4 lata później
Wiał lekki,
wiosenny wiatr, który delikatnie poruszał gałęziami drzew, stojącymi na Magnolijskim
cmentarzu. Niebieskowłosa dziewczyna szła powoli po wydeptanej ścieżce
zostawiając na każdym z grobów po jednym bukiecie kwiatów, które trzymała w
koszyku. Wydawało się, że te cztery lata
minęły tak szybko, a jednak dla niektórych ciągnęły i ciągnęły się w
nieskończoność. Właśnie po tym czasie ta
panienka podjęła decyzję, by odwiedzić tych, którzy poświęcili się dla lepszego
jutra.
- Mam na imię Wendy Marvell –
powiedziała cicho stojąc nad grobem Darega Froze’a. – Wiem, że to ty płakałeś,
gdy ja zostałam zabierana przez pogotowie po gwałcie. To ty mi pomogłeś. Dzięki
tobie nasze miasto odzyskało spokój. – Położyła jeden z kwiatów, a następnie
poszła dalej. – To ty połączyłeś siostrzyczkę i braciszka. – Uśmiechnęła się
szeroko podchodząc pod miejsce pochówku Makarova Dreyara. – Naprawdę byłeś
wspaniałym człowiekiem. – Do ciebie nie pójdę. – Odeszła, spoglądając kątem oka
na tabliczkę z napisem „Jellal Fernandes”. – Te cztery lata minęły tak szybko – zaczęła się zastanawiać. – Wiele
osób zmieniło swoje życie na lepsze, jednak innym czas przyniósł tylko coraz
większy ból.
- Wendy! – Ktoś zaczął ją wołać.
Zobaczyła, że na parkingu czekają na nich Juvia, Gray i maleńka Jenny, leżąca w
swoim wózeczku.
- Już idę! – Podbiegła do nich. –
Musiałam podziękować. – Uśmiechnęła się szeroko, a następnie podeszła do
niemowlęcia, któro tak słodziutko spało. – Jaka śliczna i na szczęście podobna
do mamy.
- Haha – zaśmiał się Gray. –
Wiem, że moja ukochana żona jest piękna, ale tej małej, to ja geny przekazałem.
- Tak, tak tatuśku! – Wendy
przechodząc obok niego uderzyła go w prawy bok.
– A co tam u cioci Erzy i Jellala?
- A dobrze. – Juvia powoli
zaczęła wsiadać do auta. – Ten mały chłopiec jest bardzo podobny do Erzy.
- Niestety – stwierdził Gray,
mając łzy w oczach. – Ostatnio prawie zamordowała mnie i Natsu.
- Znowu sprawa z Tartarosem? –
Wendy zawsze była ciekawa tego, co dzieje się na komisariacie, w którym
pracują.
- Oj, nawet nie pytaj. Na okrągło
kogoś zabijają. Najpierw szefa więzienia, potem właściciela centrum odwykowego
i tak w nieskończoność. – Westchnął ciężko mężczyzna. – Oj, ale o tym już nie
gadajmy.
Gray
odpalił samochód, by następnie pojechać w stronę swojego domu. Cała gromadka wiedziała, że ich przyjaciele mogą już na nich czekać, jednak nie chcieli się zbytnio śpieszyć, gdyż wieźli w samochodzie dziecko i ono było na pierwszym miejscu dla rodziny. Kiedy dotarli pod swój dom okryli, że mieli rację. Dwójka (a może już nawet więcej osób) machała w ich stronę, ciesząc się, że skończyło się ich oczekiwanie na przyjazd spóźnialskich.
- Witajcie! – krzyknęła Juvia,
wyskakując z samochodu, gdy ten tylko się zatrzymał.
- Cześć kochana! – odpowiedziała
Levy McGarden, która uścisnęła mocno swoją przyjaciółkę.
- Babskie przytulanki, ble! –
Gajeel niechętnie przyglądał się scenie, ale co mu pozostało? Musiał czekać aż
dziewczyny skończą się witać.
- I jak tam? – Pani Fullbuster
musiała, o to zapytać. Była aż nadto ciekawska. – Czy wszystko dobrze.
- Ach tak. – Levy odsunęła się od
niej, pokazując wypięty do przodu, ogromny brzuch. – Bliźniaki. Termin mamy za
10 dni.
- A kiedy ślub? – zapytał Gray,
niosąc na rękach malutką Jenny.
- Zapytaj jej. – Redfox wskazał
palcem na swoją partnerkę.
- A co? Znowu coś jej zrobiłeś?
Który to już raz zerwała zaręczyny? – Gajeel zmierzył wzrokiem Fullbustera. –
No co? Sam jesteś sobie winien!
- Ale ja tylko nie umyłem naczyń!
Czy to jest powód, by zrywać zaręczyny? – Jego wzrok skierował się na Levy. –
Odpowiesz coś?
- I tak spędzę z tobą całe życie,
więc co się czepiasz? – zapytała niewinnie, tupiąc lewą nogą o wjazd do domu
małżeństwa Fullbuster. – A wiadomo coś o Lucy? – Juvia niechętnie pokręciła
głową.
- Niestety nic.
Wszyscy byli
zawiedzieni z tego powodu. Czekali aż wróci. Natsu przez te całe cztery lata
czuł pustkę. Pragnął, by jego ukochana wróciła, jednak przez ten cały czas nie
dostał od niej ani jednej wiadomości.
