piątek, 5 września 2014

Odcinek 38 - Prawda, na którą przyszedł odpowiedni czas

                  [PS Wszystkie wspomnienia są zawarte w liście, jednak są pisane, jak opowiadanie, dlatego żeby było ciekawiej postanowiłam : wspomina Dareg, ale wszystkie treści są zawarte w liście. Tak piszę, żeby wszyscy rozumieli czytając J A jeśli nie udały mi się wyjaśnienia to z góry przepraszam L]


                  Podeszła do szafy, w której miała, przyklejony do ścianki, plik z kluczami. Ręką zaczęła sięgać po przedmioty, jednak gdy tylko dotknęła miejsca, w którym jak była przekonana schowała klucze, znajdowała się tylko prostokątna karta. Z przerażeniem oderwała ją i wyciągnęła do światła. Ku jej zaskoczeniu w dłoni trzymała kopertę, która była zaadresowana do niej. Nadawcą był nie kto inny jak jej kuzyn, który podpisał się „ Dareg Froze „N” „. Nie zastanawiała się. Szybko otworzyła ją i wyjęła ze środka list. Już gdy tylko zaczęła czytać, wiedziała, że nie może on oznaczać nic dobrego.
- Dzisiaj … jutro… - Przypomniała sobie rozmowę z Lokim. Upadła na kolana, kolejny raz, tego dnia, wylewając łzy. – Dlaczego!? – wrzeszcząc uderzała pięściami o podłogę. – Nie! – krzyknęła do samej siebie. Otarła rękawem bluzki oczy, wstała i zaczęła czytać list.

Droga Lucy!
Przepraszam, że przez tak wiele lat prawda była przed Tobą skrywana w tak okrutny i bolesny sposób. Pamiętam ile razy chciałem Ci powiedzieć, że cię kocham i jak wiele dla mnie znaczysz, jednak dopiero dziś mogę Ci odsłonić wszystko, co było skrywane przez lata. To tak bardzo boli… Dlaczego muszę Ci o tym pisać? Dlaczego nie mogę przyjść i powiedzieć Ci wszystkiego, będąc tuż obok ciebie? Pragnę tego, ale wiem, że nie mogę być samolubny. Gdybym był, to bym zniszczył wszystko, co zrobiła Layla. Jeśli ona była zdolna do takiego poświęcenia, to ja tym bardziej muszę to zrobić… Przepraszam, że nie powiedziałem ci o moim nazwisku…Dareg Froze, czy Dareg Frozen? Czy to ma jakieś znaczenie? Jestem nocą i ciemnością…

                  Powoli zaczynała wszystko rozumieć. Wszystko zaczęło się układać w jedną całość. Wstała i podeszła do biurka, na którym trzymała notatnik. Napisała imię i nazwisko swojego kuzyna, a następnie zaczęła tworzyć linie, układać litery, aż doszła do końca.
- Ty naprawdę jesteś ciemnością? – pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. – Zeref Dragon.


            Bała się czytać dalej. Wiedziała, że treści, które są zawarte wewnątrz, mogą już tylko sprawić jej ból. Naprawdę czuła lęk, ale musiała poznać całą prawdę. Musiała dokładnie wszystko przeczytać i zrozumieć, co tak naprawdę wydarzyło się podczas Wielkiej Smoczej Wojny i kim jest Dareg.

            Nie wiem, czy już się domyśliłaś, ale tak… Jestem potworem, który już dwadzieścia dwa lata temu przyczynił się do śmierci dziesiątej tysięcy ludzi, a może nawet większej ilości? Już sam nie wiem. Wojna przyniosła ciężkie jarzmo. Krew, śmierć, zwłoki… miałem tego dość, ale żołnierz musi słuchać dowódcy, a ja byłem wtedy młody i głupi. Dostałem zawiadomienie, że muszę iść do wojska i pełen radości … poszedłem. Zabijałem. Moje ręce są ubabrane krwią niewinnych. Jestem mordercą, ale nie takim, jakim zapamiętała mnie historia. Proszę wysłuchaj mnie … Lucy.

***

            Oboje patrzyli na siebie, czekając na to, że jeden zacznie mówić. Jednak po słowach Zerefa nikt nie chciał nic powiedzieć. Prawda była okrutna. Nawet sam Jude czuł lekki wstręt do człowieka, który podczas wojny zrobił coś, co było niedopuszczalne.
- Zabawne. – Zaczął mówić Heartfilia. – Nie nawiedziłem swojego ojca, wiedziałem, że jest potworem, ale że aż takim?  Chyba nawet gorszym ode mnie?
- No z tym bym się nie zgodził – szepnął złośliwie Zeref. – Ale czy naprawdę przyszedłeś tu na pogaduszki?
- Wygrałem, więc to tylko kwestia czasu zanim otworzę skrytkę i zabiorę ten dokument. – Uśmiechnął się do niego. – Ale jak tak ci śpieszno do grobu… - Podszedł do fontanny i próbował wkładać w różne dziurki klucze, by móc sprawdzić, który do jakiego miejsca pasuje.
- Wojna…ona była straszna… - Pamiętał dokładnie wszystko.

Grudzień X762 rok

            Krew. Tak często ludzie ją widzieli, że zaczęli uważać za rzecz naturalną. Ulice , na których panował jedynie brud, trupy były porozwalane po każdym kącie. Ludzie umierali codziennie. Jak nie strzał karabinu, to choroby, głód, odwodnienie czy samobójstwo. Każdy miał dość, wszyscy pragnęli końca nieustających walk i rzezi. Młodzi ludzie pragnęli wrócić do domów, matki pragnęły zobaczyć swoich synów, żony mężów…Każdy czegoś pragnął, jednak były to tylko marzenia. Żołnierze maszerowali każdego dnia, zabijając, gwałcąc, kradnąc, niszcząc. Wszystko się działo tak szybko, nikt nie widział, kiedy zbrojni wkroczyli, kiedy zdążyli wszystko zniszczyć i odejść.
            Jeden grudniowy dzień nie różnił się zbytnio od reszty krwawych i bezlitosnych dni młodego żołnierza Zerefa Dragona, syna rolnika, który zginął po bombardowaniu na rodzinną miejscowość. Trzymając krzyżyk, jedyną pamiątkę po ojcu, wciąż miał nadzieję, że pewnego dnia wszystko się skończy. I dlatego ten dzień trochę się różnił od innych. Tego dnia, siedząc w opuszczonej budowli w centrum stolicy Fiore, dowódca Aferius Heartfilia, obudził wszystkich swoich podwładnych z rana. Chciał im przekazać szczęśliwą wiadomość na temat wojny i tego, co może się wydarzyć w najbliższym czasie.
- Wstawać lenie niewyrobione! – krzyknął do żołnierzy, mężczyzna w średnim wieku, z pojawiającą się już na głowie łysinką. Żołnierze niechętnie zaczęli się podnosić, próbując słuchać swojego przełożonego. – Wojna może się zakończyć, ale musimy pokonać ruch oporu, który perfidnie działa z zaskoczenia niedaleko stolicy. – Wszyscy zamilkli. Nie wiedzieli, co mają o tym sądzić. Uważali, że jest to okrutny żart, a nie fakt. – To jest prawda. Nasz oddział wyruszy dziś i zniszczy tajemną bazę, dzięki czemu zapewnimy ludziom KONIEC WOJNY!!!
- Tak!!! – Wszyscy krzyknęli, jak jeden mąż mając nadzieję, że słowa generała są prawdą.
- Ej, ty! Dragon! – Do Zerefa zawołał mężczyzna w wieku jego dowódcy. – Jestem Jose Porla, zastępca generała.
- Tak? – Odwrócił się w stronę mężczyzny, nie witając go tak, jak na żołnierza przystało.
- Możesz być dumny, gdyż Aferius Heartfilia dostał twoje akta z dokonaniami. Okazuje się, że jako jedyny w oddziale miałeś tak ogromną styczność z ładunkami wybuchowymi oraz z komputeryzacją wojenną. Ciesz się, zostałeś wybrany do tego, by opleść całe miasto ładunkami, które no są dosyć silne. – Jose uśmiechnął się drwiąco w stronę Zerefa.
- Dlaczego całe miasto, a nie tylko część, gdzie jest ruch oporu? – Nie do końca rozumiał strategię, jaką obrali jego przełożeni.
- Żołnierzu, czy chcesz końca wojny? – zapytał go Porla, patrząc mu prosto w oczy.
- Chcę.
- Więc takie głupie pytania opóźnią jej koniec. – Obrócił się na pięcie. – Masz pójść z kilkoma żołnierzami, którzy pomogą ci przenosić ładunki. Najlepiej będzie, jak ustawisz je w takiej odległości, że będzie wystarczył jeden, by reszta wybuchła od niego. My już ten największy ustawimy, ty się zajmij tymi mniejszymi.
- Tak jest! – Tym razem zasalutował człowiekowi o wyższym stopniu. – Co oni planują?

