Stracił
ukochaną. Miał plany, marzenia. Myślał, że będzie szczęśliwy. A co mu było
dane? Siedzieć opartym o ich wspólne łoże, patrząc na ich wspólną fotografię,
płacząc po tym, co się wydarzyło. Zabił ją. Co z tego, że nie wiedział, kim
jest przeciwnik? To on pociągnął za spust, celując w kryminalistę.
- Jestem żałosny! – powiedział do
samego siebie, rzucając trzymane zdjęcie przed siebie. Miał dosyć patrzenia,
wspominania i innych bzdet, które powodowały u niego tylko większy ból. Palalalala!!! Zaczął dzwonić jego
telefon, jednak on nie miał nawet najmniejszego zamiaru odbierać. Chciał
spokoju, nie chciał widzieć czy rozmawiać z kimś. Samotność. Został na nią
skazany, więc nie potrzebował drugiego człowieka.
- Zostaw wiadomość. – Po tych słowach przypomniał sobie, że ma
automatyczną sekretarkę. – Laxus to ja …
Cana. Widziałam w wiadomościach, co się stało. Wiem, że pierdolenie o tym, że
masz szansę na nowe życie itd. jest bez sensu, więc powiem ci jedno... Jeśli
popełnisz samobójstwo, to cię zabiję! Wiem, że kochałeś Mirajene, ale to
morderczyni, która bez chwili wahania zabiła tych ludzi w banku. Wiem, że ci
ciężko, ale spójrz prawdzie w oczy… z kim ty mogłeś żyć? Nie wiesz, czy w
pewnym momencie ona po prostu by cię nie zabiła. – Na chwilę nastała cisza.
– Wiem, że nie jestem idealna, ale na
pewno nigdy bym nie zabiła człowieka. Dlatego żyj … Laxus.
- Wiem idiotko! – powiedział do samego siebie, wplątując palce we
włosy. Nie chciał tego, ale w pewnym momencie łzy same poleciały z oczy,
skapując powoli na bordowy dywan. – Dlaczego ona? NIE! – Niespodziewanie
wrzasnął wstając z podłogi. – Ona by
tego nie zrobiła! Znajdę tego popierniczonego sprawcę! Tego, kto kazał jej to
zrobić. Przynajmniej tyle mogę jej pomóc. – Spojrzał jeszcze raz na fotografię,
a następnie z uśmiechem na twarzy wrzucił ją do śmietnika. Obrócił się na
pięcie, poszedł do dużego pokoju, gdzie włączył laptop, na którym zaczął szukać
informacji na temat sprawy, która wydarzyła się parę lat temu i mogła mieć
ogromny związek z teraźniejszymi wydarzeniami.
***
Szła
powoli, nie wiedząc nawet „gdzie idzie?”, „po co?” i dlaczego tak bardzo
zareagowała na szczerą odpowiedź Natsu. Wiedziała, że w tej chwili Lisanna
bardziej potrzebuje pomocy, jednak dlaczego w takim momencie? Chciała mu
wszystko wyznać, liczyć na jego wybaczenie, ale nie mogła tego zrobić, bo
Strauss była w tej chwili ważniejsza.
- Dlaczego!? – krzyknęła na głos.
Ludzie widząc ją starali się, jak najszybciej znaleźć daleko od niej. Nie
przejmowała się nimi, bo po co? Miała własne problemy, z którymi nie mogła
sobie poradzić przez swoją własną głupotę. – Zimno – stwierdziła w pewnym
momencie. Zaczęła rozglądać się dookoła, by móc gdzieś się ogrzać. Znowu przez
swoją głupotę (nie wzięła cieplejszego płaszcza) marzła na chłodnym powietrzu.
Kilka
minut wystarczyło jej, by przez zwykły przypadek znaleźć się w okolicy, w
której odprawiała się msza w niewielkim kościółku przy parku. Nie miała zbyt
dużego wyboru, dlatego weszła do środka i usiadła na tylnych ławkach. Nawet nie
była tu dla modlitwy. Chciała tylko usiąść, by moc przemyśleć parę spraw.