***
Po tym, jak
przyjaciele pojechali, ona została sama z dzieckiem. Z uśmiechem na twarzy
zaczęła sprzątać po spotkaniu, na którym zdążyli omówić wiele kwestii
dotyczących pracy i Lucy. Nie zajęło im to dużo czasu, jednak i tak kobieta poczuła
zmęczenie na całym ciele.
- Trudno jest być matką –
powiedziała do samej siebie. Po chwili spojrzała na bawiącego się chłopca w
salonie. – Jestem taka szczęśliwa.
Puk, puk, puk
Słysząc
pukanie do drzwi ogromnie się zdziwiła. Nie spodziewała się żadnych gości, więc
jedynym wytłumaczeniem było to, że Juvia bądź Gray, o czymś zapomnieli. Zostawiła
w kuchni talerzyki, a następnie poszła w stronę drzwi. Pociągnęła za klamkę, by
spojrzeć na człowieka, który stał po drugiej stronie.
- Aaaa!!! – krzyknęła na całe
osiedle. – Ty… - Zaczęła palcem wskazywać na mężczyznę.
- Mamo? Kto to? – Do zszokowanej
kobiety podszedł mały Jellal.
- Ojejku… Przepraszam, pewnie to
dla was duży szok – zaczął mówić mężczyzna. – Mam na imię Siegrain Fernandes i
jestem bratem Jellala. Czy mogę wejść i porozmawiać?
- Tak… - odpowiedziała cicho
Scarlet, wpuszczając mężczyznę do
środka. – Czy ty jesteś NIM?! – Cały czas patrzyła na niego. Nie odpowiedział,
tylko kiwnął lekko głową. Erza nie czekała. Rzuciła się mu na szyję, całując z
całej siły go w usta.
- Mamo? – zapytał się zdziwiony
synek. Fernandes puścił swoją ukochaną, a następnie przykucnął.
- Jestem twoim tatą. – Uśmiechem
na twarzy wyjaśnił chłopcu.
- Ale mój tata nie żyje – Jellal
Junior był z lekka zdezorientowany po tym, co usłyszał. – Mamo! O co chodzi?
- To naprawdę twój tata. – Łzy
spływały po jej zaróżowionych policzkach. Była szczęśliwa. – On żyje, ale …
jak?
- Chodźmy usiąść. – Zaproponował
jej. Cała trójka poszła do salonu, w którym usiedli wygodnie na kanapie. – To
wszystko było częścią planu Zerefa. To on pokazał mi wszystkie dokumenty
dotyczące Natsu, Lucy i wszystkich spraw, z którymi miał styczność. Wtedy też
zawarliśmy umowę. Jeśli będę pracował dla niego, on ciebie ochroni…
- Pieniądze! – przypomniała sobie
tajemniczą gotówkę z wiadomością. – To od niego?
- Najprawdopodobniej. No wiesz…
miałem zginąć na całe cztery lata i zaopiekować się Lucy i
Lokim.
- ZARAZ!!! – krzyknęła na cały
dom Scarlet. – To Lucy wróciła?
- Hihi, można tak powiedzieć –
odpowiedział jej, mając chytry uśmieszek na twarzy.
- Mów dalej! – Podjęła decyzję,
by wysłuchać ukochanego do samego końca.
- Najpierw, będąc martwym,
wykopałem ciało Layli Heartfilii, a potem czekałem na Lucy i Lokiego za
granicą. Tam dziewczyna studiowała, a rudasek opiekował się firmą Zerefa,
której jestem obecnie współwłaścicielem, a raczej ja, jako mój brat.
- Najważniejsze, że żyjesz …. Siegrain
- Scarlet spojrzała na ich synka, który nawet próbując dokładnie słuchać, nic
nie rozumiał z rozmowy rodziców.
- Tata? – zapytał, wskazując
palcem na Fernadesa.
- Tata i mąż. – Wyjął z kieszeni
pierścionek i położył go na ręce Erzy, która zaczęła beczeć, jak małe dziecko.
– Kocham cię.
- To koniec? – zadała pytanie
niewinnym głosikiem.
- Jest to koniec pewnego
rozdziału, ale i początek nowego – odpowiedział jej, wkładając na palec
obrączkę.
- Nudy!!! – krzyknął Jellal
Junior. - Ci dorośli są jak dzieci.
***
Jak zawsze
na komisariacie nie brakowało krzyków, kłótni, rzucanych przedmiotów itp.
spraw. Wszyscy łazili to na prawo, to na lewo, próbując rozwiązać sprawy
związane z mafią Tartaros. Nikt nie miał czasu wypić kawy czy pójść na chwilę
odpoczynku w czasie godzin pracy, szczególnie w momencie, gdy istniała
możliwość postawienia zarzutów jednemu z członków podziemnego świata.
- Ej! Nie ślińcie się przy ludziach! My chcemy tu pracować,
a nie patrzeć na zwierzęcą kopulację. Weźcie na wstrzymanie! – Nagły krzyk
Gildartsa rozniósł się po całym komisariacie. Dwójka, która stała tuż pod
ścianą zatkała uszy z wrażenia.
- Co tym razem? – zapytał ich Natsu, przechodząc obok nich.