Teraz

- Żołnierz musi słuchać ludzi od siebie ważniejszych. – Rozmyślanie przerwał mu Heartfilia, któremu w tym czasie udało się umiejscowić pięć kluczy.
- Nic nie usprawiedliwia mojego czynu! – Zeref znał swoje grzechy. Wiedział, że od nich nie ma wybawienia.

Grudzień X762 rok

            Powoli zaczął układać kolejne ładunki, które wziął od swojego przełożonego. Kilkoro z żołnierzy pomagało mu z ustawieniem i przenoszeniem ogromnej paczki z materiałami wybuchowymi. Zeref ustawiał je, tak jak mu kazano. Jednak w jego sercu istniał cień wątpliwości, spowodowany brakiem jakiejkolwiek ludności. Było pusto. Nikt mu nic nie chciał powiedzieć, a Jose Porla jedynie odburknął, że „już tym się zajęli”. Nie wiedział, po co są te ładunki, po co niszczyć to miasto. Jednak pozostawała kwestia rozkazów. Były one niepodważalne, a jakikolwiek występek mógł spowodować, że ludzie zaczęli by go traktować, jak dezertera.
- Prawie koniec – oświadczył, widząc, że zbliża się do granic miasta. Żołnierze zaczęli się powoli rozchodzić, a on sam miał sprawdzić, czy wszystko jest na swoim miejscu i dać znać generałowi, że można detonować. – Gdzie są ludzie? – Będąc wewnątrz miasta zaczął się rozglądać dookoła. Spoglądał przez okna, będąc ciekawym, czy będą niszczyć same budynki.
            Zeref szedł od budynku, do budynku, jednak nie widział nikogo. Było całkowicie pusto. Westchnął ciężko, a następnie nacisną na klamkę, by móc wejść do środka jednego z  domów. Szarpnął za nią, jednak drzwi nie chciały się otworzyć. Zdziwiony jeszcze mocniej pociągnął, jednak nic to nie dawało. Zaczął rozglądać się dookoła. Jednak nie widział niczego, co mógłby użyć do zniszczenia przeszkody. Podszedł do okna i zaczął bacznie się przyglądać. Już miał iść, gdy nagle coś usłyszał. Spojrzał jeszcze raz. Ujrzał dziewczynę, czołgając się po ziemi. Miała związane ręce i nogi. Z prawego boku sączyła jej się krew. Łzy płynęły pod jej bladych policzkach. Patrzyła na niego, błagając by wszedł do domu i pomógł jej. Nie potrafił. Jedyne, co w tej chwili mógł zrobić, to pójść do przełożonego i dowiedzieć się, co się wydarzyło w tym miejscu.
- Co się tu dzieje?! – wrzasnął do Heartfilii, który był tak bardzo zaskoczony pytaniem Zerefa, że zaczął wymierzać w niego bronią. – Co to ma znaczyć?
- Masz tu detonator. – Podał mu urządzenie, wciąż mierząc pistoletem w niego. – Czegoś więcej potrzebujesz?
- Tam są ŻYWI LUDZIE! – Miał dosyć. Nie chciał więcej zabijać, a szczególnie w taki okrutny i bezlitosny sposób.
- To jest WOJNA! Nie wiemy, kto tak naprawdę należy do ruchu oporu! – Przed Zerefa wystąpił Brain Orasion, trzymający w dłoni walcowatą skrzynkę z wojskową klawiaturą, wszczepioną w przedmiot.
- Co to jest? – zapytał w końcu zdziwiony Dragon.
- Klucz do pokonania NAS. Odebraliśmy to im. Potrzebne nam jest tylko hasło, a tylko odpowiednie litery mogą otworzyć kolejne zamki. – Czarnowłosy mężczyzna nie spodziewał się, że może usłyszeć takie wyjaśnienia. Nie wierzył, że dla czegoś takiego chcą zabić niewinnych ludzi. – Zabij! – Wyrwał z rąk Heartfilii detonator, który włożył w dłoń Zerefowi.
- Nie… NIE!!! – krzyknął rzucając urządzenie na bok. W zamieszaniu pochwycił tajemniczą skrzyknę, a następnie zaczął uciekać, ile tylko sił miał w nogach. Był młody i wysportowany, dzięki czemu miał szansę uciec przez mężczyznami w średnim wieku.
            Był już na małym wzgórzu, z którego było widać miasto, które mogło zamieszkiwać kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Patrzył na budowle wokół których wciąż znajdowały się ładunki wybuchowe.
- Muszę zawiadomić kogoś, tam są żywi ludzie! – Wciąż powtarzał sobie. Nie miał czasu, musiał działać. Szybko zaczął schodzić ze wzniesienia, gdy nagle usłyszał przeraźliwy wybuch, któremu towarzyszyła fala ciepła, docierająca do samego Zerefa. – Nie! – krzycząc, odwrócił głowę. Spojrzał na miasto, które stanęło w płomieniach. Nie chciał wierzyć, że to się zdarzyło. Płakał. Brud i łzy zaczęły mieszać się ze sobą.- Muszę to uratować! – Spojrzał na skrzynię, w której prawdopodobnie znajdował się dokument, który mógł zadecydować o losach wojny.

Teraz

            Jude Heartfilia wciąż bawił się w dopieranie odpowiednich kluczy do otworów. Zeref, co chwilę śmiał się z niego, gdy ten po raz kolejny mylił się.
- Co tak ci do śmiechu?! – wrzasnął na niego Acnologia Drugi. – Wcześniej chyba tak nie mogłeś się śmiać? Mój ojciec powiedział wszystkim, że to ty sprzeciwiłeś się rozkazom i zdetonowałeś bomby wiedząc, że ludzie są wewnątrz. Musiałeś uciekać, chować się, aż jakimś cudem dotarłeś do mojego domu.
- Tak… Znaleźli mnie. Musiałem uciekać, byłem ranny, jednak gdy dotarłem do domu Layli… Ona przyjęła mnie z otwartymi ramionami. – Uśmiechał się szeroko na myśl, o ukochanej kobiecie, która zmieniła całe jego życie.
- No i już się udało.  – Dumnie pokazał Zerefowi klucze, które stały wewnątrz fontanny. – Siedzisz za spokojnie. Coś planujesz? Ktoś przyjedzie i cię obroni?
- Nie wiem? Może? Phi – prychnął pod nosem.

***
            Coraz więcej łez spadało na kartkę papieru, na której Zeref Dragon, jej kuzyn, zawarł swoje ostatnie słowa do niej.