Kościół zawsze wydawał jej się dobrym miejscem do myślenia, bo tam był zawsze
KTOŚ, kto słuchał. Lucy uniosła lekko głowę do góry, by móc spojrzeć na
drewniany ołtarz.
- Maleńki … - tylko tak mogła skomentować miejsce, w którym
znajdowało się Najświętsze Ciało i Krew Boga. – Jestem żałosna… Może jednak się pomodlę. Nie zaszkodzi. – Uklękła i
dołączyła do modlących się ludzi.
Po
kilkugodzinnych modlitwach ksiądz poprosił o opuszczenie kościoła, gdyż panie
chciały posprzątać świątynie przed kolejną mszą. Lucy nie miała zbytniego
wyboru, więc po prostu wyszła. Nie wiedziała, gdzie ma pójść dalej. Czuła jak
temperatura na zewnątrz jeszcze bardziej obniżyła się.
- Muszę wrócić … - postanowiła,
czując jak chłód przenikał do jej skory. – Ale gdzie? – zaczęła się rozglądać
dookoła, próbując dociec, gdzie tak naprawdę się znajduje. Nie wiedziała.
Zrozpaczona obróciła się na pięcie i po prostu poszła przed siebie. – Zimno,
ciemno i jeszcze brakuje by zaczęło padać. Haha – zaśmiała się cicho pod nosem.
– Park – powiedziała na głos widząc gołe drzewa, parę kamiennych ścieżek, plac
zabaw dla dzieci i jedną wolną ławeczkę, na którą postanowiła usiąść.
- Jesteś naprawdę dziwaczna… -
Zobaczyła, że obok niej usiadł mężczyzna o znajomej twarzy. Była zdziwiona jego
obecnością w tym miejscu, więc powoli zaczęła się odsuwać. – Nie uciekaj.
Proszę. – Wciąż nie mogła uwierzyć, że mówi do niej tak zwyczajnie, nie
przezywając jej, nie poniżając.
- Co tu robisz .. Loki? –
zapytała rudowłosego – Chyba nie przyszedłeś oglądać zachodu słońca? – zaśmiała
się, a następnie wróciła do oglądania bawiących się dzieci.
- Jutro. – Lucy nie rozumiała, co
ma do tej całej sprawy kolejny dzień. – Jutro się wszystko zakończy. Chcę cię tylko
ostrzec, bo ON mnie o to poprosił.
- Kto? – Im dłużej rozmawia ze
swoim dawnym przyjacielem, tym mniej go rozumiała.
- Wszystko zrozumiesz w swoim
czasie, a teraz przyszedłem cię pocieszać. – Otworzył ramiona, tak by Lucy
mogła się do niego przytulić.
- Aż tak źle się nie czuję. –
Ręką odsunęła go od siebie. – A szczególnie po tym, co mi zrobiłeś!
- Przepraszam za kłamstwa i za
to, co teraz robię.
- O czym ty mówisz!? Nie rozumiem
cię! – wrzasnęła na cały park.- Wytłumacz mi!
- Powiem ci tylko to, co mogę ci
powiedzieć – obiecał jej. – Nie jestem twoim mężem. – Lucy wyłupiła oczy słysząc, co do niej mówi. –
Dlaczego, więc kłamaliśmy? Bo to było
potrzebne byś była bezpieczna i byś oddaliła się od Natsu Dragneela.
- Co?!
- Proszę wysłuchaj mnie, a potem
dopiero skomentuj, zabij czy cokolwiek zechcesz! – poprosił grzecznie. – W tej
chwili ja i ON realizujemy pewien plan, który sprawi, że wszystko wróci do
normy. Jednak musieliśmy robić wiele rzeczy, które sprawiały, że nie tylko ty
cierpiałaś. To małżeństwo… to było jedno, wielkie kłamstwo, by oddalić cię od
syna Igneela. Gdybyśmy tego nie zrobili to wiele wydarzeń nie miało by miejsca.
- Dlaczego teraz mi to mówisz? I
jak w ogóle mnie znalazłeś? – Miała tak wiele pytań, nie wiedziała, które może
zadać, a które nie. Nie wiedziała nawet, czy dostanie jakąkolwiek odpowiedź.