- Daliśmy sobie buziaka w policzek – odpowiedziała za Laxusa,
Cana. – Mój ojciec to chyba wszędzie widzi tylko plemniki Laxusa na moim ciele.
- A ty sobie wyobraź co będzie, jak już będziemy po ślubie.
– Po słowach zaczęli się zastanawiać, lecz po chwili przestali, gdyż uznali, że
jest to dla nich zbyt przerażający widok.
- Tak, będzie w waszą noc poślubną, wspinać się po oknie, by
zobaczyć, czy nic nie zrobisz źle. – Natsu szybko uciekł, gdyż wiedział, że
zaraz może od niego oberwać. – A! – Zaczepił kobietę, która siedziała przy
swoim biurku. – Pani Metsuryu?
- Tak słodziutki? – zapytała nonszalancko. Dragneel uśmiechnął się tylko delikatnie.
- Czy mogłaby pani sprawdzić wyciągi z konta domniemanych
członków Tartarosu?
- A czy papież jest katolikiem? Już się robi złociutki! Ja
was przez tyle lat zwodziłam, jako Mystogan, więc poczekaj minutkę i już
wydrukuję ci dane. – Wskazała na niego palcem, a następnie zabrała się do
roboty. – A co? Zaraz przyjdzie ta nowa z prokuratury?
- Tak. Podobno najlepsza z najlepszych i tylko ona może
zadecydować, czy mamy wystarczające dowody, by kierować sprawę do sądu. – Natsu
westchnął głośno.
- Słyszałam, że studiowała za granicą w najlepszej uczelni.
– Kobieta nie odrywała oczu od ekranu. – I wiem, że to piękna, cycata
blondynka.
- I co? Sugerujesz, że jest głupia?
- Nie… tylko my znamy jedną taką osóbkę. – Spojrzała na
niego, mając szeroki uśmiech na twarzy. – No, ale nic… - Wróciła do komputera,
widząc na twarzy Natsu surowy wzrok.
- Niestety, od Lucy nie dostałem żadnej wiadomości od
czterech lat. – Usiadł na wolnym krześle. – I nie sądzę, żeby ona już tu
wróciła.
- Ale ty będziesz czekał? – zapytała w końcu Metsuryu. Natsu
tylko kiwnął głową. – Proszę. – Podała mi plik dokumentów, które zdążyły się
wydrukować.
- Dzięki.
- UWAGA!!!! – Nagle na całym komisariacie rozległ się krzyk
Gildartsa. – Coś strasznego się stało!
- Cana i Laxus pocałowali się w usta? – zaproponowała
informatyczka.
- Nie! – Clive machnął na nią ręką. – Zaraz tu będzie ta
nowa z prokuratury i jest problem, bo podobno to ostry zawodnik z niezłym
asortymentem przednim i tylnym. – Wykonał odpowiednią gestykulację. – Trzeba
zrobić dobre wrażenie. – Po tych słowach wszyscy zrozumieli.
- Ty pedofilu jeden! Znajdź sobie babę w swoim wieku, a nie
gustujesz w młodych dziewczynach! – skarciła go Metsuryu.
- Witam serdecznie. – Wszyscy zdziwili się słysząc
powitanie. Natsu wyjrzał lekko, by móc zobaczyć kim jest tajemnicza kobieta.
Osoba, która wyszła za ściany spowodowała ogromne zamieszanie wśród osób
znajdujących się w pomieszczeniu. – Mam na imię Lucy Heartfilia i jestem nowym
prokuratorem od sądu okręgowego.
- O cholera! – Natsu wstał, podszedł do dziewczyny i z całej
siły wtulił się w nią. – Gdzieś ty się podziewała przez te cztery lata?
- Studiowałam! – Gdy udało jej się oderwać od mężczyzny,
pokazała mu się w nowej wersji. Włosy miała troszkę dłuższe, kilka kilogramów
schudła, jednak zasadniczą różnicą było to, że nosiła elegancją, czarną
spódnicę i żakiet, a nie dawne, „roznegliżowane” stroje. – A co? Tęskniłeś?
- Nie mogłaś dać znać?
- Niestety. Musiałam się ukrywać. – Westchnęła ciężko. – Musimy
porozmawiać! – Chwyciła go za bluzę i zaczęła wyprowadzać na zewnątrz.
- Tylko za długo się nie migdalcie! – zawołał za nimi
Gildarts. Lucy w ramach podziękowań odwróciła się i pokazała mu środkowy palec.
- To, o czym chciałaś porozmawiać? – zapytał jej, gdy już
byli na zewnątrz.
- O tym! – Wykręciła jego głową, by spojrzał na Lokiego
Regulusa stojącego obok śmietnika.
- O nim nie chcę rozmawiać. – Od razu jej zapowiedział.
- Nie o nim! Nashi! – Powoli za rudowłosego, zaczęła się
wyłaniać mała czuprynka różowych włosów. Nieśmiało zaczęła podchodzić do
dwójki, która stała tuż przy wejściu do komisariatu. Loki uśmiechnął się, a
następnie odszedł w stronę samochodu.
- Ona… - Wskazał na dziecko, któro podeszło do niego.
Zaniemówił.
- Natsu… poznaj Nashi…naszą córeczkę. – Przedstawiła ją
blondynka. – Nashi… to twój tatuś, o którym mamusia ci tyle mówiła.
