Wszyscy policjanci z Komisariatu Fairy Tail z wielką uwagą badali sprawę morderstwa Layli Heartfilii. Nawet sam Komisarz Główny, co chwilę sprawdzał poczynania swoich podwładnych. Jedynie Natsu był niesamowicie spokojny. Siedział przy biurku, tak jakby ta sprawa go nie interesowała. Nic bardziej mylnego. Tylko Gray wiedział, co tak naprawdę robi jego przyjaciel.
- Dawno go nie widziałem w takim stanie. – Pamiętał tylko jedną sprawę, gdy Natsu z tak wielką uwagą analizował dowody, sprawdzał poszlaki i próbował skleić wszystko, co znalazł, w jedną całość. – Wszystko ok.? – Gray podszedł do niego zaniepokojony jego zachowaniem.
- Nie. – Taka odpowiedź zaskoczyła z lekka policjantka.
- Aha. – W odpowiedzi tylko to potrafił wykrztusić. – Martwisz się o Lucy? - ku jego zdziwieniu Natsu podniósł głowę i spojrzał na niego.
- Nie, a co? – w tamtym momencie, Fullbuster nie mógł zrozumieć tego, co robi Dragneel.
- Wiesz, odnoszę całkiem inne wrażenie. – Podniósł rękę i podrapał się po głowie.
- Lepiej wracaj do pracy, sprawa się sama nie rozwiąże. – Powrócił do przeglądania notatek. Gray chciał coś jeszcze dodać, jednak nagle poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odwrócił się i zobaczył, że stoi za nim, Juvia, która kręci głową. Od razu zrozumiał, o co jej chodzi, dlatego odszedł razem nią, pozostawiając przyjaciela samego.
- Co się z nim dzieje? – zapytał samego siebie Gray, gdy powrócił do swojego miejsca pracy.
- Zostawia ją samą. – Niespodziewanie odpowiedziała mu na to pytanie jego partnerka.
- He? – Fullbuster nie rozumiał jej odpowiedzi.
- Juvia uważa, że Natsu-san kocha Lucy i widząc to wszystko, ogólnie ostatnie sprawy mogły tylko niszczyć jej życie, on próbuje ją ochronić, poprzez bycie, jak najdalej od niej.
- A ja myślałem, że pokręcona jest logika kobiet. – Podsumował Gray.
Po kilku godzinach pracy, nagle do głównego pomieszczenia wkroczył Laxus. Wszyscy ze zdziwieniem się na niego gapili.
- Masz coś? – niespodziewanie ze swojego królestwa wyszedł także Gildarts, który był coraz bardziej zaniepokojony tą całą sytuacją, a szczególnie Natsu, który jako jedyny nie oderwał wzroku od notatek, wiedząc, że informatyk wyszedł ze swej nory.
- Nic. – Laxus rzucił jakieś teczki do kosza, wcześniej drąc je na kilka części. – Jedynie Lucy i pan Froze mogą nam dostarczyć jakichkolwiek informacji, ale póki co zaniemogli.
- Przestań! To nie ich wina. – W obronę dwójki ludzi wkroczyła Lisanna. – Jak ty byś się czuł, gdyby znaleźli ciało twojej matki?
- A co tak ich bronisz? – dla Laxusa reakcja dziewczyny wydawała się niezrozumiała i nadzwyczaj dziwna. – A skąd ona może wiedzieć, że moja matka może nie żyć?
- No wiesz przecież Lucy to moja koleżanka i jakoś wiem, jak się może czuć! – Lisanna cały czas gorliwie ją broniła.
- No jak uważasz! – Laxus odwrócił się i poszedł w kierunku swojego królestwa – To chyba niemożliwe, ale…
Niespodziewanie Natsu wstał i podszedł do Gildartsa, który z zaskoczenia wypluł całą kawę na ścianę.
- Przepraszam, ale czy możemy porozmawiać? – zapytał wprost dziwnie pobudzony Natsu
- Jasne. – Gildarts zaczął iść w stronę swojego gabinetu, jednak Dragneel powstrzymał go.