            Pokazałem Ci to, co uczyniłem podczas wojny. Codziennie to mi się śni. Ta dziewczyna prosząca mnie, bym uratował jej życie. Czy coś zrobiłem? Jak teraz myślę mógłbym wybić to okno, ale wtedy jakoś… nie pomyślałem… Tak bardzo teraz tego żałuję.
            Zabawne… Pisząc do Ciebie ten list, nie sądziłem, że zacznę Ci pisać takie głupstwa, ale chciałem chociaż raz powiedzieć Ci prawdę… Całą prawdę. Proszę przeczytaj list do końca, bo teraz ta część będzie dotyczyła ciebie i twojej matki.


Sierpień X763 rok

            Miał już tego dosyć. Gdziekolwiek się nie znalazł, kiedykolwiek się nie znalazł od razu ktoś pragnął go pojmać, zranić, zabić. Jako jedyny sprzeciwił się rozkazom, a został potraktowany z takim okrucieństwem. Nie wiedział, co ma robić, gdzie się schować, gdyż na każdym kroku spotykał kogoś, kto chce jego głowy.
            Tego wrześniowego poranka, zapowiadało się, że będzie spokojnie i cicho. Opuścił trochę wartę i to go zgubiło. Musiał uciekać. Krew tryskała mu z prawego ramienia. Nikt nie chciał mu pomóc. Nie mógł zgubić napastników. Wydawało mu się, że cały świat jest przeciw niemu.
- Co mam teraz zrobić? – zapytał samego siebie, skręcając w kolejną ulicę, która zaczęła prowadzić do bogatej dzielnicy. – Las. – Gdy zauważył kłębek drzew, nawet się nie zastanawiał. Zaczął biec po trawniku, próbując wejść w gęstwinę zieleni. – Cholera! – Czuł, że coraz bardziej słabnie. Nie miał sił, by dalej biec. Chciał się zatrzymać, odpocząć, jednak wiedział, że wciąż za nim są jacyś ludzie.
- Kim jesteś? – Słysząc czyjś głos ogromnie się zdziwił.
- Idź stąd! – wrzasnął na blondwłosą dziewczynę o czekoladowych oczach, która siedziała w altance czytając książkę.
- Chodź za mną. Pomogę ci! – Widząc jego ranę nawet się nie zastanawiała. Chciała mu pomóc. – Obiecuję, że cię nie wydam. Chodź szybko! – Podeszła do niego, a następnie zaczęła go ciągnąć za drugą rękę.
            Zaczął iść za nią, mając pewne wątpliwości. Nie wiedział, kim jest ta dziewczyna, ale chciał jej wierzyć. Potrzebował pomocy, a ona nie wyglądała na złą osobę.
- Dziękuję – szepnął cicho.
- Wejdź tutaj. – Wskazała na drewniane drzwi, które prowadziły do jakiegoś podziemnego pokoju. Zeref nie zastanawiał się. Wszedł do środka, gdy blondynka otworzyła mu drzwi. Kiedy byli już na samym dole, dziewczyna zapaliła światło. Oczom Dragona ukazał się pokój niewielkich rozmiarów, w którym znajdowało się łóżko, stolik i parę książek.
- Dlaczego mi…? – Chciał dokończyć pytanie, jednak w jednej chwili tak bardzo osłabł, że stracił przytomność.

Teraz

            Twoja matka była wspaniałą kobietą. Mogłem być mordercą, gwałcicielem, albo kimś jeszcze gorszym. Pomimo wszystkiego, ona mi pomogła. Wtedy jeszcze nie rozumiałem „Dlaczego?” Layla była naprawdę wspaniałą osobą.

Sierpień X763 rok

            Powieki zaczęły powoli podnosić się do góry. Czuł przeogromny ból w ramieniu, ale żył. Nie był w żadnym więzieniu, klatce, czy obskurnym pokoju, tylko w miejscu, do którego zaprowadziła go tajemnicza dziewczyna. Zaczął rozglądać się dookoła. Blondwłosej piękności nie było obok niego, ale i tak był szczęśliwy. Jego rana była owinięta bandażami, obok leżały czyste ubrania, a na stole była położona taca z jedzeniem i piciem.
- Kim ona jest? – Wciąż zastanawiał się nad tożsamością dziewczyny.
- O! Obudziłeś się? – Nagle usłyszał głos po swojej prawej stronie. Wzrok skierował prosto na przepiękną damę, o promiennym uśmiechu, ubraną w szkarłatną suknię. – Czujesz się lepiej?
- Jesteś … piękna… - powiedział cicho. Te słowa głęboko zdziwiły blondynkę, gdyż nie spodziewała się ich usłyszeć z ust Zerefa. – Dlaczego serce tak mi szybko bije?
- Dziękuję – odpowiedziała nieśmiało.
- Jak masz na imię?
- Layla…, a nazwisko musisz znać? – Po jej wyrazie twarzy było widać, że nie chce zdradzić go zdradzić.
- Wolałbym wiedzieć – mówił szczerą prawdę. – Jednak jeśli bardzo nie chcesz, to jakoś … wytrzymam. A ty nie chcesz znać mojej tożsamości?
- Ależ nie muszę, bo cię znam. – Od razu na jej twarz powrócił ciepły uśmiech. – Jesteś Zeref Dragon.
- I nie chcesz mnie wydać, pani święta? – zadrwił sobie z osoby, która go uratowała.
- A więc dobrze. – Wzięła głęboki oddech, a następnie usiadła obok czarnowłosego. – Mam na imię Layla Heartfilia.
- Że… CO?! – wrzasnął tak głośno, jak tylko potrafił. Następnie chwycił dziewczynę za nadgarstki i przewrócił na łóżko. – Co mi zrobiłaś?!
- Nic – Starała się go zapewnić Layla. – Daj mi chwilę, a ci wszystko wyjaśnię!
- Gadaj, bo inaczej…
- Nawet jeśli mnie zgwałcisz, to nie będzie to gorsze od tego, co mi zaserwował mąż w noc poślubną… - Zeref słysząc to delikatnie obluzował nacisk. Wciąż patrzył na twarz Layli, która z trudem powstrzymywała łzy.
- Przepraszam. – Puścił ją,  a następnie odsunął się na bok. – Nie chciałem cię skrzywdzić.
- Wiem… To mój teść jest mordercą, a nie ty…
- Skąd? – Spojrzał na nią. Delikatnie uśmiechała się. – Nie rozumiem cię. Kim jest twój mąż? Dlaczego mi pomagasz?
- Moim mężem jest przybrany syn Aferiusa Heartfilii – zaczęła mu tłumaczyć - a ja ci pomagam, bo ich oboje nienawidzę. Podoba ci się powód?
- Sam nie wiem. Będąc tak blisko wroga? – Wziął ze stołu jedzenie i zaczął powoli zapełniać pusty żołądek. – A co takiego ci zrobili?
- Już mówiłam… Noc poślubna to był praktycznie gwałt. Haha. – Zaśmiała się cicho. – Chcę się na nim zemścić.
- I tylko dlatego mi pomagasz? – Sam nie wiedział, czemu o to pyta, ale chciał ,by miała także inny powód.
- Czyżbyś … zakochał się we mnie? – Zeref słysząc to, o mało co nie zadławił się kanapką, którą spożywał. – Czyli tak… - Uśmiechnęła się do niego delikatnie.
- To nieprawda! – Zawstydzony odwrócił się od niej, chowając swoje zaróżowione policzki. – Przecież nie mogłem się w niej zakochać. Nie istnieje miłość od pierwszego wejrzenia. – Zaczął się nad tym zastanawiać. W tym czasie Layla zdążyła przybliżyć się do niego.
- Wiesz … jesteś bardziej przystojny od mojego męża.
- Nie drwij ze mnie – poprosił ją Zeref. – I tak będę tu chwilę i uciekam. Nie chcę byś miała przeze mnie kłopoty.
- Zostań! – krzyknęła głośno. – Tu jest tylko jedna służąca. Nie ma zbyt wielu pieniędzy, a mój mąż wyjechał na kilka miesięcy.
- Phi – prychnął cicho Dragon. – Przykro mi, ale nie mogę. Nawet cię nie znam i w tej chwili nie potrafię zrozumieć, dlaczego chciałabyś bym tu został.
- Nie jesteś zły. Ty próbowałeś jakoś zapobiec tragedii, jesteśmy po tej samej stronie, ale … Chyba powód jest bardziej samolubny. Potrzebuję pomocy, a nie mam nikogo blisko, komu mogłabym zaufać. – Delikatnie dotknęła policzka Zerefa, jednak ten od razu odepchnął jej rękę.
- Nie próbuj mnie oczarowywać. Nie jestem taki, jak myślisz!
- Przepraszam. – Wstała, a następnie skierowała się w stronę drzwi. – Pójdę już…. Odpocznij i jeśli będziesz chciał uciec… droga wolna. I dziękuję. – Łzy zaczęły spływać po jej policzkach. – Za to, że chociaż przez chwilę mogłam się poczuć ważna.
- Cholera, czemu to powiedziałaś. – Od razu ruszył się z miejsca, by podbiec do niej i przycisnąć do ściany. – O czym ty gadasz? Nie znasz mnie! To, że tu jestem, to wystarczający dowód, by ewentualnie cię skazać i zabić. DLACZEGO MNIE CHRONISZ!!!
- Bo tak, jak ty ja poświęciłam siebie, by coś chronić! – Odepchnęła go od siebie, a następnie wybiegła z pokoju. Zeref zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.
- Co ty chronisz? – powiedział do samego siebie,  a następnie podszedł do skrzynki, która stała w kącie.