- Mówię ci to, bo sprawa zaszła
za daleko. Wiem, że Natsu wiele dla ciebie znaczy i wiem, że ty też nie jestem
jemu obojętna. Próbowaliśmy zmienić przyszłość, jednak ON wie, że to miłość
może zmieniać, a nie zło. Pragniemy spokoju, ale nie będziemy mogli go
osiągnąć, jeśli sprawimy, że będziecie tylko cierpieć. – Chłopak spojrzał na
zachmurzone niebo. – Będzie padać. – Na jego twarzy pojawił się delikatny
uśmiech. – A jak cię znalazłem? Masz pluskwę w telefonie, więc zawsze i wszędzie mogę cię namierzyć. – Lucy tak
bardzo była wściekła, że sięgnęła do kieszeni, by wyjąć i zniszczyć telefon. –
Nie rob tego. – Loki powstrzymał ją. – Uwierz mi, to ci się przyda!
- UWIERZYĆ CI!!! Wszyscy dookoła
mnie okłamują, nie mogę nikomu zaufać, jestem sama, a w momencie, kiedy
zrozumiałam, że coś czuję do Natsu okazało się, że on wybrał Lisannę!
- Pamiętasz jak się czułaś, gdy
straciłaś najważniejszą osobę na świecie, czyli matkę? – Zatrzymała się na
chwilę. Zaczęła się zastanawiać, jak wtedy się czuła, co potrzebowała.
- Chciałam być przy kimś, kto
mnie kocha – odpowiedziała mu szczerze.
- Natsu uważa, że po tym, co się
zdarzyło ona potrzebuje pomocy. On pamięta, jak się czuł, gdy stracił ojca i sądzi,
że wie, jak się czuje Lisanna! – W tym momencie zamilkł. Coś dla Lucy wydało
się być sprzeczne z rzeczywistością.
- Jak to sądzi? Czyli ona nie
potrzebuje pomocy? – Loki odwrócił wzrok.
- Proszę, nie każ mi odpowiadać
na to pytanie…jutro się dowiesz. Proszę. – Po słowach rudowłosego zaczęła się
poważnie zastanawiać nad tym, co tak naprawdę się dzieje.
- Dareg Frozen on wszystko …-
zatkał swoje usta, a następnie w myślach przeklął swoją głupotę.
- Dareg … Frozen? – powtórzyła.
- Nic Naprawdę nic. Po prostu mi
się pomyliło, a Lucy wracając do tematu … Wiem, że kochasz Natsu, więc póki
masz jeszcze czas … idź do niego i wszystko mu wyznaj.
- Dlaczego mi pomagasz? – Nagle
poczuła, jak z nieba zaczynają spadać krople deszczu.
- Deszcz oczyszcza… - powiedział
delikatnie się uśmiechając. – Robię to, bo jestem JEMU wdzięczny. A czy coś
więcej? Może dlatego, że nie mam celu w życiu. Może dlatego, że wiele dla mnie
znaczysz? Może być wiele powodów, a mogę nie mieć żadnego.
- Loki…
- Wiem, że w tej chwili wszystko
wydaje ci się takie dziwne, niejasne, ale mamy plan, który musimy zrealizować,
więc proszę … nie mieszaj się do niego. – Chłopak wstał. – Jeśli pójdziesz tą
ulicą … - wskazał palcem na budynki - … to bez problemu dojdziesz do swojego
mieszkania. On jeszcze tam jest, a ty … możesz zmienić przyszłość. My chcemy
zmienić twoją przyszłość. Nasza przeszłość jest bolesna i okrutna, nie da się
cofnąć czasu, by coś zmienić, lecz nasza przyszłość stoi przed nami otworem,
więc jeśli przejdziemy przez jej bramy możemy mieć szansę na szczęście.
Pamiętaj o tym. – Odszedł zostawiając ją samą.