- Chodźmy na zewnątrz. – Zaproponował z uśmiechem na twarzy. Clive nie wiedział, co ma robić, więc tylko kiwnął głową, a następnie poszedł za podwładnym. Gdy byli już na chłodnym powietrzu, Natsu spoważniał. – Nie wiem, co mam robić. – Powiedział wprost. Gildarts z wrażenia opuścił kawę na jeszcze pozostałe resztki po śniegu.
- Co się dzieje? – mężczyźnie nie pozostało nic innego, jak tylko wysłuchać Natsu.
- Byłem głupi! – palnął się z całej siły w głowę.
- To już wiem, a jest coś jeszcze? – oboje zaśmieli się cicho.
- Nie żyje tak wiele osób, a to wszystko przez to, że znali prawdę. Jak wiele może jeszcze zginąć… Nie wiem, ale to takie przytłaczające. Chciałem poznać tylko cholerną prawdę, a co mi przyszło? Chyba jeden z tych osobników nie żyje. Dwójka jest zagrożona. Prawdy się nie dowiedziałem. Tylko zdobyłem klucze i je schowałem.
- Jakie klucze? – mocno zastanowiło to Clive’a.
- Aa… mają podobno otwierać skarbiec, gdzie trzymany jest jakiśtam dokument. – Natsu przykucną. Wyjął z kieszeni papierosy i zapalił.
- Od kiedy …?
- Od teraz! – przerwał mu.
- Dobrze chociaż je schowałeś? – dla pewności wolał się dopytać.
- Jasne. Za kogo ty mnie masz!? – mocno zaciągnął się – Schowałem w pręcie na wieszaki.
- Jak już, to mam cię za debila. – Powiedział szczerze. Natsu prychnął na niego, ale nie przejął się zbytnio tą uwagą. – Chcesz o czymś jeszcze ze mną porozmawiać?
- Co mam zrobić? – Gildarts nie za bardzo wiedział, o co mu może chodzić.
- Jak to co masz zrobić?
- Mam porzucić sprawę czy dalej szukać poszlak itd.? – chłopak pytał szczerze. Nie potrafił sam podjąć decyzji.
- Jeszcze nie dorosłeś. Dam ci radę. Rób, to co uważasz za słuszne. – Zaczął wracać w kierunku komisariatu. – Jednak … - zatrzymał się na chwilę. - … grzebanie w przeszłości jeszcze nikomu nie przyniosło dobrych skutków.
- Dzięki. – Pomimo tych słów, wciąż w jego sercu gościła wątpliwość.
Huk.
Odwrócił się, lecz ku swojemu zdziwieniu nikogo nie zastał. Odwrócił się i wszedł do budynku.
***
Lisanna niepostrzeżenie wstała ze swojego stanowiska i po cichu zaczęła się kierować w stronę pokoju Laxusa. Gdy doszła na miejsce lekko zapukała.
- Cześć. – Powiedziała, gdy tylko weszła.
- Masz do mnie jakąś sprawę? – Laxus nie chciał owijać w bawełnę. Miał, co do niej złe przeczucia i bał się, że one się sprawdzą.
- Chciałam się dopytać o Mystogana? – słysząc to imię, mężczyzna o mało nie spadł z krzesła.
- A co nim chcesz wiedzieć? - starał się uspokoić, choć było widać, że z trudem mu się to udaje.
- No.. gdzie jest? Co teraz robi? – zaczęła powoli rozglądać się po pokoju, tak jakby czegoś szukała.
- Niestety, ale nie wiem, co się teraz z nim dzieje i nie rozumiem, dlaczego JA mam o tym coś wiedzieć. – Nie rozumiał, dlaczego w tym momencie Ona pyta o tego osobnika.
- Słyszałam, że jako jedyny znasz jego twarz, a dawno go tutaj nie było… Ogólnie jakoś nie pamiętam bym go chociaż raz widziała. – Laxus niespodziewanie wstał.