Teraz

            Zeref patrzył na Jude’a, który z uśmiechem pełnym dumy niszczył osłonę, która wbrew pozorom, wyglądała na kamień. Powoli, wydzierając ją, odsłaniały się kolejne części skrzyni, która była najcenniejszym skarbem Fiore.
- Jesteś teraz z siebie zadowolony? – zapytał w końcu Dragon. – Będziesz miał teraz wszystko…
- No nie wiem, a jak z nią? ONA też jest moja? – Jude odwrócił się w jego stronę. Czuł, że odniósł już pewne zwycięstwo.
- Jesteś żałosny …

Wrzesień X763 rok

            Zeref na samym początku nie mógł podjąć decyzji. Umysł podpowiadał mu, że powinien uciec, jak najdalej, jednak serce wciąż biło dla jednej kobiety, która okazała się być dla niego tą jedyną. Przez lata patrząc na swoich rodziców śmiał się, że prawdziwa miłość nie istnieje, że człowiek nie może od tak zakochać się w drugiej osobie. A teraz? Sam doświadczył tego cudu, jakim jest miłość. Jednak nie mógł się do niej zbliżyć. Patrzył na nią, ale tak, żeby ona nie widziała. Uśmiechał się, gdy stała odwrócona tyłem. Wyznawał jej miłość, gdy nie słuchała. Wiedział, że nawet jeśli będzie ją kochał, ona ma męża, a raczej zadanie, które było ważniejsze od wszystkiego. Jednak on ją kochał.
            Właśnie te kilka dni poświęcił, by otworzyć tajemną skrzynkę, której zawartość była nieznana. Layla na każdym kroku pomagała mu rozwiązać zagadkę, jednak ich starania nie przynosiły skutku, gdyż nie znali hasła, a jedyną podpowiedź, jaką znaleźli było „Kogo kochasz?”. Próbowali z imionami, ale co z tego, jak wszystkie próby zawodziły.
- Może pomyślmy logicznie? – zaproponowała Layla. – Po pierwsze zacznijmy od tego. Dlaczego dali podpowiedź? – Oboje siedzieli w altance, rozkoszując się ciepłem, któro dawało słońce.
- Albo żeby z kogoś zadrwić, albo …
- … chcieli, by ktoś to znalazł – dokończyła za niego blondynka. – Ale po co? Może chcieli dać to komuś?
- To był ruch oporu. Może oni chcieli pokazać, że jest coś co wszyscy powinni kochać? – Zeref na chwilę zamilkł. – O co walczyliśmy? O kraj, o wolność… o Fiore! Pamiętasz? Zawsze jak wpisywaliśmy pięć liter, mogliśmy usłyszeć taki brzdęk.
- Warto spróbować. – Oboje spojrzeli na skrzynkę. Zeref podszedł do niej, a następnie zaczął wciskać kolejne litery. Została ostatnia. Przełkną głośno ślinę i nacisną. Usłyszeli charakterystyczny dźwięk. Wieko otworzyło się.
- Hahaha!!! – Dragon zaczął się głośno śmiać.
- Co się stało? – Zaniepokojona Layla podeszła do niego, jednak nie mogła zajrzeć do wnętrza skrzynki, gdyż zasłaniał ją czarnowłosy.
- O co walczyliśmy? O NIC! – wrzasnął na całą rezydencję, a następnie pokazał dziewczynie pusty otwór. – Nie mam, po co żyć… - Rzucił  skrzynkę na ławkę, a następnie zaczął biec w stronę swojej kryjówki.
- Zaczekaj! – krzyknęła Layla, która bała się, że może zrobić coś głupiego. – Co ty robisz? – Leżał na swoim łóżku, patrząc na czarny sufit.
- Myślę, jak się zabić – odpowiedział jej szczerze.
- Jeszcze czego durniu! – Podeszła do niego, a następnie uderzyła go z całej siły w brzuch. Mężczyzna zgiął się w pół. – Mam nadzieję, że boli. Co ty wyprawiasz?
- Zamknij się! A po co mam żyć? Nie mam nikogo! Jestem poszukiwany. Nie mam dla…- Nie zdążył dokończyć. Layla uklęknęła przed nim, by móc pocałować go w usta.
- Masz mnie. – W oczach miała łzy. Nie chciała, by ją opuszczał.
- Niedługo wróci twój mąż. – Odepchnął ją od siebie. – A ja muszę uciekać.
- Wróci dopiero za miesiąc! A ja… ja ci mogę pomóc! – Nie bała się konsekwencji swojej czynów.
- A niby jak? – zapytał z ciekawości. – Zapłacisz komuś?
- Niedawno zrobiłam coś, co umożliwiło mi wypowiedzenie życzenia… jak można tak to nazwać. Nie wykorzystałam go, dlatego teraz chcę to zrobić. Zostań moim bratem, który odnalazł się po latach. To prawda… prawie, bo naprawdę odnalazłam brata i mogę to wykorzystać. – Znowu do niego podeszła. – Chcę ci pomóc. Chcę …
- A twój mąż?
- Dlatego proszę… ja chcę zapomnieć. – Spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
- Mogę cię wykorzystać? – Nie odpowiedziała. Kiwnęła tylko lekko głową. Zeref nie czekał. Zatopił się w jej ustach, biorąc wszystko, co mu dawała.

Teraz

            Czy wierzyło w słowa, zawarte w liście? Na pewno, gdyż wiedziała, że jej matka była szczęśliwa. Tak bardzo pragnęła usłyszeć, że jednak w życiu Layli był ktoś, w kim mogła pokładać wszelkie nadzieje.

