Lucy wysiadła
szybko z samochodu, będąc już na miejscu wskazanym przez tajemniczego
przyjaciela Natsu. Gdy ujrzała fabrykę, wzdrygnęła się. Nie była pewna. Powoli
stawiała kroki, czując utłaczający ból głowy. Co chwilę łapała się za prawą
skroń. Pomimo tych trudności szła dzielnie, w stronę policjantów i tłumu,
niewiadomego pochodzenia, gapiów. Gdy doszła do taśmy odgradzającą miejsce
zbrodni od reszty świata, zatrzymał ją Elfman.
- O to ty Lucy. – Było po nim
widać, że jest zaskoczony obecnością dziewczyny w tym miejscu. – Coś się stało?
- Raczej … - znowu ten ból.
- Zadzwonić po karetkę? – policjant
bał się o dziewczynę, jednak ta ruchem ręki odmówiła mu.
- To zwykły ból głowy. A co do
mojej obecności tutaj… - pomasowała chwilę głowę i niespodziewanie ból ustał. –
Ktoś do mnie zadzwonił i powiedział, że Natsu chce mnie widzieć.
- Kto? – Elfman był zaskoczony tą
informacją.
- Właśnie nie wiem… Mogę przejść?
- Jasne! – kiwnął głowę,
pomagając jej przejść pod taśmą.
Szła
powoli, nie wiedziała, czy ma rację, ale to miejsce wydawało jej się takie
znajome. Na chwilę przystanęła, by popatrzeć na starą, opuszczoną fabrykę,
która była cała porośnięta mchem, a z okien wystawały gałęzie drzew, które
zaczęły rosnąć od wewnątrz.
- To nie może być … - postawiła kolejny krok do przodu mając
nadzieję, że się myli. Gdy dotarła do tyłów budynku spojrzała na plączących się
policjantów i patologa, który bada zwłoki kobiety. Lucy czuła jak się robi
coraz słabsza. Nie musiała widzieć siebie w lustrze, by wiedzieć, że jest nienaturalnie
biała. Świat poruszał się jakby wolniejszym tempem, a oddech stawał się coraz
głębszy i trudniejszy.
- Lucy? – ktoś do niej podszedł.
- Tak, to Natsu… - powiedziała sobie w myślach.
- Co ty tutaj robisz? – na jego
twarzy było widać zdziwienie. Bardzo zaniepokoiło ono dziewczyna.
- Nie wiem… - odpowiedziała ze
łzami w oczach – Ktoś zadzwonił i powiedział … - nie dokończyła zdania, bo
zobaczyła to…
- Kobieta, po … trzydziestce… -
zaczął mówić swoje pierwsze postrzeżenia Jet - Przyczyna śmierci: postrzał w
głowę. Kobieta była torturowana.
- Nie, nie, nie, nie … - Lucy
wciąż powtarzała na głos, drżąc i płacząc, nieustannie.
- Była torturowana, o czym
świadczy dziura na prawej dłoni … - Lucy spojrzała na tę dłoń.
- Nie … - szepnęła cicho to jedno
słowo. Natsu patrząc na nią już wiedział.
- Lucy chodźmy stąd… -
zaproponował jej, jednak gdy próbował ją wziąć za rękę ona się wyrwała.
- Nie… - powiedziała spokojnym
głosem, cały czas nieświadomie machając ręką. – Oj, nie … to nie możesz być ty
… - majaczyła jakby była zahipnotyzowana. – Czemu mi to zrobiłaś? – zrobiłaś
krok do przodu, jednak Natsu szybko chwycił ją w tali i pociągnął w kierunku
samochodu. – CZEMU MI TO ZROBIŁAŚ?! – krzyknęła na cały las, co przyciągnęło
uwagę wszystkich – Ty DEBILKO?! TERAZ?! SIEDEM LAT CIĘ SZUKAŁAM!?
Aaaaaaaaaaaaaaa!!!! – wszyscy zebrani nie wiedzieli co się dzieje.
- Wpiszcie, że zwłoki należą do
Layli Heartfilii. – Tylko to Natsu był w stanie powiedzieć, gdyż musiał się
siłować z oszalałą Lucy, która wciąż nie mogła dopuścić myśli o tym, co się
zdarzyło.
- JAKA HEARTFILIA?! Ona ma na
imię Layla Froze!!!! LAYLA FROZE!!! ON JĄ ZAMORDOWAŁ!
- Lucy cicho! – Natsu rzucił ją
przed swoim autem.
- I mówisz, że ja nie rozumiem,
co ty czujesz? – jej łzy, jej rozpacz, jej ból dotarły do Natsu. Przykucnął i
przytulił ją z całej siły.
- Wiem … Ja… przepraszam. –
Musiał ją uspokoić i to był jedyny sposób, by tego dokonać. Podniósł ją i
niosąc na rękach, wsadził do swojego samochodu. Zapiął jej pasy, a ona
posłusznie siedziała. Pustym wzrokiem patrzyła przez szybę, wciąż roniąc na
ziemię malutkie kropelki łez. Podniosła lekko głowę.
- Ty też płaczesz? – powiedziała
cicho, widząc jak niebo staje się ciemne od chmur, a deszcz zaczyna padać na
ziemię przesączoną od krwi. – Mamo…
***
Gray
Fullbuster pewnym krokiem szedł w stronę gabinetu Darega Froze’a, któremu miał
przekazać przerażającą wiadomość. Bez zatrzymywania się pokazał recepcjonistce
swoją odznakę, a następnie wparował do gabinetu kuzyna Lucy.