- Jeśli chcesz, czegoś o nim się dowiedzieć, to zapraszam do pana Clive’a. On jest Komisarzem Głównym, więc ON wie więcej. – Po tych słowach pokazał jej drogę do drzwi z uśmiechem na twarzy. Od razu przybrała minę zawiedzionej i wyszła z hukiem. – DO CHOLERY?! O co w tym wszystkich chodzi? Kim… ona jest?
***
- WRÓCCCCCCCCCIIIIŁAMMMMM!!!!! – na cały komisariat rozległ się ogłuszający krzyk. Wszyscy w osłupieniu patrzyli się na dziewczynę, która stała w drzwiach prowadzących do głównej sali.
- Mogę wiedzieć, co ty tu do cholery jasnej, ciasnej i niebiańskiej robisz?!?!?!?! – Clive gdyby miał tylko jeszcze bardziej donośniejszy głos, krzyknąłby jeszcze bardziej, ale w tym momencie ten krzyk wystarczył, by wszystkich ogłuszyć.
- Cana! – krzyknął szczęśliwy Gray.
- Hejjjjkaaa! – pomachała w ich stronę, próbując unikać wzroku ojczulka. – A co tu robię? Uciekłam z więzienia!
- Myślałem, że byłaś na odwyku? – Natsu był lekko zdziwiony jej słowami.
- No to jedno i to samo. – Powiedziała za obojętnym i niewinnym głosikiem.
- Ale dlaczego? – Gildarts wzniósł ręce ku niebiosom.
- Oj nie biadol! Mam już tego dosyć. – Odpowiedziała szczerze – Jedynie, co tam robiłam to myślałam nad paroma sprawami. A co tam u was?
- To, co zawsze. – Wyjaśnił jej Gray – Morderstwa, kradzieże, włamania …
- Nuddyyyyy. – Przerwała mu głośno jęcząc. – Ale fajnie tu wrócić! A gdzie Lucyna? – spojrzała na Natsu
- Jakoś ostatnio zbyt wiele się wydarzyło, by tu mogła przychodzić. – W rzeczywistości nie znał odpowiedzi na to pytanie i to go tak bardzo bolało. Nic o niej nie wiedział, nie mógł w jej niczym pomóc. Czuł się bezradny i bezsilny.
- Coś jej zrobił? – zapytała niespodziewanie Cana, na co Natsu spadł z krzesła.
- Nic. – Krzyknął cały zarumieniony
- Gdzie Laxusic ? – olała obronę Natsu - Chętnie bym się z nim zobaczyła. – W tym czasie niepostrzeżenie powróciła pewna białowłosa dziewczyna.
- Lepiej go już tak nie nazywaj! Kilka dni temu oświadczył się siostrzyczce! – Cana nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Usiadła i na chwilę zamilkła.
- Ale … Kiedy? – nie wiedziała, o co ma zapytać.
- Zaraz po tym, jak poszłaś na odwyk. – Znowu była chętna do wyjaśnień Lisanna.
- Czyli już parę miesięcy są razem… - zaczęła dogłębnie analizować fakty.
- Aż tak byłem nieprzytomny, że nie zauważyłem, że Cana już od tak długiego czasu jest na odwyku? – Natsu nie mógł tego pojąć, jak tak długo nie zauważał, co się dzieje na komisariacie.
- I KURDE MNIE NIE POINFORMOWAŁ?! Najlepszą przyjaciółkę z dzieciństwa?! – wstała z miejsca i pognała w stronę Królestwa Laxusa.
- Czyżby coś do niego czuła? – Natsu zadał sobie to skomplikowane, w swojej prostocie pytanie.
***
Levy niepewnym krokiem szła w stronę nowego gabinetu Lyona Vastii, który awansował z narkotykowego, do trupiarnego. Gdy doszła pod drzwi zapukała cicho, a następnie weszła do środka. Chłopak siedział wygodnie rozłożony na swoim nowym fotelu.