            Tak, więc wiesz, że twoja matka zdradzała swojego męża… ze mną. To ja byłem jej kochankiem. Powiem Ci szczerze, że nie chciałem tego, ale nie potrafiłem się oprzeć uczuciu, które żywiłem do Layli. Teraz już znasz tą historię. Ja Zeref Dragon, na prośbę twojej matki i pomocy FBI, stałem się jej zaginionym bratem, Daregiem Froze. A skąd to „n”. Musiałem je mieć, gdyż pasowało do mojego prawdziwego imienia i nazwiska. Troszkę głupio zrobiłem, ale musiałem odpokutować za swoje zbrodnie.
  Jest jeszcze parę spraw, o których ci powiem. Dlatego proszę doczytaj do końca,  a następnie spal list i zrób wszystko, co ci każe Loki.
Teraz zostało mi powiedzieć jeszcze o dwóch rzeczach. Pierwsza z nich dotyczy tajemnej skrytki. Wiesz, że do otworzenia jej potrzebne są klucze, ale istnieje jeszcze hasło. Zapewne domyślasz się. Oboje z Laylą wykorzystaliśmy przedmiot, który zabrałem z wojny. Schowaliśmy to w miejscu, które praktycznie rzecz biorąc nas połączyło. A teraz pragnę zniszczyć dokument, gdyż wiem, że jego istnienie zagraża całemu państwu… Kłamstwo. Tak, jak wtedy, 21 lat temu. O co walczymy? O nic… Bo ja nie walczę. Ja staram się ochronić to, co jest dla mnie najcenniejsze… Moją Najukochańszą Córkę. Ciebie Lucy.

            Nie potrafiła powstrzymać łez. Tak bardzo chciała poznać prawdę. Była ona bolesna, ale szczęście jakie czuła przy czytaniu ostatnich słów akapitu sprawiły, że coraz bardziej kochała swojego ojca. Jednak zbliżając się do końca listu, domyśliła się, co Zeref zamierza zrobić. Nie spaliła go. Rzuciła go na bok, pobiegła się ubrać w coś ciepłego, a następnie pognała prosto do swojego dawnego domu. Nie wzięła nawet samochodu, nie chciała by ktoś ją zauważył. Wiedziała, że musi szybko dotrzeć na miejsce, bo inaczej, może się wydarzyć coś strasznego.

***

            Już prawie koniec. Jude’owi zostało jedynie wpisać hasło i cieszyć się zdobytą pulą nagród.
- Layla po moim powrocie powiedziała mi, że jest w ciąży. Mój ojciec, który zamieszkał sobie w odnowionej stolicy, gdy tylko dowiedział się o tym, płakał z radości. – Zamilkł na chwilę.
- Sam nie wiedziałem, czyje to dziecko, ale … jak się narodziła Lucy, ja zrobiłem test na ojcostwo… To była moja córeczka. TY nie miałeś do niej prawa. Ona nie powinna nazywać cię ojcem. Ja wiedziałem o niej wszystko. Co lubi? Gdzie ma swoją tajną skrytkę? Z kim się zadaje? Jakie jest jej marzenie? Zawsze byłem przy niej, a ty…? Byłeś jej ojcem. – Łzy zaczęły spływać po policzkach Darega. [PS Czas Lucy, a Zerefa. Kiedy oni zaczynają rozmowę, ona już do nich biegnie. ;) ].
- Mogłeś ją sobie wziąć. Nikt ci nie bronił. – Z uśmiechem na twarzy spojrzał na napis, wyryty na skrzynce. – Kogo kochałeś? I pięć literek? Oczywiście powiedział mi o tym ojciec, bo sam to zauważył. Layla. – Zaczął powoli wpisywać imię. – Tylko ją kochałeś.

***

            Lucy ujrzała zarys swojego dawnego domu. Poczuła, jak nadzieja do niej wraca. Teraz tylko zaczęła się modlić, by udało jej się zdążyć na czas. Czy miała jakiekolwiek szanse? Nie. Bo jak tylko wybiegła za rogu, poczuła, jak ktoś ją chwycił za pas.
- Nie możesz! – krzyknął do niej Loki. – Miałaś się mnie posłuchać!
- Ale tam jest MÓJ ojciec! – Próbowała się wyrwać, szarpała się, jednak nic to nie dawało. Nie miała szans w starciu z silniejszym od niej mężczyzną.
- Przykro mi Lucy, ale on musi doprowadzić ten plan do końca. – Starał się jej to wytłumaczyć Loki. Dziewczyna powoli zaczęła się uspokajać. Wzięła głęboki oddech i ku zdziwieniu Regulusa, krzyknęła, tak głośno, jak tylko potrafiła:
- KOCHAM CIĘ!!!!!!!! TATO!!!!!! – Opadła na kolana.

***

            Została ostatnia litera i już koniec. Acnologia nacisnął ją delikatnie, a następnie wstał, podszedł do Zerefa i szepnął mu do ucha:
- Wygrałem.
- Na pewno? – Zeref zadał mu pytanie. – Miłość …Kocham Lucy, moją córkę … i ja i Layla ją kochaliśmy.
- Co ty? – Jude powoli się od niego odsunął.
- Kocham cię! Tato! – Zeref obrócił lekko głową. Wiedział, że te słowa wypowiada Lucy. Był taki szczęśliwy. Łzy zaczęły mu płynąć po policzkach.
- Trochę się napracowałem, ale … dzięki temu oboje pokazaliśmy, kogo kochamy. Ja i Layla. Przegrałeś! – Ostatni raz uśmiechnął się od ucha do ucha. – To koniec.
            Jude chciał uciekać. Wiedział, że za chwilą coś się wydarzy. Jednak było za późno. BUM, BUM, BUM!!! Zaczęło się od jednej, a kolejny wybuchały już, gdy tylko ogień do nich doszedł. Loki trzymał mocno Lucy, która wciąż próbowała się wyrwać. Krzyczała, płakała, błagała, by ją puścił. Jednak nie zrobił tego.
- ON MOŻE JESZCZE ŻYJE!!! – Wciąż wrzeszczała, ale Regulus był głuchy na jej prośby.
- Idziemy! – Zaczął ją ciągnąć za sobą.
- Nie, nie, nie! Ja mam tu Natsu, ja go kocham! Nigdzie nie idę!!!
- Jeśli on cię kocha, pozwoli ci odejść. Zeref mu wszystko wyjaśnił w liście! – Pochwycił twarz dziewczyny swoimi dłońmi. Patrzyła mu prosto w oczy, tak jakby chciał, by wiedziała, że mówi prawdę. – Jeśli tu zostaniesz, to ani ty, ani Natsu nie będziecie mieli normalnego życia. Gorzej! Tu się zacznie piekło, Lucy. Zeref poświęcił swoje życie, byś ty mogła żyć. Nie zmarnuj tego.
- Ale ja … - Nie była w stanie mówić. Tak bardzo chciała oddać się płaczu. Znaleźć spokojne miejsce, gdzie wyrzuci wszystkie swoje żale. – Ja chcę być z Natsu.
- Lucy… Przepraszam. – Zanim zauważyła, on zdążył wyjąć strzykawkę i podać jej dożylnie środek nasenny.
- Dlaczego? – zapytała, zanim całkowicie straciła przytomność.
- Przepraszam… - szepnął cicho.  – Naprawdę musimy uciekać… za granicę.

***

            Natsu z pełnym uśmiechem na twarzy, radośnie szedł w stronę mieszkania Lucy. Kochał ją. Teraz to wiedział i ona też miała zaszczyt to usłyszeć. Teraz zostało im tylko rozwiązać wszelkie sprawy i wieść spokojne życie. Wtedy jeszcze nie wiedział, co się wydarzyło.
            Wchodząc na ich piętro, od razu zauważył, że drzwi od mieszkania Lucy są otwarte. Rzucił się w ich kierunku, bojąc się, że coś mogło się stać Lucy. Jednak gdy wszedł do środka, odkrył, że w środku nikogo nie ma. Zarazem cieszył się z tego powodu, jednak wciąż pozostawało pytanie „Gdzie Lucy?”
- Może do niej zadzwonię ? – Zaproponował samemu sobie. Gdy wybrał jej numer, przyłożył słuchawkę do swojego ucha. Ogromnie się zdziwił, gdy po kilku sygnałach usłyszał dźwięk jej telefonu w mieszkaniu. Zaczął się kierować za dźwiękiem, aż natrafił na komórkę i na dziwny list leżący na ziemi. Podniósł go, a następnie zaczął iść w stronę swojego mieszkania. – Może jest u mnie? – Przyszedł mu do głowy, taki pomysł, jednak i tam nie było Lucy.
            Natsu podrapał się po głowie, a następnie poszedł do salonu, gdzie postanowił usiąść na kanapie i przeczytać tajemniczy list. Oczywiście zrobiłby to, gdyby na jego własnym stole, nie leżała koperta zaadresowana do niego. Zdziwiony, wziął ją do ręki, a następnie otworzył. Zobaczył, że w środku znajduje się krótki list.