- Witam… - powiedział z lekka
zaskoczony Dareg. – Co pana tu do mnie sprowadza?
- Niestety … musze pana
poinformować, że niedaleko starej fabryki znaleziono zwłoki Layli Heartfilii…
- To żart? – Dareg zaśmiał się,
jednak widząc poważną minę policjanta, przeraził się. – Nie… - próbował wstać,
jednak poślizną się i z wielkim hukiem upadł na ziemię. – Layla … nie…
- Nic się panu nie stało? – podszedł
do niego zaniepokojony Gray.
- Laylo … czemu teraz? Nie …
Proszę wyjść… proszę … PROSZĘ!!! – oczy stały się czerwone od łez. Gray’owi w
tym momencie nie pozostało nic innego jak tylko wyjść i pozostawić
zrozpaczonego mężczyznę samego.
- Straszne, jak on tak zareagował
… A Lucy … biedna dziewczyna. – Gray nie wiedział, co ma więcej powiedzieć,
więc zostało mu tylko, powrócenie na komisariat i czekanie, aż ktoś ze świadków
będzie w stanie mówić.
***
Na
Komisariacie Fairy Tail wrzało od rozmów i krzyków. Każdy się kręcił, nawet w
niewiadomym celu. Dzwonili, pytali o świadków, dane… wszystko, ale tak jak było
dwadzieścia jeden, czternaście czy siedem lat temu … nikt nic nie widział, nikt
nic nie słyszał, nikt nic nie wie…
- Coś wiecie? – do głównego
pomieszczenia wszedł Gildarts, który powoli zaczął siwieć, od natłoku
obowiązków i nierozwiązanych spraw.
- Nic. – Tylko to mógł mu
odpowiedzieć Gray
- A co z kuzynem Lucy? – na to
pytanie także nie mógł odpowiedzieć policjant – A gdzie Natsu?
- On … - Lisanna chciała
wytłumaczyć sytuację, jednak nagle różowowłosy chłopak wszedł do pomieszczenia,
zdejmując szybko płaszcz i rzucając go na fotel.
- Już jestem! – odpowiedział,
wyraźnie czymś zdenerwowany. – Musiałem odwieść Lucy!
- Coś … coś się stało? – zapytała
zaniepokojona Juvia.
- Wspaniale! – to słowo dobitnie
świadczyło o tym, że jednak „coś ” się stało.
- Co u Lucy? – Gildarts
zaryzykował pytając o to.
- Nic nie chce mówić! Powiedziała
tylko, że mordercy już nie żyją … - Natsu z całej siły walną o biurko
- Tylko tyle? – Gildarts stał na granicy
przepaści.
- A co? Miała coś jeszcze
powiedzieć? – zapytał Natsu ze złowrogim uśmieszkiem na twarzy.
- Nie! – Komisarz Główny
odpowiedział szybko, a następnie pomknął do gabinetu, zamykając się w nim i
odgradzając od szatana [czytaj: Natsu].
Pół godziny wcześniej…
Natsu
niósł ją na rękach, prowadząc w kierunku jej mieszkania. Gdy byli już pod nim,
Lucy cicho odpowiedziała:
- Pod wycieraczką. – Natsu
postawiła ją na ziemi, jednak zaraz oparta o ścianę osunęła się na podłogę.
Natsu westchnął ciężko, jednak co mógł zrobić? Otworzył drzwi i wprowadził ją
do środka, a następnie położył na łóżku.
- Prześpij się. – Przykrył ją
kołdrą, a następnie skierował się w stronę wyjścia, jednak coś go przytrzymało.
Spojrzał na dłoń, którą trzymała Lucy.
- Zabij mnie. – Powiedziała
cicho.
- Co?! – krzyknął mocno
zaskoczony Natsu
- Nie mam po co żyć… ja
wiedziałam, że ona nie żyje, ja wiem, że jej mordercy też nie żyją, ale co z tego?
Ja nie czuję bym chciała żyć. – Patrzyła tak pustym wzrokiem w nieznaną
przestrzeń. Natsu nawet nie był pewien czy ona mówi do niego. Wyrwał się z jej
uścisku.
- Nie zrobię tego!
- TCHÓRZU!!! Gdybyś mnie
wysłuchał, gdybyś był ze mną … inaczej bym to zniosła… a teraz wraz z
odnalezieniem jej ciała … ja jestem sama na tym świecie. – Podniosła się i
spojrzała na niego zaczerwienionymi oczami.
- To jesteśmy w podobnej
sytuacji… - rzucił jej tylko to jedno zdanie, ale niespodziewanie zatrzymał się
i spojrzał na nią okrutnym wzrokiem. – Nie… ty masz jeszcze Darega, no i …
męża.
- NIENAWIDZĘ CIĘ!!! – krzyknęła,
gdy już wyszedł. Jednak mimo wszystko usłyszał to i zaczął na nowo się
nienawidzić.
Teraz …
- Naprawdę jestem bydlakiem …
Ale może dzięki temu ją ochronię … Może… - pozostała mu tylko nadzieja.
Chwycił jakieś papiery, która podrzuciła mu Lisanna, gdy rozmyślał.
***
Lucy
siedziała cała zrozpaczona na łóżku. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić.
Podeszła do barku, który, jak na złość, opróżniła podczas ostatnich nocy.
Zarzuciła coś na siebie, wzięła portfel, a następnie poszła w stronę sklepu.