- Ale…Czemu mi o niej nic nie powiedziałaś?! – zapytał się
jej z pretensją. – Dlaczego? – Spojrzał na wystraszone dziecko.
- Bo Acnologia obserwowała cię przez te cztery lata i tak
jak Jellal musiał zniknąć, tak i ja musiałam to zrobić. Jej dobro było
ważniejsze. – Pogłaskała córeczkę po głowie. – A co? Nie chcesz jej?
- Ty jeszcze się pytasz? – Odwrócił się w jej stronę, mając
łzy w oczach. – Oczywiście, że ją zaakceptuję! Przecież to moje dziecko! –
Przykucnął, a następnie otworzył ramiona, by móc przytulić swoją córeczkę. –
Cześć kochanie.
- Ta-tuś? – zapytała niewinnie.
- Tak, tatuś. A teraz kochanie jaką damy karę mamusi za to,
że nic nie powiedziała tatusiowi? – Spojrzał na Lucy, która oparła ręce o swoje
biodra.
- Zabierze nas do kina! – krzyknęła mała furiatka. – A teraz
mama i tata będą razem?
- Oczywiście, że tak i tatuś weźmie mamusie za żonę nawet,
jak ona nie będzie chciała!
- Ty to wiesz, jak się oświadczać! – Uderzyła go lekko w
głowę. Natsu pomasował ją, a następnie wstał, biorąc Nashi na ręce.
- To co? Idziemy cię przedstawić reszcie? – zapytał małej,
która kiwnęła głową, uśmiechając się słodko. – A właśnie!? Jellal żyje!? I
dlaczego teraz wróciłaś? I czemu ciebie nie obserwowali?
- Ale dużo pytań… - Dziewczyna przeczesała ręką włosy. – Po
pierwsze Acnologia nie żyje. Był nim Jude, który nie dość, że porwał ciebie,
chciał na tobie prowadzić eksperymenty, to jeszcze zabił moją matkę i
wszystkich Dragon Slayerów. Po tym, każdy chciał wejść na jego stanowisko, ale
Tartaros, który był pod władzą mojego ojca, zaczął ich powoli niszczyć. Tak
Jellal żyje i jest wspólnikiem Lokiego, który prowadzi firmę … Darega, a raczej
Zerefa. A dlaczego teraz? Bo wszyscy członkowie Acnologii nie żyją.
- Czyli nie … zamkniemy Tartarosu? – zapytał niewinnie
chłopak.
- Nie! Ale dlatego, że nie macie wystarczających dowodów. –
Uśmiechnęła się słodko, zaczynając powoli wchodzić do środka.
- Jak tak mówisz, a i czekaj! – zawołał za nią. Zatrzymała
się, a ten mocno pocałował ją w usta. – Kocham cię i ciebie też. – Wskazał na
małą różową.
- Ja ciebie też. – Oddała mu pocałunek.
- Czyli to koniec?
- W pewnym sensie tak, ale w pewnym… - delikatnie pogłaskała
policzek ich córeczki - … to dopiero początek. – Cała trójka weszła do środka,
uśmiechając się cały czas. Wiedzieli, że teraz już może być tylko lepiej i
lepiej.
To, co wydawało mi się nic nie znaczącym zdarzeniem, było dla mnie
potem ważne i istotne. Mój ojciec poświęcił życie, bym mogła żyć w szczęściu i
spokoju, więc teraz spełnię jego ostatnią wolę, dziękując mu za nowe życie.
Kocham go. Gdyby nie on, nic by się nie zdarzyło. Nie wiem, czy morderstwo
Virgo też było zaplanowane czy nie, ale …
Na początku myślałam, że jestem
Detektywem z Przypadku, jednak teraz sądzę, że byłam nim z Przeznaczenia.
Lucy Dragneel
***
Siedziała
na twardym, szpitalnym łóżku. Wzrok miała wlepiony w białe ściany, przy których
stały jedynie mała szafeczka, stolik i krzesło. Nie było nic więcej. Nie mogła spoglądać,
co się dzieje za oknem, gdyż było ono zamurowane. Pozostało jej tylko czekać.
Nagle usłyszała pukanie. Zanim zdążyła odpowiedzieć, do środka weszła kobieta
ubrana w biały kitel. Rękoma trzymała rączkę wózka, na którym wiozła różne leki
i wodę. Podeszła do dziewczyny, wcześniej zamykając za sobą drzwi.
- Jak dziś pacjentka się czuje? –
zapytała się grzecznie pielęgniarka.
- A jak człowiek może się czuć w
zakładzie psychiatrycznym – odpowiedziała drwiącym głosem dziewczyna. Nagle
poczuła uderzenie w bark. Skierowała wzrok w stronę półeczki, która była ukryta
za białą narzutą. Uśmiechnęła się szeroko, po czym wstała i podała dłoń
pielęgniarce. – Dziękuję za dobrze wykonaną robotę.
- Zawsze do usług. – Ukłoniła się
lekko, po czym wyjęła powoli przedmiot i podała dziewczynie.