Witam!
            Chciałbym już na samym początku przeprosić. Jest wiele rzeczy, które się dzisiaj wydarzą czy może już wydarzyły. Wiem, że nie powinienem do Ciebie pisać, jednak Lucy nie mogłaby znieść, gdybyś nie znał prawdy.
            Otóż chciałbym zacząć od tego, że nazywam się Dareg Froze, a raczej pod taką tożsamością TY mnie znać. Jednak w rzeczywistości mam na imię Zeref Dragon. Wiem, że może to być szokująca wiadomość, ale proszę Cię. Nie uważaj mnie za potwora, który chce zrobić coś złego. W tej chwili pragnę jedynie wybawienia. Chcę skończyć to, co zaczęliśmy z Laylą dwadzieścia jeden lat temu. To był jej plan. Schować dokument w tej skrzyni, zmienić hasło i podłożyć ładunki wybuchowe w całej rezydencji. Zapewne po tym zdaniu domyśliłeś się, że moja misja zakończy się śmiercią moją i Acnologii. Zaraz także po wybuchu wszyscy członkowie owej organizacji zostaną zamordowani przez moich ludzi. W tej chwili pewnie nie wiesz, dlaczego o tym, Ci piszę? Chodzi, o to, że Lucy musi uciec na kilka lat. Już załatwiłem jej papiery, opiekuna, miejsce na uczelni i mieszkanie. Wszystko. Dlatego proszę! Czekaj na jej powrót i nie próbuj jej szukać, gdyż w każdej chwili ktoś może czyhać na jej życie. Jeśli ją kochasz, to pozwolisz jej odejść i będziesz czekał na nią do momentu, gdy wszyscy członkowie Acnologii zginął.

Zeref

            Natsu nie mógł uwierzyć w te słowa. Wreszcie z Lucy wyznali sobie miłość, a teraz przyszło im rozstać się. Gorzej. Możliwe, że nigdy więcej się nie spotkają. Jednak wiedział, że nie może być samolubny. Wszyscy wokół poświęcali się w imię wyższej sprawy, a jemu przyszło tylko czekać.
- To chyba niewielka cena…
 Spojrzał na list, który znalazł w pokoju Heartfilii. Czytając go zaczął rozumieć. Gdyby miał w dłoni tylko swój list, mógłby być wściekłym na Zerefa, jednak jego wyznanie, które pozostawił własnej córce dobitnie świadczyły, o jego miłości do dziecka.

Więcej mnie nie spotkasz, gdyż dzisiaj zakończę to, co zaczęła twoja matka. Layla… była wspaniałą kobietą, która poświęciła WSZYSTKO, by tylko chronić nasz kraj. Tak myślałem przez wiele lat, jednak była we wszystkim jedna nieścisłość. TY. Gdyby nie ty, wcześniej rozpoczęła by swój plan. Ty byłaś tą, dla której zmieniła miarę wartości.
            Dzisiaj wszystko, a raczej prawie wszystko się skończy. Zrobię tą samą sztuczkę, co tego pamiętnego grudnia. Kocham Cię córeczko i proszę żyj kochanie, bo ja … Ja Ciebie kocham.

Twój Jedyny Ojciec… Dareg Froze


Ciąg dalszy (już ostatni) nastąpi w rozdziale 39, który wszystko zakończy. Zapraszam wszystkich, bo to naprawdę już prawie koniec.  Dlatego KOMENTUJECIE jak szaleni, bo naprawdę tego oczekuję J W ankiecie było 120 stałych czytelników, więc co? Zaskoczycie mnie i napiszecie te załóżmy 50 komentarzy? ;)

CIEKAWOSTKA: Pierwotnie Dareguś miał mieć na nazwisko Frozen, ale że Word mi zrobił spikusa, a ja na początku nie sprawdzałam rozdziałów, to wyszło, że mamy Froze, no i wy się przyzwyczailiście, a mi było głupio, więc zostało i zaczęła się sprawa z „N”

Czegoś nie rozumiecie? Wyjaśnię.
 Jedna rzecz może wydawać się dziwna. Dlaczego Zeref zaufał tajemniczej dziewczynie? W tamtej  chwili potrzebował pomocy, dostał zastrzyk nadziei, że ktoś mu jej udzieli, a Layla nie wyglądała na kogoś kto mógłby go skrzywdzić J

OSTATNI ROZDZIAŁ W NIEDZIELĘ, 21 WRZEŚNIA z OKAZJI OKRĄGŁEJ ROCZNICY J (TAK MINIE ROK OD ZAŁOŻENIA J )


32 komentarze:

  1. Ja nie chce końca bloga, nie będę miała co czytać :D (No dobra jeszcze masz tam 2 zaraz 3 blogi ale cii). Rozdział suuuuper, szkoda ze Zeref lub Dareg jak kto woli musiał zginać, albo chociaż gdyby Lucy mogła się jeszcze z nim spotkać ;3. Nie wiem co jeszcze napisać więc na tym skończę, Obyś miała chęci do pisania Pac'a i tego bloga nie związanego z FT.

    Aaaa przy okazji, Natsu koniec końców przeczytał list Lucy tia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak przeczytał, bo ten ostatni fragment, to jest to, co Lucy przeczytała, a ja zdradziłam dopiero na samym końcu. I trochę pomyliłaś. Prowadzę teraz Nowe Życie, PAC, Terra Mortuus już niedługo i jeszcze coś będę tworzyć, jak polubiłaś moją stronę facebooku, to tam zamieściłam "Co zamierzam jeszcze stworzyć :) ", oczywiście to będzie zależało od rozkładu zajęć na studiach itd :)

      Usuń
    2. Noo tak troszkę mi się pomyliło :p.

      Usuń
  2. ;-; Płaczę przez Ciebie, noo! A tak dawno nie płakałam ;-; A jeśli chodzi o prawdziwe imię Darega to się pochwalę, że już na początku "przygody" z tym blogiem tak się bawiłam tymi literkami :D Ale myślałam, że to tylko zbieg okoliczności, a co dopiero, że tam było jeszcze nazwisko O.O
    Ach, nie mogę uwierzyć, że to już prawie koniec ;-; Ostatnim rozdziałem będę się w spokoju i ciszy "delektowa ":D
    I na koniec (jak zwykle :P) pozdrawiam i życzę weny (chociaż nie wiem po co gdyż przecież można powiedzieć, że już skończyłaś :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wena zawsze się przyda, bo przy sprawdzaniu też się coś dopisze, coś odejmie i zawsze można jej życzyć :)