Gdy była już na holu zauważyła kogoś, kto podchodził do jej skrzynki i wrzucał
do niej list. Lucy po cichu podeszła do kobiety i złapała ją od tyłu.
- Proszę! – szepnęła jej na ucho.
- Chodźmy do ciebie. – Kobieta
zdjęła czapkę, którą miała na głowie. – Layla nie chciała, bym z tobą
rozmawiała, ale mam to daleko w dupie, więc chodźmy! – poszła w stronę
mieszkania Lucy. Dziewczyna była w lekkim szoku, więc dopiero po chwili,
zrozumiała o co chodzi i poszła za tajemniczą osobą.
- Wiesz, że znaleźli jej ciało? –
zapytała niepewnie Heartfilia.
- Gdybym nie wiedziała, to byś
tego listu nie dostała! – kobieta mówiła, podjadając do chwilę jakieś cukierki.
- To był ten warunek … - szepnęła
cicho dziewczyna. Gdy doszły pod drzwi, kobieta weszła do środka, a następnie
rozłożyła się na kanapie czując się jak u siebie w domu.
- To co chcesz wiedzieć? –
zapytała wprost kobieta.
- Kim jesteś? – to było pytanie,
któro najbardziej nurtowało Lucy.
- Znasz zapewne imię Metsuryu? –
zapytała słodko się uśmiechając.
- Jeden z Dragon Slayerów, ojciec
Cobry… Twój brat? – dziewczyna miała nadzieję, że ma rację.
- Nie! – Lucy straciła wiarę w
swoje umiejętności. – To ja!
- He? – takiej odpowiedzi nikt
się nie spodziewał – Zmieniłaś płeć, nie dorwali cię? Jak, ty? Niemożliwe ….
- STOP! – krzyknęła głośno
kobieta, nie mogąc dalej słuchać jęków Lucy. – Ja zawsze byłam kobietą … Muszę ci parę
rzeczy wyjaśnić. Wysłuchasz mnie?
- Oczywiście! – Lucy z wrażenia,
aż wstała. Gdy dotarło do niej, co zrobiła zarumieniła się. – Przepraszam.
- Nic się nie stało. – Metsuryu
próbowała ją uspokoić. – Kiedy włamałam się do tajnej bazy FBI, dowiedziałam
się, że planują oni NAS zwerbować. Całą siódemkę, ale ja się bałam. Zawsze
byłam aspołeczna i w ogóle, więc znalazłam genialnego dzieciaka, którego
wyszkoliłam, by mnie udawał. Udało się. Był świetny, ja często mu pomagałam,
ale ogólnie dawał sobie radę, więc nie było żadnych problemów. Tak mijały
spokojnie miesiące, a tu nagle okazuje się, że mam dzieciaka, a raczej on ma.
Powiedziałam mu … ok. nie ma sprawy. – Lucy z największą uwagą słuchała
opowieści kobiety. – No i minęły dwa lata i nagle… pięknego, słonecznego
popołudnia wchodzi do mnie Layla Heartfilia, z maleńką Lucy na rękach i się
pyta czy zostanę chrzestną? Hihi. – Zaśmiała się cicho. – A ja na to … szczęka
rozwalona do samej ziemi i stoję nic nie mówiąc. To było GENIALNE. Zaprosiłam
ją do siebie i wtedy okazało się, że zna moją tożsamość. Byłam zszokowana.
Okazało się, że taką głupią blondynką to ona nie jest i jako jedyna z grupki
odkryła, że tamten człowiek był podstawiony. Chociaż nadal nie wiem, jak to
zrobiła… Zgodziłam się i znowu mijały lata. Przez ten czas dowiedziałam się,
kto był zdrajcą w naszej paczce i … o czymś strasznym. Dwadzieścia jeden lat
temu znaleźliśmy dzieciaki, były eksperymenty i mordy. A czternaście lat temu? Myśleliśmy,
że nic się nie wydarzyło. Wiesz kto zginął?
- Nie. – Lucy pokręciła głową
- Znasz to nazwisko. On był
agentem, który ICH przyprowadził i z NIMI rozmawiał. Tym agentem z dokumentów i
został on zastrzelony przez TEGO zdrajcę. – Kobieta wzięła głęboki oddech. –
Znalazłam w danych jak się nazywał po … ucieczce, a raczej przed śmiercią.
Gareth McGarden…
- Levy-chan… - dziewczyna z
trudem wypowiedziała to imię. Całe jej ciało zaczęło drżeć. – Ale dlaczego? Co
z nim?
- Razem z całą rodziną zginął w
morzu … Czyli ta Levy także! – te słowa zszokowały Lucy. Nie wiedziała co ma
powiedzieć, czy jak się zachować. Nie potrafiła zrozumieć tego co się dzieje,
chciała uciec, chciała się schować. Było jej wstyd, bo wszyscy wokół niej cierpią,
a ona samolubnie płacze i krzyczy. – Możliwe jest, że jednak ktoś ją uratował i
dla bezpieczeństwa zatuszował wszystko, by wyglądało, że jednak ta dziewczynka
nie żyje… nie wiem.
- Mów dalej. – Niespodziewanie
rzekła Lucy.
- Jesteś pewna?- dopytała się
kobieta
- Tak! – była stanowcza. Nie
chciała być słaba, w tym momencie musiała być SILNA!