- Zemsta jest … słodka…
Co? Już? Będę płakać!!! (Kurcze i jeszcze jakoś nie udało mi się to
zakończenie ;( )
Dziękuję wszystkim, którzy byli przy mnie! I tym, którzy od samego
początku i tym, którzy odnaleźli mnie po drodze. Dziękuję wam! Naprawdę nie
wierzyłam, że pociągnę tę historię do końca. Mam nadzieję, że się spodobała i
teraz piszcie podsumowujące wrażenia, bo to już … KONIEC J
Ta historia miała być inna. Miała mieć ponad 50 rozdziałów, a wyszło
ile wyszło, chociaż i tak w pewnym momencie rozpisałam fabułę do 33 rozdziału i
miał być koniec, a wyszło 39 rozdziałów, no i 38 solidny ;)
A teraz nie pozostanie mi nic innego, jak zaprosić na trzy inne moje
blogi :
http://paranormalactivityclub.blogspot.com/
http://paranormalactivityclub.blogspot.com/
http://terra-mortuus.blogspot.com/ - dzisiaj pierwszy rozdział ;)
http://natsulucy-deathandlovestory.blogspot.com/ - niedługo się skończy
I zgaduję, że czytanie te moje końcowe słówka, bym wyjaśniła, o co
biega z zakończeniem. Czy to aby na 100% koniec itd. Powiem, że sama nie wiem,
czemu tak zrobiłam. Może kiedyś coś mnie weźmie i coś dopiszę, a jak nie… To
pozostawiam tzw. „zakończenie otwarte”, czyli resztę sami sobie dopowiedzcie ;)
ooo!!! Jak słodko strasznie! Normalnie jak w filmie! Super! Rozdziały były są i będę wielkie! Nashi to taka słodka istotka! Swoja drogą, Natsu trochę strachliwy się zrobił hahaha no nic. Bardzo podobają mi się twoje blogi i ciesze się, że masz ich tak wiele. Powodzenia z pisaniem innych rozdziałów i dużo szczęścia z pozostałymi blogami ;-)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to ostatni rozdział, bo bardzo, ale to bardzo mi się spodobało to opowiadanie. Z każdym to nowym rodziałem płakałam, bo wiedziałam, iż zbliża się koniec całej historii, a koniec tego rozdziału zniszczył mnie totalnie. Czekam z niecierpliwością, aż dodasz 1 rozdział na Terra Mortuus. :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Nel iel :)
NIE! To nie może być koniec tego bloga. Ja chce więcej.
OdpowiedzUsuńChociaż blog zaliczam do szczenśliwie zakończonych.
Boski boski boski. Czekam na kolejne rozdaiały z reszty twoich blogów.
To już koniec TT^TT
OdpowiedzUsuńJest mi smutno, że to ostatni rozdział, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy :) Dziwnie to zabrzmi, ale najbardziej ze wszystkich podobał mi się...ostatni rozdział. Natłok emocji i pięknie skończona historia :) Nie spodziewałam się Nashi, ani tego, że Jellal wróci, ani tym bardziej tego, że on będzie opiekunem Lucy przez te 4 lata XD Tak jak myślałam, nawet na końcu potrafisz zaskoczyć. I to co ujęło moje serce to słowa Lucy...''Na początku myślałam, że jestem Detektywem z Przypadku, jednak teraz sądzę, że byłam nim z Przeznaczenia''. Ślicznie powiedziane, naprawdę :) A teraz tak na koniec, dziękuję Ola za całą pracę nad tym blogiem i za czas który poświęciłaś na pisanie rozdziałów. Teraz pozostaje mi czytanie innych twoich blogów :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zaskoczyłam? No to się cieszę ;)
UsuńHappy End! Jak się cieszę, że wszystko (czy aby na pewno?) skończyło się szczęśliwie :D Co chwile nie mogłam powstrzymać ogromnego uśmiechu, który wkradał mi się na twarz :D Fajnie by było, gdybyś zrobiła ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Może zrobię, a może nie. Póki, co zakończony blog ;)
UsuńRyczę i przestać nie mogę. T_T
OdpowiedzUsuńGenialny Happy End. Wszystko się skończyło dobrze. Jak ja się cieszę T_T
Brak mi słów. Genialnie pisałaś tego bloga, a jeszcze lepiej go zakończyłaś. - chodzi mi o to w jaki sposób, żebyś sobie czegoś nie pomyślała ;)
Tylko mam jedno pytanko. Kim była dziewczyna z psychiatryku?
Pozdrawiam
Domyśl się kim była ta dziewczyna. Kto mógłby chcieć zemsty?
UsuńLisanna?
UsuńOd początku to będzie tak:
OdpowiedzUsuńPo pierwsze ale oni są płodni... Miło, ale jak sobie o tym pomyśleć to wszyscy ciężko pracowali przez te lata xD
Po drugie mimo że się tak troche domyśliłam to i tak mnie zaskoczyłaś ze zmartwychwstaniem Jellala, Sergeia czy jak tam jeszcze.
Komentarz z plemnikami był boski, xD tak myślałam że nie zostawisz ich samych
Nashi jest słodka, ale przyczepie się do reakcji Natsu, ON CZEKAŁ NA LUCY 4 LATA, a tak poza tym to fajowo :D
Nie za bardzo zajarzyłam o co chodziło z tym ostatnim, ale to była Lissana??