- Słuchał?
- Mam na imię Levy McGarden. Jestem patologiem w tym dziale. – Powiedziała nieśmiało.
- Masz do mnie jakąś sprawę? – zapytał od razu.
- Tak! – usiadła na krześle. – Czy zna pan Gray’a Fullbustera? – słysząc to imię Lyon zadrżał. Wstał i podszedł do swojego biurka.
- O kim mówisz? – stał się zachować pozory spokoju, jednak nie był on urodzonym aktorem.
- Pracowałam z nim na Komisariacie Fairy Tail. Razem z Natsu Dragneelem. – Popatrzył się na nią, tak dziwnie przerażonym wzrokiem.
- Czyli to Gray nasłał Natsu na mnie?
- Nie wiem, o co dokładnie chodzi, ale Gray nie wie, gdzie obecnie się znajdujesz, a Natsu nie wie o twojej wspólnej przeszłości z Fullbusterem.
- To dobrze. – Lyon odetchnął z ulgą. – Znasz moją historię i Gray’a? – cała atmosfera nagle się zmieniła.
- Nie. – Dziewczyna odpowiedziała szczerze.
- Po wojnie … nasz kraj był w naprawdę opłakanym stanie. Wiele dzieciaków potraciło rodziny, domy. Nie mieli co jeść, gdzie spać. My byliśmy przeciwieństwami. Matka oddała mnie gdy byłem jeszcze niemowlakiem. Zostawiła mnie w zimie, na schodach klasztoru. – Wziął głęboki oddech – Czekałem dwie godziny, aż mnie ktoś znajdzie. Gdy siostry zabrały mnie, powiedziały, że to cud, że przeżyłem. Zawsze nazywali mnie Lodowym Chłopcem. Żyłem całkiem nieźle, aż tu nagle, gdy miałem sześć lat, przyszedł kryzys i zamknięto klasztor, a mnie oddano do domu dziecka. Tam niedługo potem trafił Gray Fullbuster. Znam jego tajemnice. Wtedy jeszcze nie rozumiał, co to jest, ale teraz … A wspomnienia posiada. No, ale wracając. On był z bogatego domu, a ja byłem podrzutkiem. Wtedy zdarzyła się okazja. Jeden z nas mógł znaleźć dom. Wybrali mnie, bo Gray zachowywał się skandalicznie. Byłem szczęśliwy, ale nagle… wszystko prysło. Oni chcieli dzieciaka, bo ich zginął, a dziadek z dużym spadkiem powiedział „Nie będzie dziecka, nie będzie pieniędzy”. I kiedy dostali pieniądze dali mi trochę i idź w świat. No i jestem.
- Uważam, że powinieneś z nim porozmawiać. – Wstała i skierowała się w stronę drzwi. – Przepraszam, że zabrałam cenny czas. – Gdy już była na zewnątrz na chwilę przystanęła i wzięła kubeczek wody z butli. – Ciekawe, co chciałeś przez to osiągnąć tato … - nagle upuściła kubeczek na ziemię. – Zapomniałam…- powiedziała na głos. Szybko zawróciła i wparowała do pokoju Lyona.
- Coś się stało? – zapytał zaniepokojony jej zachowaniem.
- Chciałam o coś cię zapytać. Byłeś w narkotykowym, więc powinieneś wiedzieć o TYM…
- O czym? – nie rozumiał, o co może chodzić dziewczynie.
- O TEN projekt. Mam na myśli…
***
Lucy przyjechała na parking Komisariatu Fairy Tail. Postanowiła pójść i złożyć zeznania, ale los potrafi czasami być okrutny. Spojrzała na miejsce obok niej w samochodzie i odkryła, że chlew jest piękniejszym miejscem. Wzięła do ręki całą paczkę opakowań i ruszyła w kierunku śmietnika. Wyrzuciła szybko, a następnie zaczęła się kierować w stronę samochodu, jednak coś ją zatrzymało. Usłyszała dwie osoby, rozmawiające ze sobą. Podeszła bliżej i nagle zrozumiała, że Natsu z kimś rozmawia. Nie słyszała dokładnie wszystkiego, ale jedno zdanie, tak mocno ją zaintrygowało, że dokładnie je zrozumiała.