- A, więc przez kolejne lata żyło
nam się spokojnie i wtedy … przychodzi do mnie Layla z listami… wiele ich było
do wysłania. I były tam instrukcje. – Lekko przymknęła powieki – Na początku
śmiałam się z niej i z tego co robi, ale gdy 7 lipca X777 zaginęła …
zrozumiałam, co chciała mi przekazać. Wszyscy zginęli i tylko ja przeżyłam z
wiedzą na te tematy. – Lucy chciała o coś zapytać, ale kobieta przerwała jej. –
Nie! Wiem, o co chcesz zapytać, ale nie potrafiłam pójść i powiedzieć o
wszystkim tobie, Natsu czy innym dzieciakom. Czemu? Po co więcej śmierci? A
teraz! Znowu do cholery jasnej to samo! To co, że zginę? Nie mam już nikogo i
co ja teraz pocznę?
- Proszę się nie poddaw… - nie
dokończyła, gdyż jeszcze jakiś czas temu słyszała te słowa od Natsu i była
wściekła, że on je wypowiada. Opuściła głowę, a następnie zaczęła płakać. – Ja
naprawdę mam kogo kochać… Dziękuję!!!
- A co tak niespodziewanie?
- Dzięki pani coś zrozumiałam … Coś
bardzo ważnego. – Metsuryu nie mogła dojść do tego, o co chodzi dziewczynie,
dlatego wstała i zaczęła się kierować w stronę wyjścia.
- A! – nagle odwróciła się i
podeszła do siedzącej Lucy. – Masz. – Podała jej kopertę, której był list, na
który dziewczyna bardzo długo czekała.
- To od mamy? – pojedyncza łza
spłynęła po jej policzku.
- Tak. – Odpowiedziała jej
kobieta, z uśmiechem na twarzy. – No dobra, to ja zmykam. Jeszcze w paru
przypadkach muszę pobawić się w listonoszkę!
- Dlaczego pani to robi? –
zapytała niespodziewanie panna Heartfilia.
- Wiesz kim był dla mnie ten
człowiek, który przez to, że podszywał się pode mnie zginął? – Lucy pokręciła
głową – Nikim… - blondynka nie zrozumiała tej odpowiedzi – I to najbardziej
boli … Nic o nim nie wiedziałam, nic do niego nie czułam, jego śmierć nic dla
mnie nie znaczyła…I to mnie boli … Naprawdę cierpię. – Dotknęła swojej piersi –
Na sercu mam łańcuchy, które są mocno związane wokół mojego organu i teraz
pragnę już tylko się od nich uwolnić. Jeśli ma śmierć od nich uwolnić, … to
ZGINĘ! – po tej deklaracji, po prostu wyszła.
- Może ja też … - Lucy zamyśliła
się na chwilę. Pięścią uderzyła się w klatkę piersiową. - … mam takie łańcuchy
na sercu? – spojrzała na kopertę, w której było ostatnie zdanie matki do swej
ukochanej córeczki. Dziewczyna otworzyła go i wyjęła, ku jej zdziwieniu,
pojedynczą kartkę papieru, na którym było tylko parę zdań i nic więcej. – To
tyle poszukiwać, tyle śmierci, a tak mało wyjaśnień? – zaczęła czytać.
Ukochana Córeczko!
Zapewne jesteś zszokowana faktem, że deklarując wyjaśnienia w drugim
liście, wysyłam Ci tylko parę nędznych słów, ale uwierz MI. Chcę to wszystko
już zakończyć, chcę byś nie tylko Ty miała normalne życie, ale i inni, którzy
są powiązani z tą sprawą. Jestem świadoma tego, że pragniesz wyjaśnień,
odsłonięcia wielkiej tajemnicy i przede wszystkim … PRAWDY. Wiem, ze w tej
chwili uważasz wszystko za skomplikowane, trudne, zrozumiałe… Jednak w
rzeczywistości ta zagadka ma prostą i łatwą odpowiedź. A ja wiem, że z czasem i
ty sama dojdziesz do wniosków. Wierzę w ciebie, gdyż trudno by było, żebyś nie
miała zmysłu do dedukcji.
Kocham Cię!
Wiele razy Ci to mówiłam, ale nie wiem, czy zdążę to powiedzieć Ci
przed śmiercią, więc będę to cały czas powtarzać. Kocham Cię!
Na tym kończą się moje słowa, ale wiedz, że ktoś inny wyśle do ciebie
list, gdy wszystko będzie zmierzało, nareszcie, ku końcowi. Jeszcze jeden list,
z prawdą ostateczną. Kocham Cię! Dziękuję Ci, że się narodziłaś i proszę Cię…
nie zmarnuj życia, które ci dałam.
Ukochana Mama
- Ty debilko! Już od narodzin
miałam zniszczone życie! – Lucy wrzasnęła do samej siebie – Miałam dostać
odpowiedzi i co?! Aaaaaaaaaaaa!!! – walnęła z całej siły w kanapę i nagle
usłyszała dźwięk upadającego, metalowego przedmiotu na ziemię. Zaczęła
rozglądać się po pokoju i ku jej zdziwieniu zobaczyła, że na podłodze leży
złoty klucz. Podniosła go i wtedy do niej dotarło. – Jedynie zdrajca nie
posiada klucza … Albo go komuś ukradł, ale … kto?