CZUJE OGROMNY, OGROMNIASTY WIELKAŚNY NIEDOSYT ;c Nemi będzie płakać jeżeli nie napiszesz chociaż krótkiej notki na tym blogu, o tym co działo się po tym, ale znając twoje zdolności sadystyczne nie zrobisz tego, a u mnie w pokoju będzie powódź. Odczuwam teraz tyle sprzeczności...
Ojjj. Wcale nie tak płodni ;) Tak czekał na nią przez te 4 lata, a żebyś wiedziała! Końcówka... Specjalnie nie dodałam imienia, bo nie wiem, co z tym dalej zrobić. Na serio. Tak mi było szkoda kończyć Detektywa, że... no jak widać :)
UsuńPisałam długggggaśny komentarz, karta mi się wyłączyła i podsumowanie całego opowiadania poszło sobie w X'a Teraz już tylko tak krótko, całe opowiadanie było fantastyczne, te niedociągnięcia sprawiły, że zakończenie było bardziej zaskakujące, mam spekulacje co do osoby na końcu, ale najchętniej to przeczytałabym o jej zemście w kolejnej odsłonie tego opowiadania (oby cię coś naszło i napisałabyś C.D ) Ten rozdział moim zdaniem powinien być już tytułowany jako epilog.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę więcej tak cudownych i udanych opowiadań, oraz takich, a nawet większych sukcesów na reszcie blogów.
Nie pisałam prologu, więc nie chciałam Epilogować. A i właśnie sprawa końcówki. Nie wiem, czemu tak napisałam. Może kiedyś wyjaśnię ;)
UsuńNie wytrzymałam i nie czytałam od początku,tylko od razu poszłam tam,gdzie skończyłam.
OdpowiedzUsuńSmuutaam..to opowiadanie było bombowe,a teraz...to jest koniec!
Ale było pięknie! Za niedługo biorę się za "nowe życie,które od was otrzymaliśmy" a ty,jesteś moją ulubioną blogerką ;)
Dziękuję bardzo. No to teraz jeszcze będziesz miała do dogonienia, no i jeszcze nie zamierzam kończyć moich blogów, więc jeszcze trochę się z tym pomęczę ;)
UsuńSzkoda ze to juz koniec :c ale za to jaki? Wszyscy pozakladali rodziny, Lucy wróciła ^^ No i najważniejsze JELLAL ŻYJE~! \(^ω^)/Chociaż do samego końca miałam nadzieje że Zeref jednak przeżyje... (mimo iż jego śmierć była oczywista i logiczna) Mystogun była jakimś robotem, prawda a sterowała "nim" Metsuryu. Ta dziewczyna w psychiatryku to pewnie Lisanna. Zakończenie strasznie mi się podobało i będzie mi ogromnie brakować DzP :c Ale bede czytać inne twoje blogi ponieważ bardzo podoba mi się twój styl pisania~! ^ω^ Także... Ten... Tego...
OdpowiedzUsuńJa ne~!
Reinu~
Bardzo dziękuję i oczywiście zapraszam na inne blogi i do komentowania :) Tak to już koniec. I jedna rzecz! Mystogan, czy Metsuryu przebierała się za faceta i tylko Laxus znał jej prawdziwą tożsamość :)
UsuńSzkoda że to już koniec :f ale to wszystko bylo epickie i ogromny szacunek z mojej strony..za duzo czasu checi i pracy podczas tworzenia tego wszystkiego :3. Teraz tylko pozostalo czytac dalej Twoje blogi ^^.
OdpowiedzUsuńPicasso
Jezu. Epickie? Dziękuję bardzo. Pierwszy raz coś takiego usłyszałam :)
UsuńNo zapraszam na inne moje blogi i ... do komentowania :)
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA kochana czy ja mam omamy wzrokowe??? Czy jednak jest napisane ,,Istnieje możliwość wznowienia''
OdpowiedzUsuńPrzez ciebie nie będę mogła zasnąć, a jutro mam szkołe :( Zły człowiek :(
Istnieje możliwość odkupienia swoich win pisząc ,,wznowienie'' :D taki mały słodki szantażyk :D
Jest napisane, a to dlatego, że już chciałam skończyć ten blog, a tu nagle przyszło TAKIE zakończenie i myślę... Nie mam fajny pomysł, ale to jeśli miałoby być jakieś wznowienie to dopiero w przyszłym roku. Może po skończeniu TM :)
UsuńNa razie mi to wystarczy :P
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć, że to już koniec. :o
OdpowiedzUsuńChciałabym jeszcze poczytać to opowiadanie.. ciąg dalszy, no ale trudno się mówi. :c
Całe szczęście, że nie jest to twój jedyny blog, bo dzięki temu będę miała co dalej czytać. XD
Mam nadzieję, że tamte tak samo pokocham jak te. XD
Na koniec wypadałoby chyba pogratulować, więc gratuluję, to było jedne z najlepszych opowiadań jakie czytałam o FT. /Yale
Nie mogę uwierzyć, że tu już koniec...