- Schowałem w pręcie na wieszaki. – Wiedziała, że mówi to Natsu.
- Chyba dzisiaj nie złożę zeznań. – Ku jej zdziwieniu poczuła ogromną ulgę.
Czekała jeszcze kilka minut, aż skończą rozmowę i wrócą do środka. Zniecierpliwiona, nieświadomie zaczęła lekko uderzać obcasem o chodnik. Na szczęście płeć męska była tak zajęta rozmową, że nie przejmowali się otoczeniem. Gdy głosy umilkły, a odgłosy kroków zdawały się być coraz cichsze, powoli zaczęła ruszać do przodu. Jednak zapomniała, że śmietnik znajduje się o jeden stopień wyżej niż parking. Jak tylko to odkryła, podświadomie złapała się pierwszej rzeczy, by tylko nie upaść. Jednak wypadło na kubeł na śmieci, który wydał dość głośny odgłos. Czekała. Jednak niezwykle się zdziwiła, gdy nikt nie przyszedł sprawdzić co się stało. Odetchnęła z ulgą i tym razem, ruszyła ostrożniejszym krokiem w stronę auta. Gdy tylko znalazła się w środku, ruszyła z niesamowitą prędkością i pognała w stronę ich mieszkań. Dotarła na miejsce i zaczęła myśleć.
- Natsu. – Powiedziała na głos – Gdybym tobą była, to czy bym wzięła ze sobą klucz, czy go gdzieś tutaj zostawiła? Hmmm? – zaczęła chodzić dookoła korytarza, próbując znaleźć rozwiązanie. – Pewnie nie, bo gdybyś zgubił to nie dostałbyś się do mieszkania. – Podeszła do wycieraczki i spojrzała pod nią. Nic. Wzruszyła ramionami i zaczęła szukać dalej. Zobaczyła kwiatka. Dokładnie go obejrzała. Spojrzała pod doniczkę. Nic. – To jest i d i o t a. – Przeliterowała to słowo. – Co on mógłby zrobić z kluczykiem? Tak, żeby komuś zrobić przy tym kawa…ł … - Spojrzała przenikliwym wzrokiem na swoją wycieraczkę, podeszła z niesamowitą gracją, kucnęła i podniosła się, a pod nią ujrzała piękny kluczyk do mieszkania. – 1: 0 dla blondynki! – podeszła w podskokach do drzwi i włożyła kluczyć do środka. Przekręciła? Nie ruszył z miejsca. – Ha… - spojrzała na klucz – To mój. – Zaśmiała się i wróciła do wycieraczki, bardziej ją odsłaniając. Wymieniła kluczyki i tym razem udało jej się otworzyć wrota. Zaczęła przechodzić przez największe zakamarki mieszkania Natsu, w celu znalezienia szafy z ubraniami. Gdy ujrzała ją w sypialni, od razu pełna radości podbiegła do niej.
- Miau … - podskoczyła z przerażenia. Chwyciła się za klatkę piersiową i wzięła kilka głębokich oddechów.
- Głupi kot! – krzyknęła na Happy’ego, który ją nieźle nastraszył. Podeszła do szafy i ją otworzyła. Nie była zdziwiona widokiem, a nawet spodziewała się tego, że Natsu spełni jej oczekiwania. W środku ubrania byłe porozrzucane, po całym dnie. Można było powiedzieć, że chłopak ułatwił jej zadanie. Delikatnie zdjęcia drążek i wyjęła z niego trzy złote klucze. Schowała je do kieszeni, a następnie zabrała się za poprawianie wszystkiego, by Natsu nic nie zauważył. Gdy była pewna swojego dzieła, oddaliła się. Zamknęła dom, a następnie schowała klucz pod wycieraczkę. Weszła do swojego mieszkania i włożyła te klucze w miejsce, gdzie znajdowały się wszystkie, oprócz tego jednego, który decydował o wszystkim.