Ciąg dalszy nastąpi …
Rozdział świetny! :D Nie spodziewałam się, że to będzie Layla, ale też nie miałam żadnych domysłów. Lucy ma matke chrzestną, która chce ją zostawić, nie ładnie :P Cierpliwie czekam na ciąg dalszy ;)
OdpowiedzUsuńP.S Widzę na bloggerze, że na Nowym Życiu jest rozdział, ale nie mogę wejść, pisze, że nie jestem zaproszona i żebym skontaktowała się z autorem. Nie wiem co mam zrobić :,(
już wyjaśniam. Jest nowy szablon, ale ma on spore wady. Już można wejść, ale no ... jeszcze pewnie jak poprawi autorka znowu zamknę, więc jak pisze, że dla zaproszonych, to znaczy, że coś robię :)
UsuńOk, rozumiem. Dzięki :D
UsuńSuper rozdział , jak w sumie wszystkie ale to szczegół ;D. Czekam na kolejny rozdział, nie wiem co pisać więc,obyś miała wene i chęci do pisania następnych / Patrycja :D
OdpowiedzUsuńGdy przeczytałam tytuł, w moich oczach pojawiły się iskierki. Już myślałam, że w końcu między Lucy a Natsu coś zajdzie, jednak nie była to akcja jaką chciałam. Ale cieszę się, że Lucy, w końcu pojęła, że jednak coś czuję do Natsu. Niech tylko on się obudzi. Jeżeli chodzi o zdjęcia ze spisu treści to są super i są o wiele lepsze od poprzednich. Mapka też mi się podoba, chociaż nie wiedziałam, że była wcześniej. XD
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział i pozdrawiam. :)
była w jednym z rozdziałów ;)
UsuńCzemu zablokowalas drugiego bloga dla innych czytających
OdpowiedzUsuńFajna matka chrzestna xD. Współczuję Lucy z jej powodu . Bez kitu. Przepraszam, ale jestem słaba w komentowaniu. Ta scenka..... Myślałam, że będzie NaLu, a tam ...... No weź już tak się pozytywnie na to nastawiłam. xD No Ogólnie to mi się podoba. Zapraszam do mnie. Oraz proszę byś pisała mi o nowych rozdziałach, bo strasznie mi się podoba. Życzę weny.
OdpowiedzUsuńhttp://never-say-i-love-you.blogspot.com/
jeśli chcesz na bieżąco wiedzieć o rozdziałach to podaję informację na facebooka, musisz tylko polubić moją stronę i będziesz miała informację, no chyba, że chcesz indywidualnie ;)
UsuńOki *.* Polubię stronkę. Lepiej dla ciebie i dla mnie :)
UsuńWspaniałe ja zawsze! Masz tylko tyle bo mi się nue chce ;p
OdpowiedzUsuńWitam po długiej nieobecności, niestety Laxus coś mi zrobił z kompem. Czytałem na smartphonie, ale nie mogłem na nim komentować
OdpowiedzUsuń1.Narzekanie:
a)jakim cudem FBI nie znało płci Metsuryu i zwerbowali podstawionego?!
b)trochę przesadziłaś w poprzednim rozdziale, że tak mało komentarzy, zauważ, iż większość ludzi ma tak, że jak nie ma się do czego przyczepić to nie czują potrzeby komentować, ewentualnie czytają na smartphonie i mają ten sam problem co ja.
2.Yay ojciec Levy ma imię po moim nicku. :D
3.Teorie spiskowe:
a)skoro jak Natsu zauważył w poprzednim rozdziale, Cobra mógł wcale nie zginąć w więzieniu, lub zostać zabitym ponieważ wykonał swoje zadanie jako zdrajca, to pierwszym zdrajcą wśród Dragon Slayerów był podstawiony Metsuryu.
b)ponieważ Dareg Mroźny :P, i Layla nie byli spokrewnieni, kuzynek tak emocjonalnie zareagował na znalezienie jej ciała, a Layla miała kogoś przed poślubieniem Jude, to tym kimś mógł być Dareg, ewentualnie Zeref który wspominał o straconej kobiecie, no chyba, że są oni tą samą osobą.
4.Udało mi się wejść na Nowe Życie mimo, że poprawiałaś szablon :P! Na smartphonie wpuszcza, aczkolwiek jest wtedy wersja jak na komputerze i strasznie laguje. :P
Garett-którego dawno nie było-Sama
a) NIkt nie znał prawdziwej tożsamości Metsuryu. Wiadomo było tylko, że to genialny haker. To wszystko działo się 21 lat temu, gdzie komputeryzacja nie była tak rozwinięta jak w X785 roku. Po drugie Metsuryu wszystkie na swój temat sfałszowała. PO trzecie FBI nie wiedziało nawet o tym, że Layla i Igneel są rodzeństwem. Po trzecie to było zaraz po Wielkiej Smoczej Wojnie, więc, tak jak jest po wojnie chaos, straszny burdel i masa grobów.
Usuńb) Może być 25 komentarzy, a pięć osób komentuje. Liczba komentarzy nie jest równa liczbie komentujących.