Deszcz
zaczął coraz mocniej padać na ziemię. Dzieci były zabierane przez swoich
rodziców, ludzie chowali się pod parasolki, albo uciekali do wnętrz budynków, a
parku została jedna dziewczyna, która ciągle myślała. Lucy spokojnie siedziała
sobie na ławce, gdy niespodziewanie wstała i podeszła do huśtawki. Usiadła na
mokrym krzesełku, po czym zaczęła się lekko bujać.
- Ciekawe, co się jutro wydarzy?
– zaczęła się zastanawiać. – Jestem żałosna. Może powinnam pójść do Natsu…
może… - Zatrzymała się. Otarła swoją twarz, a następnie dotknęła mokrych od
deszczu włosów. – Ja nie chcę być sama. – Wzięła kilka głębokich oddechów,
wykrzywiła twarz w wyrazie rozpaczy, spojrzała na ulicę, którą wskazał jej
Loki, odgarnęła włosy do tyłu i nagle wstała. Ruszyła przed siebie, biegnąc tak
szybko, jak tylko mogła. Nie chciała znowu się spóźnić, nie chciała by znowu
zniszczyć swoje życie. Pragnęła być szczęśliwa i wiedziała, że ona musi
odnaleźć je, nikt inny… tylko ona.
***
Natsu
po pracy, poszedł prosto do swojego domu. Postanowił się wcześniej zebrać, by
móc zdążyć obejrzeć nowy odcinek serialu, który ostatnio mu się spodobał. Wiedział,
że będzie musiał nałożyć garnitur, który wisiał od czasu pogrzebu Makarova w
szafie. Podszedł do mebla i wyjął z niego strój, który następnie położył na
łóżku.
- Nie chce mi się – stwierdził,
patrząc na niego. – Czas się wykąpać. – Poszedł do łazienki, by wziąć szybki
prysznic.
Po
kilkunastu minutach wyszedł z łazienki, półnagi, mając na sobie jedynie
ręcznik. Jednak i jego się pozbył, by włożyć na siebie czarny kostium. Zrobił
to dość szybko, dzięki czemu mógł się nie martwić o czas i w spokoju pooglądać
telewizję. W podskokach podszedł do salonu, jednak zanim zdążył usiąść na
kanapie, rozległo się pukanie do drzwi. Zdziwiony i z lekka poirytowany zaczął
iść w stronę wejścia.
- Ciekawe kto to? – zapytał
samego siebie, będąc tuż obok drzwi. Otworzył zamek, a następnie pociągnął za
klamkę. To, co zobaczył za drzwiami przeraziło go do tego stopnia, że
zaniemówił.
- Przepraszam … - Wzięła głęboki
oddech - … za najście. – Lucy stała przed nim, cała mokra, zziębnięta. Z jej
włosów skapywały kropelki wody, tworząc małą kałużę przed drzwiami..
- Idiotko! Co ty robisz?! –
nawrzeszczał na nią. – Chcesz się pochorować? – Po tych słowach nagle
dziewczyna zaczęła płakać. – Co? – zapytał zdziwiony Natsu.
- Przepraszam!!! – Ten wrzask
jeszcze bardziej zszokował Dragneela. – To ja ukradłam twoje klucze. To ja
włamałam się do twojego mieszkania! To ja nie mówiłam ci prawdy! To ja zabrałam
i przeczytałam list od twojego ojca! To ja…
- Zamknij się! – Niespodziewanie
Natsu przerwał jej, chwytając ją mocno za ramiona. – O czym ty gadasz?!
- To ja sprawiłam, że ci ludzie w
banku zginęli, ale ja naprawdę chciałam mu oddać te klucze. To ja sprawiłam, że
zginął Jellal. – Tym razem mówiła ciszej i spokojniej, mając do dołu opuszczoną
głowę. – Przepraszam, że cię okłamywałam. Przepraszam, że bałam się powiedzieć
prawdę i proszę… - podniosła głowę, na tyle by móc spoglądać mu w oczy. [od autorki : autorka przeprasza, jeśli sceny
komuś nie przypadają do gustu, bądź są nadzwyczaj odrealnione, ale autorka nie
ma w tej sferze żadnego doświadczenia (no niby mam dopiero 19 lat, więc może i
dobrze), więc przepraszam ;) ] – Nie idź do Lisanny, bo ja… bo ja…
kocham cię. – Delikatnie odbiła się piętą od podłoża, by móc dosięgnąć do ust
zdezorientowanego chłopaka i go pocałować.