OdpowiedzUsuńW sumie powiem tak - nie miałam zbytnio czasu czytać tego rozdziału, ale i nie chciałam. Jakoś smutno mi było czytać go ze świadomością, że to ostatni... xD
Ale muszę przyznać, zrobiłaś satysfakcjonujące mnie zakończenie. Dużo happy endów, nikt nie poszkodowany, ale przynajmniej było miło :D
Fajnie, że przez odwiedziny Fernandesów na cmentarz, przypomniałaś o ważnych postaciach, które poświęciły się dla dobra najbliższych, ogółu, całego miasta. Bardzo mi się to spodobało, że nawet po 4 latach oni pamiętają, a nie poszli w odstawkę.
Najbardziej zaskoczyło mnie pojawienie się Jellala, toż to szok xD Ja sie niezbyt tego spodziewałam :P
Komentarz z plemnikami mnie zniszczył xDDD
Ale pojawienie się Lucy... sama koncepcja mi się spodobała, nawet z Nashi (ja jednak muszę stwierdzić, że oni na serio są mega płodni xD), ale brakowało mi tu napięcia i emocji. To, że panią prokurator jest Heartfilia było przez opisy przewidywalne aż do bólu, a i brakowało mi strasznie uczuć, emocji. Wszyscy się martwili o nią, Natsu, zakochany, czekał na nią aż 4 lata. Ja wiem, że to szok, że on zgrywus, ale jednak w takiej sytuacji każdego by ruszyło ze szczęścia :P To był ostatni rozdział, więc zawiodłam się nieco tym, miałam wrażenie, ze piszesz to jak najszybciej, byleby skończyć. Ale nie wiem i szczerze wątpię by właśnie tak było, no i jak wyżej wspomniałam, sama koncepcja była bardzo fajna :3
Z błędów wyłapałam tylko jeden przecinek za dużo ^.^ Więc nie ma jakiś rażących w oczy, bo na takie nie zwracam nigdy uwagi :P
Wiele brawa za ten wpis, chyba do pamiętnika, Lucy Dragneel. Nie detektyw z przypadku, a z przeznaczenia. Genialnie!!! To zdanie podsumowuje wszystko, uwielbiam je <3 xD
No i otwarte zakończenie... najbardziej pasuje to do Lisanny :D Zrobiłaś mi nadzieję, że może kiedyś pociągniesz kontynuację, chociaż z drugiej strony, wszyscy mają już rodzinę i święty spokój... trochę przykro to burzyć :D Po tym wszystkim co przeszli, należy im się wytchnienie ^.^ Niemniej pomysł z otwartym zakończeniem był bardzo dobry.
Gratuluję ci moja droga, że wytrwałaś do końca. Poświęciłaś na to opowiadanie wiele czasu, sił, pewnie i nerwów, ale uwierz, warto było :))))
Sorka, zamiast Fernandesów miało byc Fullbusterów. Myślałam o powrocie Jellala i taka wpadka wyszła xD
UsuńWiem, że mi pomysł z powrotem Lucy nie wypadł, ale tak to sobie wymyśliłam i jakoś tak mi wyszło. Później myślałam, że za mało emocjonalnie, ale już nie będę zmieniać. Jakoś to było i trochę w tym racji, że chciałam skończyć, bo miałam taki moment, że aby skończyć i tyle. Wyszło, jak wyszło. Mało emocjonalnie? Trudno. Nigdy nie witałam kogoś, kogo nie widziałam 4 lata. Dzięki za komentarz ;)
UsuńDajcie chusteczki! Hela-chan się wzruszyła! Ma takie mokre coś pod oczami! Louise: Uspokój się i pisz spokojnie, inaczej dziewczyna nic nie zrozumie z twojego bełkotu. Heladas: Tak, tak. Wracając, wpadłam na Twojego bloga przez przypadek i jednocześnie z zamiarem przeczytania dobrego opowiadania o Nalu, ale takim, żeby nie było przesłodzone, a Lucy nie była typową idiotką, która nic nie umie robić. Zaczęłam czytać od zakończenia, a potem... nie wiem, pochłonęła mnie historia do reszty! To było genialne! Zarzuty? Trochę nie podoba mi się podstać Lisanny. Owszem, kochała Natsu, ale nie była aż taką wredną suką. I to ona wylądowała w psychiatryku? (załóżmy, że nie zginęła w tamtej rzece). Więcej nie mam, wszystko było tak ładnie dopracowane, w każdym szczególe! I to "zakończenie" Nalu, rozpływam się! Mam nadzieję, że blog nie zostanie zakończony w taki sposób w jaki niby jest i będzie kontynuacja ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sama nie wiem, jak będzie z tą kontynuacją. A co z Lisanną? No taką ją wykreowałam. Musiałam stworzyć taką postać i trafiłam na Lisannę :)
UsuńOczywiście zapraszam na inne moje blogi i dziękuję za komentarz :)
Już na fcebooku dodałam o tym informację :)