3 teorie
a) dowiesz się niedługo, ale trochę źle myślisz, bo kiedyś napisałam wspomnienie Natsu, gdzie on też nie był świętoszkiem i gdyby nie Makarov on też trafiłby do więzienia
b) Dareg Mroźny ... podoba mi się. Ale druga rzecz Layla i Dareg byli bardzo blisko, gdyż no ... mieli ciężkie życie, Layla została zmuszona, trochę sama się zgodziła, no ale nie chciała ślubu z Judem. Było w jednym z rozdziałów, że ojcem Lucy jest brat Jude'a, chociaż no niby to o niczym nie świadczy ...
super rozdzialik coraz bardziej nakręcam się na następny rozdział dla tego dodaj go szybko...choć nie jestem typem komentatora tylko czytelnika to skoro ładnie prosisz o te komentarze to od czasu do czasu dodam jakiś krótki komen.... :D
OdpowiedzUsuńFajny, ciekawy rozdział. :) Jak większość osób, myślałam że coś będzie pomiędzy Lucy i Natsu xD. To nie zmienia faktu, że rozdział świetny c:. Nie mogę się doczekać następnego, życzę weny. :*
OdpowiedzUsuńWitaj, kochana!!! Przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale wczoraj (niedziela, bo w poniedziałek zaczęłam pisać komentarz i czytać :) ani czasu, ani siły nie miałam. Także lecimy z tym koksem :D.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że jak zaczęłam czytać opis tej fabryki, to coś zaświtało mi w głowie :D. Ale wierz mi, że ja totalnie zapomniałam o zamordowanej Layli!!! Upchnęłam ją w przeszłości, ot co. I dlatego tak wyszło… W każdym razie bardzo podobał mi się opis fabryki z tymi wystającymi gałęziami, mchem na ścianach i całą resztą. Tak samo odczucia i uczucia Lucy – normalnie cudo!!! I nie dziwię się, że tak właśnie zareagowała. A postawa Natsu – wspaniała!!! Taka opiekuńcza, pełna zrozumienia i szarmancka. Rozpłynęłam się po prostu!!! I ta metafora na temat deszczu – jestem pewna, że Layla, widząc rozpacz Lucy, poprosiła Boga o deszcz, by pokazać, że też cierpi.
Hmm… Przyznam szczerze, że reakcja Darega mnie zszokowała. Nie spodziewałam się, że ten silny mężczyzna, który na pewno wiedział, że Layla już dawno gryzie trawkę od spodu, zareaguje w ten sposób. I jeszcze Gray – posłaniec złych wieści… Nie zazdroszczę mu zadania. Niestety, ktoś musiał to zrobić, a że padło na niego – c’est la vie mon amie.
Hahaha!!! Natsu szatanem??? Myślałam, że to domena Miry ;D. A wiesz, kochana, napisałaś „ryżowłosy” zamiast „różowowłosy”. Popraw sobie. To pewnie wina Worda… Zmienia czasami niepotrzebnie słowa. Mi na przykład „Darega” zamieniło na „Warega”. Szalone, nie???
A co to, Gildy, siwiejesz??? *Pytam i zajmuję fotel naprzeciwko niego*.
Gildy: Nie pytaj. *Patrzy na mnie spode łba*.
Przecież byłeś w SPA. Po co wróciłeś??? *Ze zdziwieniem unoszę brew*.
Gildy: Bo ty ewidentnie sobie nie radzisz. *Uśmiecha się kpiąco. Mam ochotę przestawić mu tę facjatę, gdyż wszystko szło jak w zegarku. Do czasu znalezienia ciała Layli Heartfilii*.
Heh, dobry żarcik. A teraz mów prawdę. *Nachylam się w jego stronę, bo już wiem, że kłamał*.
Gildy: No dobra. *Wyrzuca ramiona w górę, bo przegrał batalię*. Te masażystki wcale nie były szczupłe, gibkie itd.
Oj, ty mój biedaku. Ale spójrz na to z innej strony. One dostały młodsze ciałko od nich samych i musiały być wniebowzięte. *Uśmiecham się do niego szeroko*.
Gildy: *Prychnął niegrzecznie*. To ja miałem być tym wniebowziętym!!!
Oj tam, oj tam. Małe odstępstwo od umowy. Zdarza się.
Gildy: Tak??? To w takim razie małe odstępstwo od naszej umowy będzie polegało na tym, że nie dostaniesz mojej pensji.
Wybacz, mój drogi, ale jestem kuta na cztery nogi. *Odchylam się na krześle i uśmiecham, zadowolona*.
Gildy: Możesz jaśniej???
Pewnie!!! *Sięgam do torebki i wyjmuję małe urządzenie zwane dyktafonem. Uruchamiam je i kilkanaście razy cofam do najlepszego momentu tj. kiedy Gildy mówi, że pensja jest moja. Unoszę głowę i spoglądam na niego. Jest blady jak ściana, a po chwili zsuwa się z fotela i ląduje na ziemi*. Mówiłam, że jestem kuta??? Mailem dostaniesz mój numer konta. I żadnych wykrętów, panie Komisarzu. *Zadowolona, opuszczam gabinet, żegnam się z chwilowymi podwładnymi i wychodzę przed drzwi główne. Pogoda już się zmieniła. Teraz jest gorąco i słonecznie. Zakładam okulary przeciwsłoneczne i raźnym krokiem ruszam przed siebie. Na moim ustach gości szeroki uśmiech triumfu*.
No to Natsu dał do pieca… Mógł pominąć milczeniem fakt męża. Ale nie, on musiał, bo by go chyba pokręciło. Ech, faceci!!! Zawsze są takimi tępakami, że aż mnie coś trafia!!! I ten tutaj delikwent nie jest inny. Biedna Lucy… Chociaż tyle, że zrozumiał swój nietakt. Ale nie przeprosił… Ech, szkoda słów.