Gdy
pocałunek się skończył, powoli wróciła na swoje miejsce, czekając na reakcję
Natsu, który stał jak kamień. Dziewczyna bała się. Co chwilę zaciskała pięści,
czekając aż coś powie.
- Ty … - zaczął nagle mówić - …
pocałowałaś mnie? – zapytał niedowierzając.
- Ja… przepraszam!!! – Swoimi
dłońmi zasłoniła twarz. Nagle poczuła, jak ktoś chwyta ją za ręce i odsuwa od
głowy.
- Głupia. – Rozsunął jej ręce na
boki, a następnie schylił się całując ją delikatnie w usta. – Jesteś cała
przemoczona, przepraszasz mnie, chociaż to ja powinienem do ciebie pójść,
zapytać się, pomóc ci – szepnął jej na ucho, zaraz po pocałunku. – Debilko …
wiesz, że cię nienawidzę. – Nie spodziewała się takiego wyznania, jednak
wszystko zrozumiała, gdy chwycił ją za rękę i pociągnął wprost do swojego mieszkania.
Zamknął z trzaskiem drzwi, a następnie przydusił ją do nich, wbijając się
łapczywie jej mokre usta.
- A wypchaj się z takim
wyznaniem! – krzyknęła do niego, chwytając w dłonie jego głowę.
- Lepiej takie niż żadne. – Znowu
pochwycił ją w swoje ramiona, a następnie wziął ją za biodra, podnosząc do
góry. Lucy zaplotła się nogami wokół jego ciała, dając mu tym samym znak, że
może kontynuować.
Trzymając
ją za dolne partie ciała, zaczął ją nieść prosto do jego sypialni. Po drodze
zaczęli gubić kolejne części ubrań, które uważali po prostu za zbędne. Gdy
dotarli do łóżka, Natsu delikatnie położył Lucy na nim, by potem muskać ustami
jej szyję.
- Zboczeniec – zdążyła powiedzieć
dziewczyna, zanim znowu wbił się w jej usta, zrzucając przy okazji dalsze
partie ubrań do momentu, w którym Lucy została w samej bieliźnie.
- Kocham cię! – niespodziewanie
szepnął jej na ucha. Dziewczyna pomogła mu pozbyć się garnituru, a następnie
wtuliła się w niego, całując go w bark.
- Też cię kocham. – Była ze sobą
szczera. Była szczęśliwa. Zdjęli się z siebie ostatnie rzeczy, dzielące ich od
oddania się sobie nawzajem.
- Na pewno? – Na zaś Natsu wolał
się dopytać.
- Przecież mówiłam, że cię
kocham. – Nie czekał. Wszedł w nią delikatnie. Oddała mu się całkowicie, dając
mu to, co dla każdej kobiety jest cenne, dziewictwo.
Noc
była namiętna, erotyczna. Kochali się do momentu, w którym oboje stracili siły
na jakiekolwiek ruchy. Oboje byli szczęśliwi ze swojego wyboru, ale czy jedna
osoba nie była nieszczęśliwa z powodu ich szczęścia?
***
Siedziała
wewnątrz restauracji wciąż czekając na swojego ukochanego aż przyjdzie, jednak
czas mijał, a jego nie było widać. Smutnie popijając wino, które jej zaserwował
kelner, co chwilę spoglądała na zegarek, mając nadzieję, że Natsu się zjawi.
Jednak w pewnym momencie straciła cierpliwość, wyjęła z torebki telefon i
zadzwoniła do niego. Czekała. Minęło kilkanaście sygnałów i jedyne, co
usłyszała to poczta głosowa. Nie chciała nagrywać wiadomości. Wiedziała, co
mogło być powodem jego nieobecności. Już dawno to przeczytała. Uśmiechnęła się
ironicznie, wypiła do końca alkohol, położyła na stół pieniądze i wyszła z
lokalu.