      Usuń
  3. Coś ta czułam :D już wcześniej domyślałam się że nie zrobisz ojcem Lucynki gościa który nawet nie pojawia się w opowiadaniu, ale jak napisałaś o tej niezgodności lat to byłam już na 99% pewna i właśnie kilka dni temu hsobie poprzestawiałam literki u Frozena, bo wiem że lubisz takie sekreciki ukryte na widoku. Co by tu jeszcze napisać... Serio zabiłaś Zercia?? Niegrzecznie. I szkoda mi Natsu 4 lata w celibacie teraz ma chłopak wytrfać?? Chyba że lucynka wcześniej wróci... o i w następnym rozdziale Erza będzie miała już dziecko :D Mam nadzieje że chłopiec o imieniu Jelall :D A i... dobra bo pisze o rozdziale który wyjdzie za dwa tygodnie ( chcesz żebyśmy zdechli czekając??) a nie o tym który jest poza tym świetny i w którym się w końcu wszystko wyjaśnia. Kocham cię i czekam, długo czekam na nast. rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, ja chcę cię zabić ... w następnym rozdziale wszystkiego się dowiesz (a może prawie) i wtedy zobaczysz czemu chcę cię zabić ;)

      Usuń
    2. To byłby zaszczyt zginąc z Twoich rąk, ale nie jestem pewna czy sama tego chcesz ponieważ gdy zabijesz mnie uśmiercisz także swoją wielką fanke i stałą czytelniczke. A tak poza tym chyba wiem o co ci chodzi i nie złość się, bo w następnym opowiadaniu kogoś fajnego jeszcze uśmiercisz a to nie będzie fajne. Szczerze to i tak się powstrzymałam że napisałam tylko o tym xD ty wiesz ile ja jeszcze miałam pomysłów co tam się potem działo?? Jescze coś o Lucynce było o Grayu i Juvi o... a z resztą nie ważne xD
      Wcześniej zapomniałam to teraz weny życze :P

      Usuń
  4. Jeżeli Lucy wyjedzie i zostawi Natsu to ja się potnę T_T Ja nie chcę, żeby go zostawiała... chociaż może to lepiej? Ja się wtedy Natsusiem zajmę :D XDD Jestem jakaś chora umysłowo. XDD
    Za krótki komentarz przepraszam, życzę weny i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wczoraj nie miałam czasu, ale dziś przeczytałam i komentarz wystawiam. TAAAAAAAAAAAAAAK!!!!!!!!!!! Wiedziałam Dareg to Zeref i jest ojcem Lucynki!!! Nie myliłam się!! Jednak umiem czytać kryminały xD Trochę mi przykro, że musiał się tak poświęcić... Jednak fakt, że robił to z miłości mnie pociesza. jeżeli chodzi o treść, to jest zrozumiała, ale gdybyś nie napisała na początku, że to część listu pomyślałabym, że to wspomnienia przed śmiercią. Znajomość Layli i Zerefa była dość słodka ^---^ Nieźle udało im się Acnologie wykiwać. No i końcówka.... Lucy musi wyjechać hym....? Już mi się co nieco w głowie układa z jej powrotem xD ale zobaczymy jak to poprowadzisz. Lucynka ukończy uczelnie i wróci do bezpiecznej już Magnoli ^---^ To teraz tylko czekać do 21 na następny~~
    Jesteś szatanem Olu! Kazać tak długo czekać! I jeszcze boję się co w nim będzie, no... Napisałaś, że nam się nie spodoba końcówka... Ja się boje no ;-------------------;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trochę daleko do 21, ale nie martw się będzie dobrze :) Cieszę się, że wszystko zrozumiałaś i, że jednak nie skiepściłam tych wspomnień ;)

      Usuń
  6. super , wspaniały rozdział czekam na kolejny ^,^ , niestety już ostatni T,T

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku.. Ty to wiesz jak grać na ludzkich emocjach ;( Ryczałam na tym jak bóbr ! Wee.. Dlaczego ?! Jak ty to zrobiłaś ?! Nigdy nie płakałam, nie ściskało mi żołądka ze smutku. A tu ? Płakałam.. Doprowadziłaś mnie do szczerych i realnych łez. Chwała ci ! No cóż.. Wszystko co dobre się kiedyś kończy ;) Czekam na ostatni rozdział i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Posłuchaj! Ty nie wiesz, jak ja ryczałam podczas pisania, a przecież wiedziałam, że to zrobię już od ... połowy opowieści? Nie pamiętam, ale chusteczki były mi potrzebne i bardzo dobrze :)

      Usuń
  8. Bardzo dobry rozdział :) Wszystko zostało wyjaśnione, a przynajmniej większość, bo nie wiem czy szykujesz jeszcze jakieś niespodzianki na koniec ^^ Podoba mi się to, że Lucy musi wyjechać :) Nie ma tak, że od razu jest wszystko dobrze, szczęśliwy są i nie ma problemów, a tak to Natsu chociaż sobie na nią poczeka :D Ja ani razu nie kombinowałam z tymi literkami, nie wpadłam na to, że Dareg to Zeref. Odwaliłaś kawał dobrej roboty Olu!
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze coś szykuję! Ja już mogę być nazywana diablicą :) I dziękuję bardzo za TAKI komentarz :)

      Usuń
  9. Dlaczego.. Dlaczego ten blog się już kończy :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo wszystko się kiedyś kończy! A mój blog i tak długo się ciągnął, więc chcę go zakończyć w dobrym świetle, a nie przeciągać bez sensu :)

      Usuń
  10. Jak zwykle rozdział świetny :). Bardzo mi się podoba jak styl w jakim piszesz, fabuła i ogólnie całokształt połączenia Fairy Tail i nowoczesnego świata ;). Podziwiam wytrwałość i czekam na nowego bloga, który bardzo mnie zaciekawił. Mam nadzieję, że nie będzie związany z FT, bo chciałbym zobaczyć jaki będziesz miała pomysł i jak sobie z nim poradzisz :3. Od teraz będę cię wspierać że wszystkich sił, zabieram się za czytanie kolejnych twoich blogów i komentowania! Jednocześnie ostrzegam, że nie zawsze będę w stanie (niestety nie mam pełnego dostępu do laptopa, a telefon czasami odmawia współpracy :c).Powodzenia i weny życzę :*. Także gratuluję wytrwałości i talentu ;). Pozdrawiam.
    Aria.
    PS Zapomniałam napisać, że boga zaczęłam czytać 4 dni temu ;D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za te miłe słowa. NOWY BLOG NIE BĘDZIE ANI TROCHĘ ZWIĄZANY Z FT, więc się nie martw. Jak chcesz mogę ... nie dam ci : http://terra-mortuus.blogspot.com/
      A jak nie działa link to w zakładce "PISZĘ" jest on, działający. tytuł bloga to Terra Mortuus. Nie będzie tu FT, więc zapraszam :)
      Naprawdę aż serce mi mocniej zaczęło bić, gdy przeczytałam, że mam kolejną czytelniczkę. Będę się modlić, by wszyscy sprzęty elektroniczne działały podczas czytania. Chociaż ty nie wiesz na jakim JA laptopie piszę. Zgroza i horror :)
      Cieszę się, że podoba ci się mój styl, akurat sama go lubię, a szczególnie te "złośliwe" zakończenia i zwroty akcja HUHU. Naprawdę bardzo się cieszę, że zostałaś moją czytelniczką :)

      Usuń
  11. JEJKUUU. Wspaniałe ! Aż się popłakałam. Coś czuję, że w następnym rozdziale będzie fontanna łez T^T

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak jak myślałam że Dareg (Zeref ) jest jej ojcem :-)
    No nie skomplikowałaś życie bohaterów ( ja się pytam , jak tak można?)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział przeczytałam we wtorek, ale pisanie komentarzy na bloggerze z mojej komórki nie jest zbyt wygodne, więc sama rozumiesz... ;D

    Dareg, a raczej Zeref kochankiem Layli, a na dodatek ojcem Luce? Ciekawe :D
    Przyznam, że bardzo ładnie to opisałaś, wzruszyłam się :')

    I łał, zaskoczyłaś mnie tym "rozstaniem". Myślałam, że zrobisz coś w stylu "co słychać u naszych bohaterów po 4 latach",
    a tu proszę bardzo. Nasi bohaterowie spotkają się dopiero po 4 latach!