***
Na Komisariat Fairy Tail weszła dwójka mężczyzn ubranych w czarne garnitury. Podeszli do Gildartsa Clive’a, który stał i przyglądał się całej sprawie. Zdjęli z oczu okulary, a następnie pokazali pismo, któro zszokowało Komisarza Głównego.
- FBI przejmuje sprawę! – poinformował wszystkich. – Proszę o oddanie wszelkich danych, dokumentów, pism oraz do tej pory odkrytych rzeczy. Oczywiście zwłoki też zabieramy.
- Jakim prawem? – rzekł przez zęby Gildarts
- Ma pan na piśmie, a jeśli się pan nie zgadza, zapraszam do sądu, mam nadzieję, że tam lepiej pana potraktują. – Odpowiedział mu drwiąco agent. Nagle do środka weszło kilku mężczyzn i kilka kobiet, którzy zaczęli zabierać, wszystko, nad czym tak dokładnie pracowali policjanci z Fairy Tail.
- To zwykła kradzież. – Szepnął cicho Natsu.
- Niestety zgodna z prawem.- Podszedł do niego Gray. – I co oni sobie myślą? Że są lepsi od nas? Biedna Levy, musi się z nimi na co dzień męczyć.
- Tylko pytanie. – Różowowłosy nie wiedział, czy mówi do siebie, czy do przyjaciela. – Kim była matka Lucy, skoro FBI zajmuje się tą sprawą?
- Tyle pracy na marne! – narzekała Lisanna widząc, jak agenci wynoszą pudła z danymi na zewnątrz i wpakowują do jakiejś ciężarówki.
- Oj siostrzyczko nie narzekaj. Czasami tak jest. – Próbował ją jakoś pocieszyć Elfman.
- Dlatego nie lubię rządowych! – odparła głośno. Elfman spiorunował ją wzrokiem, a następnie szepnął coś na ucho. Coś tak strasznego, że aż zamarła.
PROSZĘ PRZECZYTAJ!!!
Drogi czytelniku
Nawet jeśli blog będzie zakończony proszę cię drogi czytelniku SKOMENTUJ, jak chcesz pójdź na inne moje BLOGI, POLUB moją stronę, albo naciśnij OBSERWACJĘ :)
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńJak zawsze rozdział świetny i pełen tajemnic. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :3
UsuńOj ... wy już wiecie czemu przejęło, przecież Layla była z Dragonsow, którzy byli pod władzą FBI. Cieszę się, że się podoba, miło, że wróciłaś do komentowania :) Oby rozdziały ci się podobały... ach i Mystogan, co z nim będzie za parę rozdziałów :)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział. ^_^ Niestety, trochę był nudny od pozostałych, ale nic nie szkodzi, bo były w nim ciekawe momenty. np. zachowanie Cany po jej odwyku lub gdy Lucy próbowała się dostać do mieszkania Natsu. Cudowała, aby znaleźć ten kluczyk. XD
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Pozdrawiam.
Cana i jej wejście smoka! :D Lucy taka sprytna .w.
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział! :D
DeoDei~
Hej! Wybacz, że dopiero dzisiaj, ale nie miałam wcześniej czasu. A Ty normalnie szalejesz z tymi rozdziałami :D. Jak tak dalej pójdzie, to nie odejdę od kompa, bo mam mnóstwo zaległości na blogach :D. Żarcik :D.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że zaskoczyłaś mnie reakcją Natsu. To znaczy tą początkową, bo nie jest normalne dla niego bycie spokojnym. Zawsze jest żywiołowym osobnikiem, a tutaj siedzi jak trusia i myśli. O, druga sprzeczność :D. Ale szczerze mówiąc, bardziej zdziwiłaś mnie reakcją Lisanny. Od kiedy stała się taka milutka dla Lucy??? Przecież zawsze była gotowa wydrapać jej oczy, a teraz broni ją przed atakami wkurzonych funkcjonariuszy, którzy nie mogą ruszyć ze sprawą z miejsca, bo jedyni krewni ofiary nie są w stanie zeznawać. Podejrzane i to bardzo.