- Idiota – powiedziała na głos. –
Chyba będę musiała wziąć sprawy w swoje ręce. – Chwiejnym krokiem zaczęła iść w
stronę swojego mieszkania. Nie była podpita. Winę ponosiły wysokie szpilki,
które specjalnie założyła dla Dragneela. – A już myślałam, że mogę być
szczęśliwa…
***
Dochodziła
północ. Jego plan o usunięciu Lucy z mieszkania był prawie idealny. Wszystko
zależało od tego, czy dziewczyna pójdzie wyznać miłość Natsu czy też nie. Na
całe szczęście jego przeczucie go nie myliło. Miał szansę, by wejść
niepostrzeżenie do mojej mieszkania, używając zapasowego kluczyka, który udało
się skopiować, gdy była w jego apartamencie. Powoli wszedł do przedpokoju, by
następnie zapalić światło. Wiedział, że użycie latarki czy buszowanie w
ciemnościach może wzbudzić jeszcze większe podejrzenie niż całkowicie zapalone
światło. Dlatego mając oświetloną drogę zaczął się kierować w stronę sypialni
dziewczyny, by zdobyć to po co przyszedł.
- Biedna Lucy… Myślała, że przede
mną ukryje klucze, ale zawsze byłem przy niej blisko. – Uśmiechnął się
delikatnie spoglądając na pluszaka, którego nazwała Plue. Pamiętał, jak dostała
go. Była taka szczęśliwa, z prezentu, który dostała od swojej matki i „ojca”…
Gdyby wiedziała, że od niego. – Zawsze byłaś ode mnie daleko. Tak bardzo
chciałem być blisko ciebie, a jednak … zawsze… - Po jego twarzy zaczęły spływać
pojedyncze kropelki łez. – Nie masz na to czasu bekso! – zbeształ samego
siebie. Otarł rękawem płaszcza oczy, a następnie podszedł do szafy, gdzie
znajdowała się kryjówka blondynki. – Gdyby Jude znał cię tak dobrze, jak ja to
by wiedział, że od zawsze Lucy lubiła chować w taki sposób swoje rzeczy. –
Sięgnął ręką, by móc odkleić taśmę. Gdy wyjmował rękę, ujrzał spoczywające na
jego dłoni złote klucze, które były odpowiedzią na wszelkie zagadki. Ścisnął je
mocno, przysuwając rękę do twarzy. – Tylko dlaczego musiałaś oddać za nie
życie?! – Włożył klucze do kieszeni swojego płaszcza, z którego następnie wyjął
zaklejoną, białą kopertę, na której widniał napis „Do Lucy”. Mając uśmiech na twarzy, włożył znowu rękę do schowka i
tam przykleił tajemniczą wiadomość. – Jutro się wszystko zakończy… - obiecał i
jej i samemu sobie. – Przepraszam. – Zaczął się kierować w stronę wyjścia,
gasząc po drodze wszelkie światła. – Do widzenia.- Zamknął drzwi, a następnie
skierował się do swojego apartamentu, by tam dokładnie wszystko jeszcze raz
przemyśleć, by plan nie zawiódł. Plan, który decydował o życiu setek tysięcy
ludzi… - Jeśli to się nie powiedzie…
PROSZĘ PRZECZYTAJ!!!
Drogi czytelniku
Nawet jeśli blog będzie zakończony proszę cię drogi czytelniku SKOMENTUJ, jak chcesz pójdź na inne moje BLOGI, POLUB moją stronę, albo naciśnij OBSERWACJĘ :)
Jacie super rozdział. Dawno nie byłam, wiec trochę zajęło mi czytanie, ale wszystkie były całkiem niezłe ;-) Czekam niecierpliwie na dalsze części i przy okazji pierwsza hihihi
OdpowiedzUsuńŻadnego ostrzeżenia?! XD Było Boskie!!! Jestem z ciebie dumna! :D
OdpowiedzUsuńW końcu się pocałowali i w końcu wyznali sobie miłość. Skaczę z radości. Płaczę z radości. XD
Rozdział idealny :D
Czekam na następny i pozdrawiam.