    Mam nadzieję, że to będzie super romantyczne oraz wzruszające spotkanie :D
    Chcę płakać jak bóbr xD Kurde, nie mogę się doczekać x)



    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda że to juz prawie koniec detektywa tak fajnie się go czytało... :c No i mam nadzieje ze Zerefcio przeżyje, bo jak nie to Reinu będzie bardzo smutna tak jak wtedy gdy Jellal zginął :'( i nie wybaczy okrutnej Oli Ri-san ;__; Natsu w celibacie XD i coś czuje ze Gajell nie stchórzył i zostaną z Levy ładna parka^^
    Ja ne~
    Reinu~

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesteś wielka!!!
    Czekam na ostatni rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiedziałam, że Fr... Zeref jest ojcem Lucy :D Ale z obrotem spraw podczas wojny mnie zaskoczyłaś... Myślałam, że na prawdę jest jakimś zbrodniarzem, a on po prostu musiał wykonać polecenia przełożonych. Szkoda tylko, że tak późno się zorientował o wszystkim...
    Jest jedna rzecz, którą mnie nieco zawiodłaś. Pomijam już nieliczne błędy, ale... jestem fanką wybuchów, materiałów wybuchowych i ogólnie pirotechniki :D Jak na osobę, która ma "normalne" pojęcie o bombach, itp. to napisałaś wszystko bardzo ładnie, ale w mojej głowie rodziły się bardziej szczegółowe sceny. Szczególnie podczas samego wybuchu... xD
    I wiem, że jest zakaz komentowania tego twojego rysunku, ale on jest taki fajny xD I jeszcze "proszę nie komentować tego czegoś" mnie zniszczyło xDDD
    Znajomość Zerefa i Layli... miejscami była urocza, miejscami przegenialna, a czasem... zbyt naiwna. I nie mówię tu o zachowaniu Zerefa, z nim wszystko w porządku :D Zdziwiło mnie tylko, że Layla tak otwarcie mówiła mu o... pewnych sprawach. A bardziej chodzi mi o to, w jaki sposób mu to powiedziała. No ale, mniejsza z tym xD Było słodko xD
    No i końcóweczka, jak wisienka na torcie :D Znów jest, dosłownie, boombastyyycznie xD
    No i Lucyna musi wyjechać... Ale coś czuje, że ... no dobra, nie będę pisać by czasem nie trafić xD Ale mam przeczucie, że nie będzie tak źle :P
    Z niecierpliwością czekam na ostatni (:C) rozdział :* WENY!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to było naiwne, a szczególnie niektóre sceny, ale przepraszam na facebooku, tu chyba też. Po prostu miałam inne wyobrażenie tego wszystkiego, a jak zaczęłam pisać, to już mi tak ślicznie nie wychodziło. Pomimo wszystko najgorsze są wyjaśnienia. Wiem, że jest maniaczką wybuchową, więc przepraszam, że nie opisałam tego bardziej, ale nie potrafię, A co do Layli jeszcze... dlaczego tak się zachowywała. Chciałam to trochę tak przedstawić, że ona hmm.. została z brzemieniem sama i w momencie, gdy pojawił się Zeref poczuła pełną ulgę, że nie jest sama w cierpieniu. Bombastycznie ... nie, nie umiem szczegółowo opisywać takich scen. Wybacz ;) No i ostatni rozdział i zobaczymy, co w nim nasklejamy ;)

      Usuń
    2. Co do scen wybuchu, nie przepraszaj xD Pisałam, że jak na osobę, która "normalnie" się tym interesuje (czyli nie miała z tym styczności np.) to opisałaś to bardzo dobrze :))) A jeżeli chodzi o "naiwność", to chodziło mi tylko i wyłącznie z tą sceną Layli. I może naiwność to złe słowo, bo jak właśnie mi napisałaś - to miało ukazać ulgę, że znalazł się ktoś, kto pomoże nosić jej ciężkie brzemię, na kogo pomoc może liczyć. Po prostu zaskoczyło mnie to, jak... mówiła o nocy poślubnej :P I nie chodzi mi o fakt, że to powiedziała to, tylko w jaki sposób. Że otwarcie, to raz, ale brakowało mi tu... no nie wiem, wiadomo że Layla bardzo dzielną i mądrą kobietą była, ale odniosłam wrażenie jakby się z tego wyśmiewała, co zrobił jej Jude, w taki trochę niestosowny sposób :P Tak to przynajmniej w jednym momencie wyglądało, ale jak pisałam - to już się czepiam, bo całościowo rozdział wyszedł bardzo świetny! Do teraz przeżywam wspomnienia Zerefa związane z wojną, może to dlatego że ostatnio przymierzam się do czegoś... *zatyka sobie ryjek*, ale to było po prostu genialne :D No i zapomniałam jeszcze napisać, że długi rozdział ci wyszedł, ale nie tak męcząco długi jak u mnie xD Więc to też na plus ^.^

      Usuń
    3. Chciałam TO wszystko zakończyć w jednym rozdziale i fakt twoje są strasznie długie i muszę czytać na raty, ale to nie zmienia faktu, że są świetne. I co ty znowu tam kombinujesz w swojej głowicy ...
      A i może trochę Layla się z tego naśmiała, a może nie. Nie wiem. Napisałam, jak napisałam i już tak zostaje ;)

      Usuń
  17. Ohayo!
    Jeszcze nie skomentuje,rozdziału,bo wiesz co ide zrobić? Przeczytać ten blog od nowa!!!
    Fried-ona nie żartuje
    No jasne,że nie już muszę sobie przypomnieć wszystko aaaż dojde do tego rozdziału,a wtedy skomentuje.
    I dziewczyno!!! Dokonałaś niemożliwego! Ja uwielbiam blogi o paringu NaLu i żadko cxytam blogi niedokończone.Więc,ten blog zaczęłam jak był nie skończony,a "nowe życie,które od was otrzymaliśmy" zacznę jak skończę tego
    I...Uwielbiam cię za te blogi! Są odlotowe! Oby tak dalej! *Skacze*
    Fried-*bierze Marike,za ramiona i wyrzuca z pokoju*musiałem bo by zrobiła dziure w podłodze
    *Drzwi otwierają się z chukiem*
    Frieeed!!! Zabiję!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Jak przeczytasz, to mi powiesz, czy się poprawiłam i coś ci powiem... ja planuję wszystkie moje blogi SKOŃCZYĆ. Nie wiem, czy to mi wyjdzie, ale muszę to zrobić, bo nienawidzę zostawiać niedokończonych historii. Tak, więc zapraszam cię na nowo powstałe, czyli Terra Mortuus i Paranormal Activity Club. Powiem, że mam już jest zaplanowane w ... pierwszy w 90%, a drugi w 60%, ale to tylko dlatego, że może coś dopiszę po drodze i tylko dlatego ;)

      Usuń
  18. Wiedziałam, że Dareg Froze(n) jast Zerefem i tatą Lucy! Polubiłam go i naprawdę szkoda, że zginął ;3 Robił wszystko by Acnologia zginęła i Lucy mogła żyć normalnie, a także by zniszczyć ten dokument ;) Nie jest również złym człowiekiem, bo pomimo, że nie dał rady uratować tych ludzi to nie wysadził miasta :C
    Lucy musi opuścić miasto :'( Znowu się rozdzielą...
    Trochę zaskoczyłaś mnie z historią Zerefa jednak trochę rzeczy wcześniej sama wywnioskowałam ;)
    Szkoda, że to już prawie koniec ;(

    OdpowiedzUsuń

Byłeś, przeczytałeś ?
Zostaw ślad po sobie.
Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie kamień z serca, że ktoś coś napisał :)