Gildy, wreszcie powiedziałeś coś mądrego! Brawo! *Klaszcze w dłonie i uśmiecham się do niego*.
Gildy: Ach, tam, daj spokój. *Nie uwierzycie – on spąsowiał :D. Tak, ten Gildy, Komisarz Główny strzelił buraka*.
Staruszku, nie wypada ci chodzić z pąsem na twarzy po posterunku. Jaki przykład dajesz innym skoro czerwienisz się słysząc komplement z moich ust, co???
Gildy: No wiesz, pensję już dostałaś, dlatego nie musisz się przymilać, a mimo to, robisz tak. *Spogląda na mnie z krzywym uśmiechem. O w pytę! On ma rację!*.
No, bo ja… tego… no wiesz…
Gildy: Chyba lubisz mnie bardziej niż to okazujesz. *Teraz szczerzy się już na całego*.
Nic z tych rzeczy, kretynie!!! Zastąpiłam cię, żebyś mógł spędzić czas w SPA, a nie dlatego, że mam coś do ciebie.
Gildy: Serio??? *Posmutniał*.
Tak. Jedyną sprawą, którą mogę mieć do ciebie to prośba o kupienie drugiego śniadania. Ot co.
Gildy: Czyli Komisarzowi Głównemu przypadła zacna rola posłańca, tak???
Dokładnie. Sorry staruszku, ale wolę młodszy towar. A po prostu chciałam cię pochwalić, bo po raz pierwszy powiedziałeś coś naprawdę mądrego. Nie spodziewałam się tego po tobie. A teraz, mykaj do roboty. Ja idę na basen się zrelaksować.
Gildy: Ale… *Niestety patrzy już na moje plecy, gdy szybkim krokiem zmierzam do drzwi wyjściowych. Mijam Natsu, który właśnie wypalił papierosa i ruszam w stronę klubu sportowego. O tak!!! Basen – tego mi trzeba :D*.
Czyli jednak Lisanna jest podejrzana. Co Ty z nią zaplanowałaś??? Chyba nawet się nie spodziewam, co z tego wyjdzie. No nic, poczekamy, zobaczymy, ot co. A tymczasem ona pewnie coś jeszcze wykombinuje i narobi smrodu na cały komisariat.
Hahaha!!! Cana to moja mistrzyni – uwielbiam ją!!! Jej powrót był epicki normalnie. Szkoda tylko, że jej dobry nastrój prysnął jak bańka mydlana, gdy dowiedziała się o zaręczynach Laxusa. Aż mi się jej żal zrobiło, bo, być może, darzy go głębszym uczuciem niż przyjaźń. Ale może i tego z czasem się dowiemy??? Okażę się, a tą wiedzę masz tylko Ty :).
No i znowu niewiele nam powiedziałaś… I skończyłaś ten akapit w takim momencie!!! No nic, poczekamy to na pewno się dowiemy, o co z „TYM” chodzi. A historia, którą opowiedział Lyon, wg mnie ma kilka luk, które, na pewno, z czasem uzupełnisz i przedstawisz całość przeszłości, miejmy nadzieję, że wszystkich bohaterów. No a Levy ze sklerozą jest słodka :D. Źle z nią :D.
Lucy złodziejką??? No way!!! Ale może to i lepiej??? W końcu nie gada z Natsu, dlatego nie poprosiłaby o klucze. Dobrze, że sama się obsłużyła i wzięła to, o co wszyscy kruszą kopie. A zabawa z kluczami była jak dla mnie przednia :). Natsu jest żartownisiem, a Lucy bardzo dobrze go zna. To musi być miłość :).