W końcu to na co czekałam!!! Tym głuptasom tyle to zajęło! A nich się Lisanna smuci! Zasłużyła! Dobra od początku. To co powiedziała Cana musiało być bolesne dla Laxusa, ale to chyba najlepsze co mogła zrobić. Przynajmniej zebrał się w sobie i zaczął szperać.... Lucynka w rozterce.... Dobrze, że Loki jej trochę "wyjaśnił" przynajmniej zebrała się dziewczyna w sobie i poszła do Natsu! Bardzo mi się podoba, że już wszyscy zaczynają działać, tak fajnie się akcja rozkręca. Jedyne co mnie męczy to Dareg.... czemu ukrywa przed Lucy swoje prawdziwe nazwisko (ja już wiem kim on jest i nikt mi nie powie, że nie!) Czemu ukradł od niej te klucze? Dobra, to niby część planu, która ma pozwolić by mogła być szczęśliwa... ale to takie przykre, że Lucy tak naprawdę nie zna swojego krewnego... Cóż jedyne co mi pozostaje to czekać, czekać i jeszcze raz czekać aż potwierdzą się moje przypuszczenia i wszystko się wyjaśni.
OdpowiedzUsuńWeny życzę na ostatni rozdział byś nas nim pozytywnie zaskoczyła~~
No tak jeszcze miesiąc i szkoła ;_; Nawet mi nie przypominaj !
OdpowiedzUsuńNareszcie ! Nareszcie powiedzieli co do siebie czują !
*.*
A Lisanna ma w dupe ;p Natsu wybrał Lucy, a nie ciebie kretynko *0*
Kyaaaaaaa! *o* Doczekałam się! *q* Ale żeby tak od razu do łóżka? xd Ale mi to oczywiście nie przeszkadza! *-* To się Lisanna musiała naczekać na "swojego" Natsu ._. Boję się, że ona jeszcze coś wymyśli ._. Biologiczny ojciec Lucy ukradł jej klucze i gadał coś o planie, który zadecydował o życiu kilku tysięcy ludzi.....będzie 'BUM'? :D Rozdział fajny (jak zwykle) i czekam na kontynuacje ;)
OdpowiedzUsuńWeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeny! <3
Kyaaah ! >////< Niegrzeczne NALU, Yay ! <3 Kocham ten rozdzial... A Lisanną się nie przejmuję fufufufu... ^x^
OdpowiedzUsuńKurde, aż nie wiem jak to skomentować. Kocham ten rozdział, po prostu go kocham!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny nie mogłam sie doczekać aż Natsu i Lucy będą razem.Scena z wyznaniami Lucy była wspaniała.A co do scen w których nie masz doświadczenia nie było tego widać w rozdziale ze snem Lucy i Natsu XD.I potwierdziłam swoje domysły kto jest ojcem Lycy.Nie moge sie doczekać następnego razdziału.
OdpowiedzUsuńBo to tak jest. Jak się na początku pisze fanfici to ma się zboczone myśli, a teraz? Głowa pusta :)
UsuńRozdział boski *-* Nie komentuje zbyt często, za co przepraszam, ale teraz to po prostu musiałam cos napisać >< Wszystko powoli się wyjaśnia i jest tak jak mówiłaś, to tylko wydaje się takie pomieszane a jest całkiem proste xD Nie przepadam za nalu ale to tutaj mi się podoba :P To wyznanie takie słooodkieee *-* a Lisanny nie lubię i dobrze że Natsu ja wystawił! Trochę szkoda ze Mira zginęła i to co powiedziała Cana nie należało do najprzyjemniejszych ale może to i lepiej przynajmniej Laxus wziął się w garść (i może później zostaną parą^^) Skąd Loki tyle wie? O.o No i czy Zeref jest NIM? Mam pewne przypuszczenia ale nie będę tutaj rzucać (prawdopodobie) spoilerami :P Troszku się rozpisałam a to u mnie rzadkość~ tak wiec przesyłam wene i do następnego rozdziału~
OdpowiedzUsuńJa nee~
Reinu~
Czekaj, czekaj... czy ja dobrze widzę, że następny rozdział będzie... dzisiaj?!