OdpowiedzUsuńEh.... co mogę powiedzieć. Ekstra, wspaniale, to za mało. Nie wiem cz czy istnieje takie słowo, które wyrazi to co czuję po przeczytaniu tego twojego bloga. Znalazłem go przez przypadek, ponieważ nigdy nie czytałem blogów o anime Fairy Tail. Tak naprawdę non stop czytałem blogi z Naruto, ale.... no właśnie jest jakieś ale. Postanowiłem coś zmienić bo ten Naruto mi się przejadł. Wchodziłem na różne blogi, lecz nie mogłem znaleźć nic ciekawego aż znalazłem tego. Co mogę o nim powiedzieć, ta historia wzruszyła mnie tak bardzo że się popłakałem. Tak popłakałem się, mimo że jestem chłopakiem. A przyczyną tego były przeżycia tych bohaterów, ich wzloty, upadki, tajemnice które skrywali, co przeżyli. Po prostu niesamowite jest to, jak szczęśliwie to się dla nich skończyło. To jest najlepszy blog jaki czytałem, a uwierz mi na słowo czytałem ich bardzo dużo. Piszesz nawet lepiej niż pisarze książek Masz talent do tego, nie zmarnuj go. Dlatego życzę ci na przyszły już nadchodzący rok dużo nowych pomysłów, weny oraz nerwów. Przede wszystkim nerwów, ponieważ żeby stworzyć takie dzieło jak Detektyw z przypadku, straciłaś ich pewnie bardzo bardzo dużo. Możesz być pewna tego, że polecę tego bloga wszystkim moim przyjaciołom.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do następnego! :)
Jezu ... dziękuję bardzo. W życiu bym się nie spodziewała, że aż taki odniosę sukces tym blogiem... No to teraz muszę postarać nad Paranormal Activity Club, bo zamierzam go zrobić jeszcze lepszą wersją Detektywa, ale czy wyjdzie? Zobaczymy :) Jeszcze raz BARDZO ci dziękuję. Jestem szczęśliwa, że moja praca nie poszła na marne :)
UsuńGray i Juvia to taka słodka para <3
OdpowiedzUsuńJellal Junior po prostu rządzi :P A Jellal Senior żyje! ;3
Laxus i Cana razem! <3 Oraz Gildarts pilnujący ich na każdym kroku ;)
Metsuryu jest boska ;3 Ciesze się, że się pojawiła :D
Natsu i Lucy znowu razem! <3 <3 <3 Do tego mają córeczke Nashi <3
Ta osoba zamknięta w zakładzie to Lisanna? Ona chce się zemścić? Mogę liczyć na kontynuacje?
Po skomentowaniu rozdziału po zostało tylko jedno. Dziękuje ci, że napisałaś to opowiadanie, którego świetności nie da się opisać słowami :3 Świetnie się bawiłam próbując rozwiązać zagadki, a także towarzysząc bohaterom :D Co jeszcze można powiedzieć o tak genialnym blogu? Z mojej strony chyba nic ;) Jednak nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, ponieważ zaraz zabiorę się za Nowe Życie, a potem Paranormal Activity Club ;)
Pozdrawiam :)
Nie mam żadnego zamiaru się ciebie pozbywać. Cieszę się, że blog spodobał ci się i miałaś przyjemność z rozwiązywania zagadek i śledzenia losów naszych bohaterów. Niezmiernie ci dziękuję za każdy komentarz, który sprawiał, że podskakiwałam z radości,a banan nie schodził z twarzy. Dziękuję i jeszcze raz dziękuję. Miło, że ktoś docenił moją pracę! Mogę Cię tylko teraz zapewnić, że kontynuacja na 100% nie wyjdzie....... Ale za to pojawi się remake bloga, który będzie dłuższy i oczywiście ze zmienionym zakończeniem.
UsuńMogę teraz ci tylko życzyć miłego czytania reszty blogów i oby one także spodobały ci się!
Pozdrawiam
Ola Ri ;)
Jeden z najlepszych blogów o tematyce Fairy Tail jaki przyszło mi czytać. Wspaniałe odzwierciedlenie charakterów postaci i ta akcja, przemyślana i dopracowana. Gratuluje pomysłu.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całego twojego bloga w jeden dzień i po prostu mnie zachwycił! Muszę zostawić po sobie jakiś ślad. Nieszablonowe podejście, niesamowita wyobraźnia i w końcu nie po 3 rodziałach wielka miłość tylko z czasem rodzące się uczucie. Szkoda, że to się tak skończyło bo chętnie bym czytała o co chodzi z tym szpitalem, ale mniejsza ;). Zamierzam przeczytać też resztę twoich historii bo są niesamowite-ty jesteś niesamowita. Nie żałuję tego, że tyle czasu temu poświęciłam bo bylo naprawdę warto! Powtórzę raz jeszcze: NIESAMOWITA! Mam nadzieję, że zobaczysz ten komentarz <3
OdpowiedzUsuńJakbym mogła nie zobaczyć!!!! Oczywiście, że widzę :)
UsuńEee, ty jeszcze czekaj. Jakbyś zobaczyła moją wyobraźnię, to byś długo się nie pozbierała po tym szoku :)
Nie mniej, cieszę się, że blog przypadł do gustu. MOgę pocieszyć, że planuję remake i wyjaśnienie, o co chodziło z tym szpitalem, ale to najpierw muszę skończyć inne blogi :)
Mam nadzieję, że inne blogi również ci się spodobają i ... miłego czytania. Wielkie dzięki za tak motywujący komentarz. Właśnie dzięki nim człowiek nie poddaje się i pisze nieustannie :)
A! I wiedz, że ja lubię takie stopniowe... zakochiwanie się głównych bohaterów. Niestety, ale spora ilość książek, blogów, fanfików opiera się na dość szybkiej miłości,a ja lubię jak wszystko rozwiązuje się pod koniec opowiadania :)
Fajny tekst, miło się czytało
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
Usuń