Hmm… Czyli FBI znowu interweniuje, co??? Gdzie Levy, tam sprawa morderstw. A co do Straussów mam, co do nich mieszane uczucia. Czyżby byli podwójnymi agentami??? Hmm… Ciężko mi to orzec. Mogę jedynie przypuszczać i tyle mojego, bo wiem, że i tak nic nie zdradzisz :D. Ale ja sobie popiszę, poruszam rozumem i pobawię się w ten sposób.
Podsumowując, rozdział był ciekawy, aczkolwiek, jak dla mnie znowu poruszyłaś za dużo kwestii nie kończąc wcześniejszych. Ale wiem, że tak lubisz robić, dlatego już nic mnie nie zdziwi ;). I to chyba tyle ode mnie. 1,5 strony – nie jest tak źle :D.
R.
Co do wielu kwestii, tajemnic itd. Wiele z nich niedługo się rozwiąże. Historia Lyona miała mieć luki i ... nie, nie powiem. Wszystko ma swój cel, wszystko ma swoje drugie dno, ale powiem ci coś, wszystkiego się dowiesz już w kolejnych rozdziałach. No właśnie... gdybym wcześniej tak sobie zaplanowała, gdzie, co, kiedy, to by miało większy sens, a obecnie wszystko się dzieje strasznie szybko :) Ale... wszystko ma swój i wracając do tych niedokończonych wątków ... cholera zabijecie mnie, bo znowu w ... chyba następnym lub 30 rozdziale rozpoczynam kolejne. Tak szczerze mówiąc... wszystko się chyba rozwiąże (najważniejsze wątki) w ostatnich rozdziałach, więc jeszcze poczekacie, posłuchacie, pokrzyczycie itd, itd :)
UsuńSpoko. Ja jak na razie nie krzyczę ino głośno narzekam,a to jest różnica :D. Także wiesz. Ja należę do osób cierpliwych i wiem, że wszystko ma swój czas. Rozwiązanie zagadek też.
UsuńZacznę od tego co mi się nie spodobało. Rozmowa Levy i Lyona sama w sobie była dobra, ale tok tej rozmowy był nieco naiwny.
OdpowiedzUsuń"-Kim jesteś?
-Nazywam się Levy McGarden. Znam Graya.
-A to jak go znasz, to opowiem ci swoją historię, chociaż wolałbym by nikt jej nie znał"
Zdziwiło mnie po prostu, że w sumie obcej osobie (bo to że pracują w jednym budynku nie robi z nich znajomych) powierzył takie informacje o sobie. Jest agentem, a zachował się jak żółtodziub ;x
Za to muszę cię też za wiele rzeczy pochwalić. Zero błędów! Albo tak się wciągnęłam w rozdział, że ich nie zauważyłam :P
Reszta rozdziału genialna! Powrót Cany, no i Lucy ninja, która podsłuchała Natsu, a potem zakradła się mu na chatę. I ta jego szafa... xD Już od samego początku teksty w tym rozdziale mnie rozwalały. Super :D
Wiesz, jak teraz czytam tę rozmowę to i może masz rację, że trochę naiwna ...
UsuńCo się tak Lisanna wypytuje o Mystogana? Pewnie kazali jej się coś o nim dowiedzieć -.-
OdpowiedzUsuńBiedna Cana wraca sobie spokojnie po odwyku a tu BAM! BAM! Laxus się żeni i nic jej nawet nie wspomniał, a ona pewnie jest w nim zakochana :(
Rozmowa Levy i Lyona w pewnym momencie jest troche bez sensu, no ale jak się przymknie jedno oko to ujdzie ;) I jeszcze ten projekt...
Lucy ukradła Natsu klucze - ciekawe kiedy się skapnie? :-/
FBI przejmuje sorawe, bo nie chcą, żeby Fairy Tail się czegoś dowiedziało?