OdpowiedzUsuńKońcówka zaintrygowała mnie na tyle, że chyba jeszcze nigdy wcześniej nie chciałam u ciebie tak bardzo kolejnego rozdziału :D Ciekawa jestem jak to się potoczy, jaki plan na zakończenie tego wszystkiego mają Loki i Dareg.
Ogólnie, to rozdział był bardzo uczuciowy i emocjonalny. Najpierw Laxus, rozmowa Lucy z Lokim, no i na koniec... ]:->
Co do twojej notatki, propo odrealnionych scen, gówno prawda :D Scena była jak najbardziej realna ^.^ I nawet są takie głupie dziewczyny, które przepraszają za pocałunek, tak jak zrobiła Lucy... Jedna z takich dziewczyn właśnie pisze do ciebie komentarz xD
Scena z Lisanną również świetna, jeżeli chodzi o opisy to chyba najlepsza z całego rozdziału. No i końcóweczka <3 Chociaż, jeżeli Lucy była w mieszkaniu obok, to nie wiem czy zapalenie światła faktycznie nie przykułoby jej uwagi :P Tak jak latarka, jeżeli u Natsu byłoby zgaszone światło... Ale oni byli zajęci, więc (ta pewna osoba, która myślę że jest kimś xDDD) mogłaby zrobić imprezę w jej mieszkaniu, a by się dziewczyna nie zorientowała :D
Wyłapałam trochę błędów, z tym że nie ortograficznych (tych w ogóle chyba u ciebie nie dostrzegam), a po prostu mylisz literki, a nawet słówka z rozpędu.
Chociażby w końcowej adnotacji :
Jest to 35 rozdział Detektywa z Przypadku, więc jeszcze tylko 4 rozdziały i KONIEC . mam nadzieję, że w ciągu tych 3 tygodni zobaczę tyle rozdziałów, że mi szczęka opadnie na ziemie . - chyba : zobaczę tyle komentarzy, że mi szczęka opadnie na ziemie" ^.^
Świetny rozdział. Weny i do następnego :*
Tak dobrze widzisz będzie dzisiaj :) Pewnie gdzieś do 18, bo niestety została mi korekta, a jej nienawidzę :(
UsuńNo niestety z tymi literówkami to jest u mnie chyba na stałe i nie wiem czemu? Bo sprawdzam i to co wyłapię biorę i poprawiam, a i tak są.
A co do tego rozdziału - komentarza. Ja pisałam to po wstawieniu na bloggera (zawsze pisze w wordzie) i wtedy miałam straszne problemy i z komputerem i z rozdziałem na drugim blogu, więc przepraszam za błędy :(
No i cieszę się, że się podobało :)
"Jeśli popełnisz samobójstwo, to cię zabiję!" - Dobre xD
OdpowiedzUsuńNo wreszcie wzięli się w garść i przeszli do działania :)
Czekam na następny rozdział.
No nareszcie się doczekałam Natsu i Lucy <33
OdpowiedzUsuńCana była dobra dzwoniąc do Laxusa XD
Aż nie mogę uwierzyć, że zaraz to wszystko się skończy :o :( /Yale
Dobrze, że Cana pocieszyła Laxusa, bo kto wie co by mu do głowy wpadło?
OdpowiedzUsuńW końcu jest Nalu!!!!!!!!! <3 <3 <3 Tyle na to czekałam! :3
A Lisanna niech się wypcha :P
Loki zachował się jak czlowiek mimo, że miał w tym cel to dzięki niemu się pogodzili :D
Teraz jestem pewna, że kuzyn Lucy to Zeref. Loki pracuje dla Zerefa, który kazał mu zagadać do Lucy, żeby ona poszła do Natsu, a w tym czasie on wpadł do jej mieszkania zabierając klucze. Tak samo jestem pewna, że to on jest ojcem Lucy. Już coraz bliżej końca!