UsuńHahaha!!! Jak to fajnie wyszło z tym „ojcem” Cobry :D. Cud jak w Kanie :D. A gdzie Jezus??? Widziano Go??? Heh, bardzo fajnie Ci to wyszło :D. I jeszcze ta historia z chrzestną – hahaha!!! Reakcja była bezbłędna :). A Layla to mądrala. Nic dziwnego, że jej córka jest taka sama i za wszelką cenę chce poznać prawdę. Oby tak dalej, Lucy!!! I jeszcze sprawa z Levy. Kurcze, nasza blondyneczka się załamie czy coś. Ale cieszy mnie fakt, że zrozumiała, iż ma kogo kochać i dla kogo żyć. Biegnij do Natsusia, Lucynko, albo skopię ci tyłek!!! Jak na spowiedzi mu wszystko wyznacz i będzie NaLu, ślub, dzieci, pieluchy… Nie, nie, to ostatnie to jakieś takie mało romantyczne :D. A teraz czas na trochę przeszłości w wykonaniu Layli :D. No i kolejny klucz – nareszcie!!! A ja już sądziłam, że Lucy nie dostanie takowego :D. A ten zdrajca… Kurcze, mam złe przeczucia, bo jak na razie jedynym, który nie miał u siebie klucza był Natsu, o ile dobrze pamiętam. Hm… No to mamy niebezpieczną zagadkę. No bo tak, Natsu ma klucze od Cobry, Stinga i Rogue’ a. Czy od kogoś jeszcze??? Nie przypominam sobie. O Gajeelu, jeśli mnie pamięć nie myli, nie było wzmianki. A jak dobrze pamiętam, Sting powiedział do Natsu, że też powinien mieć klucz. I tutaj zabiłaś mi ćwieka, bo nie wiem, czy sobie wszystko dobrze w głowie ułożyłam. Ale mam nadzieję, że tak :D. Po prostu czytam masę blogów i już powoli ginę :D. Chociaż chyba jest jeszcze dobrze, bo wiem, który do kogo należy i jaka jest mniej więcej na nim historia :D.
No dobra, czas na „małe”, mam nadzieję, resume :D. Rozdział bardzo mi się podobał. Wszystkie wydarzenia były ładnie napisane i kolejność ich następowania była sensowna. Nie było nagłych przeskoków, dzięki czemu czytało się przyjemnie i szybko dotarłam do końca. Za szybko :D. Jednakże jedna rzecz nie daje mi spokoju. Chodzi mi o list z odpowiedzią bez konkretów. Wyglądało to jak przykrywka czegoś głębszego, te słowa miłości itd., muszą coś skrywać. I oto objawia się klucz, a Lucy, być może, będzie teraz na celowniku. I jeszcze przypomniały mi się notatki Igneela. Zaklinał osobę czytającą, by nie szukała prawdy i przekazała to jego synowi. Po tym rozdziale i połączeniu wyznań Dragon Slayera nasuwa mi się wniosek, że zdrajcą może być nie kto inny, jak Igneel. Jeśli się mylę, naprostuj mnie. Jeśli mam rację, to co za to dostanę??? Heh, żarcik :D. Po prostu R zaczyna główkować, chociaż pisała, że nie będzie tego robić. No ale sama jesteś kobietą, dlatego wiesz, że jesteśmy zmienne :D. No i co by tu jeszcze powiedzieć??? Nie chcę się powtarzać, bo na „Nowym Życiu” odniosłam się do wszystkich podpunktów spod notki. Chociaż do jednego muszę. Obrazki wyglądają bardzo ładnie. Zastanawia mnie, jakich efektów użyłaś, by tak wyglądały. Ja na razie mam za sobą robienie nagłówków, czyszczenie tła i zmiany kolorów detali, ale efektami jeszcze się nie bawiłam, a tego jestem ciekawa :D. Gratuluję Ci, że na obydwu blogach liczba wejść przekroczyła 40 tys. Muszę nieskromnie przyznać, że się bardzo do tego przyczyniłam, bo odwiedzam Twoje blogi średnio 3 razy dziennie, by zobaczyć, czy jest jakaś odpowiedź na moje pytanie zadane w komentarzu i w ogóle sprawdzić ilość komentujących oraz przeczytać ich spostrzeżenia :D.
A teraz z innej beczki. Czy mogę Cię prosić byś wyraziła swoje zdanie na temat prac konkursowych??? Chciałabym przeczytać, co sądzisz o każdej z osobna. I sądzę, że reszta również :). Będziemy Ci bardzo wdzięczni :). No a teraz wypadałoby zakończyć, bo resume wcale nie jest małe i komentarz ma łącznie 2 strony… Ale Ty się już chyba przyzwyczaiłaś, prawda??? Heh, cieszę się :D. Ja ne, kochana!!!
Twoja stała czytelniczka, R.
Ps. „Trochę” SPAMu nikomu nie zaszkodziło :D.
O i widzę nowy avatar :D. To chyba w nawiązaniu do PAC :D. Nie chyba, no na bank!!! Bajoszki :D.
