz wyobraźnie i potrafisz zaskakiwać! Ja nie mogę! Zeref przybranym ojcem Levy. W życiu bym na to nie wpadła! W życiu!
OdpowiedzUsuńEch, głupia Lissana, nie lubię jej. Wygadała się! Ciekawe co się z nią działo przez te dwa lata... A może ona zamieszana jest w tą akcję z Acnologią ? Nie zdziwiłabym się jeśli by tak było.
Biedny Loki, tyle złego go spotkało... Szkoda mi go =(
Hahahaha, Apokalipsa, bo Gray zmądrzał ? Raczej byłaby, gdyby Natsu zmądrzał. Hahahaha. I jeszcze ten fragment: "Weszli do środka, gdy nagle usłyszeli dźwięk piły. Spojrzeli na dziewczynę, ta odwróciła się i wymierzyła w ich kierunku włączoną piłkę.
- Nie zabijaj ! – krzyknęli równocześnie mężczyźni
- Nie zamierzam! – odpowiedziała Levy – Co chcecie?
- jejku. – skomentował Gajeel
- Co? – dopytała się dziewczyna
- Nie sądziłem, że takie chucherko może tutaj pracować. Raczej wyobrażałem sobie jakiegoś babo chłopa – Levy włączyła z powrotem piłę, ale po chwili ją wyłączyła, gdy napotkała wzrok swojego szefa." Śmiechu warte. A do tego Gajeel broniący Levy. Uh zapowiada się niezły romans =D
Wprowadziłaś mnie w taki nastrój, że aż nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
Życzę weny i zdrowia oraz czasu, bo nauka chyba większość go zabiera, co nie ?
No to do następnego! Sayonara!
Zeref ojcem Levy?! Wiele się w tym rozdziale działo, ale akcja z Levy... w komisariacie, wspomnienia, spotkanie z Zerefem... szok :o :D Troszeczkę chaotyczny wyszedł Ci ten rozdział, ale bardzo ciekawy i treściwy :)
OdpowiedzUsuńJak mi szkoda Levy :c
OdpowiedzUsuńTrochę mnie zdziwiło, że Zeref jest "ojcem" Levy. xd
Jak ja nie lubię Lisanny >_< /Yale
Ja na miejscu Levy zemściła na Acnologi :'(
OdpowiedzUsuńZeref jest jej pewnie przybranym ojcem, a nie prawdziwym (przynajmniej mi się tak wydaje). To pewnie jemu przekazywała informacje.
A z Lisanny jest wredna suka -.-
Mój komentarz jest bez ładu i składu oraz ma dużo powtórzeń, ale jakoś nie umiem go napisać inaczej :D
Popłakałam się, to było takie piękne i te słowa Zerefa o jeju ide czytać bo umrę weeeeeeny na inne rozdziały :*
OdpowiedzUsuń