UsuńJuż się przyzwyczaiłam do twoich listów. I jestem zszokowana. Naprawdę. Wiele osób stara się coś wymyślić, ale nie wiem czy mi tego nie mowią, czy tak nie myślą, ale jesteś chyba jedyną, póki co, osobą, która nadąża i widzi "to coś". Nie zdradzę fabuły, ale powiem, że dowiesz się kim jest zdrajca w odcinku ... 30 :)
UsuńCo do Layli i listu. Masz rację. To niesamowite, że ktoś zauważa. Tylko, na szczęście, nikt nie widzi jednej rzeczy, ale zdradzę cóś w najbliższych rozdziałach ... może 31, 32 , nie we wszystkich dowiecie się tylu nowych rzeczy, na pewno będziecie zaskoczeni, no jak sama autorka nie wie, jak to zrobiła :)
Dobra pytanie kolejne. Co do mojej opinii na temat prac konkursowych. Wystawię. Na 100%, ale dzisiaj miałam sporo roboty i pewnie zrobię to w weekend. Mam parę spraw do cb, możliwe, że to będą także rady na przyszłość, do twojego bloga ;)
Szablon ... to nie ja robiłam, tylko Mari z Krystycznej , więc nie wiem jak to zrobiła.
Tak avatar, to nawiązanie do PAC. Ten blog naprawdę się szykuje boski. Już prawie wszystkie obrazki mam gotowe, ale na razie (pomimo ogromnych chęci) rozpisuję sobie fabułę na nowe życie i piszę detektywa;) Jakby co jutro nowy rozdział ;)
Czyli, mimo czytania ogromnej ilości blogów, nawet łapię pewne fakty. Fajnie ;D. Cieszy mnie ten fakt :). Co do zdrajcy, czekam na ten 30 rozdział :D. Co do listu i nowych informacji - na dalsze notki :D. Jeśli Ty sama nie wiesz, jak na to wpadłaś, to musi być mega :D. Będę oczekiwała notek z niecierpliwością :D.
UsuńSpoko, luzik, poczekamy :D. Ino Gajeel się niecierpliwił i prosił, żebym jakoś na Ciebie wpłynęła :D. A te sprawy dotyczą jak rozumiem mojego opowiadania, tak??? Czyli jednak coś sknociłam... Ale mimo wszystko miałam radochę, gdy pisałam oraz gdy konkurs trwał :D. Ale ilość punktów mnie przygniotła :D.
Tak, tak, szablon wiem :D. Ale chodziło mi o te obrazki, które masz w spisie, tutaj na "Detektywie" :). Szablon mniej więcej wiem jak się jej udało zrobić, bo już takie rzeczy sama robiłam :).
Heh i gites :D. R na tropie :D. Spoko, nowego bloga zaczniesz, kiedy tylko dasz radę :D. A na razie czekamy na dalszy ciąg "Nowe Życia" i "Detektywa". Ja ne!!!
Obrazki? Banał ! Wiesz czemu? google -> fairy tail -> grafika-> narzędzia->rozmiar -> dokładnie 400 x 200 -> pobieram -> gimp -> kolory -> desaturacja -> to środkowe -> napis i wyeksponuj :) Tak, więc ja już z gotowców korzystam, więc jest ok. Czasami, żeby sprawić, by Erza tak błyszczała najpierw zrobiłam kolory ->automatycznie -> zrównanie, ale nie we wszystkim, to ładnie wygląda. Ja póki co uczę się, ale nawet nieźle mi idzie robienie w gimpie, teraz tylko mi zostało nauczyć się, jak robić, takie specjalne mapy, bo uwierz mi ... nowy blog, powinien wyglądać świetnie :)
UsuńTak, tak, chodziło mi o efekty na obrazkach, bo takie gotowe to mam :D. Ino te błyszczenia itd chciałam wiedzieć jak robisz ;). Dziękuję CI bardzo!!! Oj tak, na pewno taki będzie ;D.
UsuńGratuluje wielu komentujących ^.^ (teraz będzie o jednego więcej :P)
OdpowiedzUsuńKomentarze nie będą zbyt długie, bo chcę jak najszybciej wszystko nadrobić.
Kurka, myślałam, że na Lucy przed fabryką będzie czekać jakaś pułapka, niebezpieczeństwo... A tu się okazuje, że jednak wszyscy są na miejscu :D Chyba wyobraźnia mnie poniosła xD
Mimo wszystko, opis uczuć Lucy i Darega... bomba! Aż mnie za serducho ścisnęło z żalu...
Największym jednak zaskoczeniem była dla mnie wzmianka o ojcu Levy... nooo , tym zaszalałaś! Brawa dla Ciebie :D
Natsu dla Lucynki nieco oschły i wredny... ale podobało mi się to. Bardzo :D Mam nadzieję, że w końcu się dogadają, jednak sama wiesz, że mi "niedobry" Natsu nie przeszkadza :DDD
No i poznaliśmy matkę chrzestną Lucy. Bardzo spodobała mi się ta postać - otwarta, szczera, konkretna, zabawna, ale i z dobrym sercem :)
Myślałam, że na Lucy ktoś napadnie i będzie próbował zabić, a tu taka niespodzianka :P
OdpowiedzUsuńW sumie to po trochu domyślałam, że to będą zwłoki Layli, a teraz mam potwierdzenie ;)
Wybuch Lucy najlepszy ^^ Dareg też się popłakał, a już myślałam, że tego nie zrobi ;(
Jak Natsu zabrał Lucynke do domu to myślałam, że coś zaiskrzy, a tu klapa :'( (3 zdania i tyle powtórzeń x.x Co te wakacje robią z czlowiekiem?)
Kto był zdrajcą? To pytanie chyba nurtuje mnie najbardziej ze wszystkich :-)
Metsuryu jest fajną postacią. Polubiłam ją :D Do tego to matka chrzestna Lucy ^.^
Lucy w końcu zrozumiała, (albo i nie) że powinna walczyć o Natsu
Pozostaje mi prześć do następnego rozdziału :D